— Jest dzisiaj Chris? — Spytałam, wciąż uśmiechając się sztucznie. Miałam poważnie tego dosyć, a mięśnie twarzy zaczynały mi drętwieć.

— Szef przyszedł przed chwilą. — Podkreśli pierwsze słowo. Chyba chciał dać mi do zrozumienia, żebym aż tak się nie spoufalała z niebieskookim. Gdybym mogła, to nawet bym do niego nie podeszła.

Lecz to czego chciałam, dawno przestało mieć jakiekolwiek znaczenie. Teraz liczyło się tylko to, co mogło utrzymać mnie przy życiu lub przybliżyć do celu. Dlatego nie zamieniłam już z barmanem żadnego słowa. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku zaplecza. Zrobiłam to, jakbym miała pisemną zgodę właściciela lokalu, na wchodzenie gdzie żywnie mi się podobało. Być może tak właśnie było. Tabliczki z napisem "wejście tylko dla personelu" czy "nieupoważnionym wstęp zbroniony" nie stanowiły dla mnie żadnej przeszkody. Miałam jeden jasny cel i zamierzałam go uzyskać.

Ale najpierw musiałam znaleźć Chrisa.

Okazało się to nie być wcale takie trudne, jak wydawało się z początku. Nie zdążyłam przejść dwóch korytarzy, a niebieskooki sam nagle wyrósł przede mną jak spod ziemi. Jakby doskonale wiedział kiedy przyjdę. Nawet tego nie wykluczałam. Można było powiedzieć, że to, co kiedyś było dla mnie niemożliwe, teraz stało się czymś naturalnym jeśli robił to on. Nawet gdyby miał podpisać pakt z samym diabłem, to mógłby to zrobić z korzyścią po jego stronie.

Zatrzymałam się przed nim i jak jeszcze chwilę temu na moich ustach widniał zalotny uśmiech, tak teraz nie pozostał po nim ślad. Patrząc na niego, widać było, że żadne z nas nie miało humoru na to spotkanie. Dlatego nawet na moją korzyść było gdy po prostu odwrócił się i gestem dłoni kazał za sobą pójść. Najwidoczniej chciał tylko ułatwić mi znalezienie go w tym budynku. Ja również marzyłam, by mieć już to spotkanie z głowy.

— W gabinecie mam rozpiskę, gdzie będą czekać moi ludzie z pieniędzmi. Oczywiście nie możesz pójść tam tak po prostu i sprzedać im towaru. Musisz popisać się swoimi zdolnościami aktorskimi. — Przez całą drogę szedł jako pierwszy, nie odwracając się do mnie ani razu. Nie zrobił tego nawet po to, by sprawdzić, czy wciąż za nim szłam. Był tego po prostu pewien. — Jeśli wszystko dobrze pójdzie, może ich szef zainteresuje się tobą w ciągu dwóch tygodni. Powinien zauważyć nagły wzrost zysków i chcieć się z tobą zobaczyć.

Poczułam uścisk żołądka, bo jeśli to miało się sprawdzić, z pewnością nie będzie to miła pogawędka przy herbatce. Oni działali zupełnie inaczej. Na pewno będą chcieli, bym pracowała dla nich jeszcze ciężej. Wycisną ze mnie każdą złotówkę, jaką będę w stanie zarobić. Każdą okazję przerobią na pieniądze. Zastanawiało mnie tylko to, jak daleko to zajdzie. Co będzie mi kazał zrobić jeszcze Chris, by moja gra wyglądała na wiarygodną. Czy moje postanowienie to wytrzyma? Chciałam, by tak było i na te chwile mi sie udawało, ale nie mogłam myśleć do przodu, skoro nie wiedziałam co jeszcze mnie czekało.

Weszłam do biura mężczyzny, rozglądając się dyskretnie po jego wnętrzu. Po raz kolejny zauważyłam w nim niesamowity porządek. Dokładnie jak w mieszkaniu, które z początku uznałam za jego. Po słowach Damona mogłam domyśleć się, że tak nie było. Nie chciałam bardziej rozmyślać nad tym co dokładnie tam zaszło. Zbyt wiele przyczyn zaczęłam siebie wyobrażać, dlaczego jego prawny właściciel musiał je opuścić.

— Jak uda ci się sprzedać jednemu, później możesz udawać, że to jego znajomi. Tak będzie najprościej. — Wręczył mi kartkę, na której zapisane były daty i miejsca spotkania z moimi nowymi klientami. Nienawidziłam w ten sposób o nich myśleć, ale była to prawda.

Podczas gdy ja skanowałam wzorkiem jego idealnie kaligraficzne pismo, Chris podszedł do stojaka z płaszczem, po czym ubrał go na siebie. Z tego co zdążyłam przeczytać, miałam nawet kilka zleceń na dzień. Oczywiście pierwszego dnia było zapisane tylko jedno. Choć nawet to powodowało mój stres. Jakkolwiek bym na to nie spojrzała, czułam, że zawiodłam samą siebie i oczywiście Aarona.

Zanim Cię PoznałamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz