Cz.1

584 21 2
                                    


Batman

Był to typowy deszczowy dzień w Gotham. Bruce Wayne właśnie wrócił z męczącej konferencji prasowej i marzył tylko o odpoczynku w swoim gabinecie.
Był już znużony tymi wszystkimi nieistotnymi pytaniami, które dostawał za każdym razem, gdy natykał się na dziennikarzy. Zawsze zamiast pracy dotyczyły jego życia prywatnego. Miały rozsiewać kontrowersje i pokazać jakim to rozpieszczonym i bogatym dzieciakiem jest.
Jednak jeszcze bardziej męczyło go to, że by utrzymać swoją sekretną tożsamość w tajemnicy, musiał udawać, że to prawda.

A teraz, zamiast odpoczywać, musiał zająć się swoją drugą pracą. Co prawda w mieście nie było śladu zamieszek, ale i tak był pewien, że coś się stanie. Zawsze się działo. Zazwyczaj była to sprawka Jokera. Pojawiał się w najmniej oczekiwanej chwili z uśmiechem na ustach i robił zamieszanie. Wydawało się, że sprawia mu to przyjemność.
Batman zdążył do tego przywyknąć - spotykali się prawie codziennie. Bohater udawał się na codzienny zwiad miasta i zwykle się na niego natykał. Później walczyli i któryś z nich kończył ranny. Czasami udawało mu się złapać Jokera i wtrącić do Arkham, ale po jakimś czasie zawsze uciekał i historia się powtarzała. Stało się to ich rutyną.

Tego dnia, gdy Mroczny Rycerz przemierzał miasto, dostał wiadomość od Alfreda. Mówiła ona o dwóch przestępstwach, które właśnie miały miejsce. Pierwsza dotyczyła kobiety-kot a druga Jokera. Kobieta włamała się do jego firmy i podobno miała zakładników. Za to przestępca groził, że wysadzi jakiś klub.

Bohater musiał szybko zdecydować, gdzie się uda.

Joker

Joker właśnie przygotowywał się do wyjścia.
Nie był jeszcze do końca przekonany, co dzisiaj zrobi, ale myślał o wysadzeniu jakiegoś klubu. Wiedział, że Batman pewnie go powstrzyma, ale mu to nie przeszkadzało. W pewnym sensie czerpał z tego przyjemność. Od zawsze miał obsesję na jego punkcie. To przez niego wkroczył na tę ścieżkę. Na początku nietoperz nie zwracał na niego uwagi, ale szybko się to zmieniło. Teraz widywali się prawie codziennie. Był świadomy, że Batman nic do niego nie czuje, ale to też mu nie przeszkadzało. Nie obchodziło go, w jaki sposób był dla niego specjalny. Ważne, że zwracał na niego uwagę.

Klaun skończył się malować i chichocząc, opuścił budynek

Rutyna - BatjokesWhere stories live. Discover now