2. Czy tam też byłaś taka mądra?

1K 45 4
                                    

- Musimy kiedyś razem zagrać. - stwierdził Wojtek.

- Nie ten poziom. - powiedziałam.

- Wierzymy w to, że trener Wojtek dobrze szkoli swoje zawodniczki. - uśmiechnął się Winiarski.

- Ale ja mówiłam o was. - śmiechłam. No tak moja gadka się zaczyna przy nich wyostrzać. Chłopaki trochę się zmieszali. - żartowałam przecież. Luzujcie w majtach. - śmiałam się dalej.

- Ej to nie było śmieszne. - odezwał się Karol.

- Zapraszamy na trening. - wtrącił Paweł.

- A ja bym tak sobie mogła?

- Coś się załatwi - puścił mi oczko Karollo.

- Dobrze, to może kiedyś się zgadamy. Muszę już lecieć do zobaczenia. - pożegnałam się i poleciałam do Julki, która wyszła z hali. Była trochę w szoku.

- Co się stało? - spytałam.

- Rozmawiałaś z nimi? - gdybyście widzieli wtedy jej minę. O matko.

- Tak, co w tym złego? - nie rozumiałam jej pytania.

- No bo wiesz... Skra... - ciągnęła jak mogła.

- Jak to Winiarski stwierdził "Z jednego boiska" - zacytowałam Michała.

- Chyba muszę się uspokoić. - zaśmiałam się.

W drodze do domu oczywiście musiałam jej opowiedzieć co? Jak? O co? Za ile? Z kim? Czemu? I dlaczego? Wszystko przez tą jedną, niewinną rozmowę. Mówiłam, gdybyście widzieli jej minę... Dobra nie oszukujmy się. Ja w duszy pewnie sikałam tęczą ze szczęścia, ale zawsze staram się tego nie okazywać. Jestem nieśmiała, niezbyt otwarta na nowe znajomości. Z siatkarzami to już w ogóle. Ale to przecież normalni ludzie. Wiele razy to mówili w mediach. No ale co zrobić. Są takie rasy ludzkie na ziemi jak hotki. Według mnie one nie mają prawa wchodzić na mecz. Sami sobie odpowiedzcie na pytanie dlaczego tak uważam. Mogę dodać, że Julka nie była hotką. Nie mdlała na ich widok z kilku kilometrów, nie sikała jak, któryś się na nią spojrzał. Prawda, wypytywała mnie o szczegóły, ale była po prostu za bardzo podekscytowana.

Następnego dnia do szkoły miałam na 8. Niestety musiałam wstać o 6 co było dla mnie odwieczną katorgą. Bo kto nie lubi spać? Jednym zdaniem, byłam niewyspana. Jak Walczak jest nie wyspana to lepiej bez kija nie podchodź.

No nic, jak na dobrą uczennicę przystało trzeba było wybrać się do szkoły. Wstałam ledwo żywa z łóżka, podeszłam do szafy po czyste ubrania i powędrowałam ślimaczym tempem do łazienki. Całe szczęście nie byłam takim żółwiem na boisku, bo trener w tym przypadku cisnął by mnie 3625 razy ciężej niż teraz.

Ubrana i w miarę wyglądająca na żywą istotę ziemską zeszłam na dół zjeść śniadanie. Oczywiście nie obyło się bez porcji owsianki z rana. To taka moja cenna porcja energii. Rodzice szykowali się do pracy. Przy stole omówili ze mną jak cały tydzień będzie wyglądał. Wyszło na to, że praktycznie nie będzie ich w domu. Mama ma trzy ważne rozprawy, tata prawdopodobnie wyjeżdża służbowo do Wrocławia. Żyć nie umierać. Cały dom tylko dla mnie. Zacznijmy od tego żebym ja w ogóle bywała w tym miejscu. Ustaliliśmy, że jakbym coś potrzebowała to mam dzwonić do mamy. Szczerze? I tak wyjdzie na to, że zawracam jej gitarę. Tata wyjeżdża podczas kiedy ja będę swoim tyłkiem zajmować 3/4 boiska na treningu. Kiedy wszystko było już przez nas - czytaj rodziców, ustalone skończyłam śniadanie i pędziłam na autobus. Siecią zkm jechałam przez 30 min. Wolałam jechać dłużej jednym autobusem niż krócej z przesiadką. Gdzie tu logika? Według mnie jakaś jest. W końcu kiedy ja mam się nad swoim życiem zastanowić jak nie w autobusie pełnym zagubionych ludzi? Oj, uwielbiam to robić. Można by żec, że zmieniam się w rasowego obserwatora. Ukryta w swoich myślach i słuchawkach siedzę przez 30 min i zastanawiam się nad tym co dana osoba może sobie myśleć. Czasami wychodzą niezłe myśli. Wręcz śmieje się sama z siebie, że potrafię coś takiego wymyślić. Zdarzają się przypadki, ostatnio częściej, że myślę o sobie. Żyję w pośpiechu, nie mam nawet kiedy znaleźć dla siebie czas. Szkoła, treningi, mecze i inne mniej ważne duperele. Nie ma się co dziwić. Takie życie sportowca. Czas dla siebie jest wypełniony treningami. Ale to może i nawet lepiej? Kiedy wchodzę na salę nic innego się nie liczy niż boisko i piłka. Wtedy jestem sama ze sobą. Swoim przeciwnikiem. Udanym treningiem to jest ten trening, na którym zaskakujesz samego siebie. Oczywiście zdarzają się mniej udane. Te, które uczą nas pokory, pracy i cierpliwości. Tak, tej ostatniej cechy ciągle mi brakuje. Cierpliwość przychodzi z dojrzewaniem. Im jestem doroślejsza tym cierpliwsza, ponieważ zaczynam rozumieć świat. Jako dziecko nie rozumiemy niektórych rzeczy. Wszystko chcemy teraz, natychmiast, a to czas pokazuje czy zasłużyliśmy na to i kiedy będzie nam dane to dostać.

Mówimy sobie wszystko, prawda?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz