Cz.7

336 22 7
                                    

Joker

Joker wzdrygnął się i otworzył powieki. Na całe szczęście to wszystko było tylko złym snem. Chciał wstać, ale poczuł bolesne ukłucie i z powrotem opadł na łóżko. Zdezorientowany spojrzał na miejsce bólu. Zobaczył, że cała jego talia jest owinięta bandażem. Szybko rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. To nie była jego kryjówka. Pomieszczenie było urządzone w ozdobnym, bogatym stylu i w żadnym stopniu nie przypominało miejsca, w którym dotychczas mieszkał. Przestępca nie wiedział jakim cudem od razu nie zorientował się, że coś jest nie tak. W pokoju znajdowały się dwa duże okna zakryte zasłonami. Postanowił sprawdzić gdzie jest, wyglądając przez okno. Wstając z łóżka starał się ignorować ból, jaki mu to sprawiło. Przeszedł klika kroków, po czym poddał się i z jękiem upadł na ziemię. Następne, co usłyszał to dźwięk otwieranych drzwi i odgłos kroków.

-Nie powinieneś wstawać, rana wciąż się nie zagoiła. Kazano mi przypilnować pańskiego bezpieczeństwa, więc lepiej będzie jeśli wrócisz do łóżka - odezwała się nieznana mu osoba.

Jej głos był uprzejmy, ale też pewny siebie. Dało się w nim usłyszeć maskowane poirytowanie. Joker nie przywykł, żeby tak do niego mówiono. Zazwyczaj wszyscy się go bali, ale w tej osobie nie wyczuł strachu.
Uniósł wzrok i spojrzał się na osobę przed nim. Był to starszy mężczyzna w eleganckim garniturze, trzymający tacę z jedzeniem.

-Gdzie jestem? - zapytał lekko zdezorientowany Joker.

-W bezpiecznym miejscu.

-Batsy mnie tutaj przywiózł? 

-Tak i kazał mi się panem zająć. 

-Dlaczego to zrobił? Nie musiał mi pomagać, mógł mieć mnie przecież z głowy.

-Z jakiegoś niewiadomego mi powodu zależy mu na tobie.

Joker zamarł, gdy starał się podnieść z podłogi.

-Wszystko w porządku? - zapytał lokaj.

-Gdyby mu na mnie zależało, to sam by do mnie przyszedł.

-Jest zajęty, ale jestem pewien, że przyjdzie jak tylko będzie mógł. A teraz niech pan zje i odpocznie - Powiedział Alfred kładąc tacę z jedzeniem w nogach łóżka.

-...

Lokaj opuścił pomieszczenie a Joker, starając poukładać sobie wszystko w głowie, wreszcie wrócił do łóżka.

Zapach przygotowanego dla niego jedzenia unosił się w całym pokoju. Joker podejrzliwie się na nie spojrzał, zastanawiając się nad jego spożyciem. To nie byłby pierwszy raz, kiedy ktoś spróbowałby go otruć. W końcu głód wygrał i postanowił wziąć łyżkę zupy. Ciepło rozeszło się po całym jego ciele. Przez ucieczkę, już od paru tygodni nie miał okazji zjeść niczego smacznego i ciepłego. Pochłonięcie posiłku zajęło mu chwilę. Syty zamknął oczy i szybko zasnął.

Batman

W firmie Bruce'a Wayne'a trwała ważna konferencja. Bohater przez całe spotkanie nie mógł się skupić, bo jego głowę cały czas zaprzątał stan Jokera. Co prawda przed wyjściem Alfred zapewniał go, że stan przestępcy jest stabilny i, że wszystkim się zajmie, ale milioner wciąż nie mógł się uspokoić. Sam nawet nie wiedział, dlaczego go uratował. Teraz, gdy Klaun się obudzi, będzie musiał odpowiedzieć na jego propozycję. 
W końcu konferencja się skończyła i bohater czym prędzej udał się do domu.

Po powrocie założył swój kostium i udał się do pokoju, w którym leżał Joker.

Zapukał, ale nie usłyszał odpowiedzi, więc otworzył drzwi i wszedł do pokoju. W całym pokoju panowała cisza. Powoli podszedł do łóżka, na którym dostrzegł śpiącego Jokera. Nigdy nie widział go tak spokojnego. Jego klatka piersiowa powoli unosiła się i opadała. A jego twarzy nie zaprzątała żadna negatywna emocja. Jedynie jego szkarłatne usta układały się w delikatny uśmiech. Serce Batmana zabiło szybciej. Pochylił się i delikatnie przybliżył rękę do twarzy przestępcy. Nagle oczy Klauna się otworzyły. Batman szybko cofnął rękę i odsunął się od łóżka. Sam nie wiedział co chciał przed chwilą zrobić.

-Już myślałem, że nie przyjedziesz. Co ci tak długo zajęło? - powiedział zaspany Joker.

-Praca.

-Uratowałeś mnie. Dlaczego? Co zamierzasz teraz zrobić?

-Przemyślałem twoją propozycję. Po twoim zniknięciu w mieście zapanował chaos i choć ciężko mi to przyznać możliwe, że twój powrót jest najlepszym rozwiązaniem tego problemu.

-Więc zgadzasz się?

-Tak, dogadamy warunki, jak w pełni wyzdrowiejesz.

-Chcesz, żeby twój największy wróg przebywał w twoim domu, do czasu gdy wyzdrowieje?

-Żeby wszystko się udało, musisz być w pełni zdrowy, poza tym nie mogę cię teraz tak poprostu wypuścić.

-Hahaha nigdy bym nie pomyślał, że kiedyś spędzę noc w twoim domu. Co powie na to twój służący?

-Lokaj -odpowiedział Alfred, który niezauważanie wślizgnął się do pokoju

-Nawet twoi służący są straszni.

-Myślę, że teraz powinniśmy dać gościowi odpocząć i wszystko przedyskutować - powiedział lekko zirytowany Alfred.

Batman wraz z lokajem opuścili pokój.

-Jakiekolwiek uczucia panicz żywi do Jokera nie może to wpływać na pana decyzje. Joker to przestępca.

-Nie wiem co sugerujesz, ale nie mam zamiaru tego słuchać.

Bruce odwrócił się i odszedł.

Rutyna - BatjokesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz