Cz.10

366 21 7
                                    

Joker

Joker dalej nie mógł uwierzyć, że właśnie jedzie Batmobilem. Co prawda prowadził Alfred, jednak jego ekscytacja nadal była ogromna. Jechał słynnym pojazdem Batmana. Pojazd był szybki i zupełnie bezgłośny. Teraz rozumiał, dlaczego Bohaterowi zawsze udawało mu się uciec.

Powoli zbliżali się do celu podróży - a dokładniej starego pubu. Choć dla większości osób był to tylko zwykły pub, to Joker wiedział, że w nim znajdzie informacje o wszystkim, czego potrzebował wiedzieć. 
Przesiadywali w nim zwykle przestępcy i skorumpowani policjanci.

Joker i Alfred weszli do głośnego lokalu. Gdy zwrócili na siebie uwagę ludzi, zapadła głucha cisza. Wszyscy wyglądali, jakby zobaczyli ducha. Klauna rozbawił ten widok.

-Hahaha myśleliście, że zginąłem. Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie. A teraz gadajcie, co wiecie o policjancie, który wczoraj włączył Bat-sygnał.

Ludzie zaczęli patrzeć się na siebie, ale żaden z nich się nie odezwał. W końcu siedzący przy barze groźnie wyglądający i trochę pijany mężczyzna zabrał głos.

-Wiemy, że wszyscy twoi ludzie się od ciebie odwrócili. W tym momencie nie jesteś lepszy niż którykolwiek z nas. A teraz przychodzisz tu jedynie z jakimś starcem i myślisz, że cokolwiek ci powiemy?

-Dokładnie tak myślę - powiedział wciąż uśmiechnięty Joker.

-Dlaczego mielibyśmy to zrobić?

-Podejdź, to ci powiem.

Mężczyzna wstał i wraz z czwórką innych groźnie wyglądających osób podszedł do Jokera.

-Więc?

-Ponieważ wszyscy jesteście ode mnie słabsi i jedyne, do czego się nadajecie to wykonywanie moich rozkazów.

Rozwścieczony mężczyzna zaatakował Jokera, który nadal stał, jakby nic się nie stało. W ostatniej chwili Klaun zrobił unik i wbił przeciwnikowi nóż w klatkę piersiową. Wykrwawiający się mężczyzna upadł na ziemię. 
Gdy pozostałe osoby z grupy zobaczyły, co stało się z ich przywódcą, z wściekłością rzuciły się na Jokera i Alfreda. Joker uniknął wszystkich ataków, po czym wbił nóż w plecy pierwszego mężczyzny, a drugiego poraził jednym ze swoich gadżetów. W tym czasie Alfred również obezwładnił dwóch przeciwników.

-Więc teraz mi pomożecie? -z uśmiechem zapytał poplamiony krwią Joker.

Tak jak się spodziewał, dostał wszystkie informacje o policjancie, jakich potrzebował. Teraz wiedział, jak ma na imię i gdzie mieszka.

Gdy już dotarł do celu, jego oczom pokazał się niezbyt duży dom. 

Zapukał i poczekał, aż drzwi otworzy brązowowłosy mężczyzna w średnim wieku.

-John Wilson?

Przestraszony policjant chciał zamknąć drzwi, ale Alfred zdążył je przytrzymać.

-Czego chcecie?

-Dowiedzieć się, co zrobiłeś z Batmanem.

-Nie wiem, o czym mówicie!

Joker przyłożył nóż do gardła  mężczyzny.

-To Harley! Ona kazała mi to zrobić!

-Co powiedziałeś!?  - w Jokerze wezbrało zdziwienie i gniew. - Gdzie ona jest?

-Mówiła coś o opuszczonym magazynie w porcie. Proszę, nie zabijaj mnie!

Joker zamachnął się, żeby zakończyć życie policjanta, ale został powstrzymany przez Alfreda.

-Nie mamy na to czasu - powiedział lokaj.

Zrezygnowany Klaun opuścił nóż i ruszył w stronę samochodu, zostawiając przerażonego policjanta samego.

Harley 

Mimo tortur Batman nic nie powiedział, a Harley zaczęło to denerwować.

-Odpuść sobie. On nie wie nic o Jokerze - powiedziała zmęczona już Ivy -zabijmy go już.

Nagle drzwi się otworzyły i do magazynu wszedł Joker wraz z Alfredem. Harley oniemiała.

-Puddin! Nic ci nie jest!

-Nie nazywaj mnie tak - powiedział zirytowany Joker.

Rozejrzał się po pomieszczeniu i dostrzegł poturbowanego Batmana.

-Co ty mu zrobiłaś?!

-Chciałam zmusić go, do powiedzenia gdzie jesteś. Ale jak teraz tu jesteś, to możesz go zabić. Czy to nie wspaniale?

-Nie, nie jest wspaniale! - powiedział Joker, po czym wycelował pistoletem w Harley.

-A-ale zawsze marzyłeś, żeby go zabić - powiedziała zszokowana dziewczyna - on cię porwał!

-Nie porwał mnie, tylko mi pomógł.

-Przecież go nienawidzisz.

-Czuję do niego więcej niż do ciebie! - nie wytrzymał Joker.

W pomieszczeniu zapanowała cisza. Joker, gdy zrozumiał co powiedział, zaśmiał się nerwowo.

Ivy wykorzystała moment słabości Jokera i wyrwała mu broń. Wycelowała nią w jego głowę i zaczęła wycofywać się w stronę drzwi, ciągnąc za sobą wciąż osłupiałą Harley. Gdy opuściły budynek, Klaun chciał biec za nimi, ale Alfred znowu go powstrzymał.

-Ja za nimi pójdę, ty zostań.

Joker zrezygnował z pościgu i podbiegł do przywiązanego do krzesła Batmana.

-Nic ci nie jest?

-Bywało gorzej - odpowiedział ochrypłym głosem Batman.

Klaun rozwiązał Bohatera i pomógł mu wstać.

-Trzeba opatrzyć twoje rany.

-Alfred zajmie się tym, gdy wrócimy do domu - powiedział Bruce, kierując się ku wyjściu.

 -Wszyscy już wiedzą, że żyję. Nie mogę teraz znowu zniknąć. To czas bym spełnił naszą umowę i odzyskał swoją pozycję - powiedział Joker - gdy już odzyskasz siły, przyjdź do mnie, żebyśmy dogadali warunki.

Batman skinął głową, po czym znowu ruszyć do wyjścia, ale się zatrzymał.

-To, co wcześniej powiedziałeś Harley, było prawdą? 

Joker na początku chciał zaprzeczyć, ale miał już dość ukrywania prawdy.

-Tak. A czy ty... też? - zapytał bojący się odpowiedzi Bohatera Joker.

-... Muszę to przemyśleć. Gdy już uda ci się odzyskać władzę, przyjdę do ciebie - odpowiedział Bruce, po czym opuścił budynek.

Joker był zszokowany. Batman go nie odrzucił. To znaczy, że może odwzajemniać jego uczucia.

Jeszcze chwilę stał w osłupieniu po czym w dobrym nastroju opuścił budynek.

Rutyna - BatjokesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz