Cz.5

386 17 16
                                    

Batman

Bruce Wayne znajdował się w swojej jaskini i po raz kolejny analizował wszystkie wskazówki i zeznania dotyczące sprawy Jokera. Choć poświęcał na to prawie cały swój czas, nie był wstanie znaleźć niczego nowego. Klaun cały czas był o krok przed nim, a on nie był w stanie go dogonić.

Pracę przerwał mu głośny alarm. Dobrze znał ten dźwięk. Od razu ruszył w stronę wielkiego monitora, by sprawdzić, co się dzieje.
Na ekranie wyświetlały się wiadomości. Wszystkie programy zostały przerwane przez wiadomość wideo. Na, której był... Joker.

Oczy Batmana rozbłysły. Nie mógł w to uwierzyć. Poświęcił tyle czasu i pracy, żeby go znaleźć, a teraz widział go wyraźnie, tak samo pewnego siebie i aroganckiego jak zawsze. Na jego twarzy gościł szeroki uśmiech, który jeszcze niedawno widywał prawie codziennie. Ten sam, który wcześniej tak bardzo go denerwował, ale teraz nie czuł zdenerwowania a... radość. Cieszył się, widząc go na ekranie, ale nie dlatego, że się martwił... prawda? Nie to niemożliwe, po prostu był zadowolony, że w końcu go znalazł i teraz może włożyć go z powrotem za kratki. 

Z ekranu dobiegł głos wypowiadający jego imię. Batman skupił się i zaczął słuchać. Klaun z uśmiechem groził, że wysadzi całe miasto w powietrze, jeśli Bohater nie zjawi się w urzędzie miasta o 18:00. Zaznaczył także, że Policja ma nie zbliżać się do budynku, jeśli nie chce, by zginęły setki lub nawet tysiące osób. 

Była 17:40. Bruce bez chwili namysłu nałożył swój kostium, wsiadł do Batmobila i ruszył do urzędu.

Joker

Joker, mimo zdenerwowania, wykonał pierwszy punkt swojego planu i wysłał swoją wiadomość do Batmana. Choć część jego chciała cofnąć czas, nigdy jej nie wysłać i dalej się ukrywać, to czuł, że z jego ciała spadł duży ciężar. Zdążył też, przejąć urząd i wziąć kilku zakładników. 

Spalił za sobą wszystkie mosty i nie było już odwrotu. Teraz musiał skonfrontować się z Batmanem i swoimi uczuciami. Dodawało mu to pewności siebie. Pozostawało mu tylko czekać, aż jego rycerz w czarnej zbroi przybędzie.

Batman

Batman był w drodze do urzędu, kiedy jego drogę zastawiła postać. Gwałtownie zahamował i wysiadł z pojazdu. Stała przed nim zamaskowana kobieta w stroju kota.

-Myślałem, że jesteś w więzieniu.

-Byłam.

-Co tutaj robisz?

-Przychodzę cię zatrzymać. Słyszałam wiadomość Jokera i wiedziałam, że od razu do niego pojedziesz. Masz na jego punkcie obsesję i nie myślisz trzeźwo. Wszystkie jego pachołki już dawno się od niego odwróciły, więc niby jak miałby sam zamontować bomby w całym mieście niezauważony.

-...

-Nie możesz tak po prostu jechać do niego, za każdym razem, kiedy cię zawoła. Odpuść to sobie i zostań ze mną.

-Dlaczego miałbym to zrobić?

-Po prostu wybierz - albo on, albo ja.

Batman odwrócił się, wsiadł do samochodu i odjechał bez słowa.

Rutyna - BatjokesWhere stories live. Discover now