Rozdział XXVI

2.6K 341 14
                                    

W nocy nie spałam dobrze.
Śnił mi się Narran.
W tym śnie chodził po lesie, ale nie był to las podobny do tego, który rósł obok Iaurel. W tym lesie drzewa były wyższe, smuklejsze. Przez srebrzysto-zielone liście przeciekało światło księżyca.
Narran chodził między pniami. Był smutny. Po jego policzkach spływały łzy.
Nie widział, że kilka metrów za nim coś idzie. Jakiś cień.
Mężczyzna szedł powoli, ale w końcu dotarł nad jezioro o gładkiej tafli.
Zdałam sobie sprawę, że na niebie nie ma gwiazd.
Narran usiadł nad brzegiem jeziora.
Cień zatrzymał się tuż za nim. Podniósł ostrze. Zadał cios...
Usiadłam gwałtownie na łóżku. Oddychałam szybko i drżałam.
Spuściłam bose stopy na podłogę i otarłam twarz.
Już nie chciałam spać. Podeszłam do okna i spojrzałam na granatowe niebo. Mój oddech uspokajał się stopniowo. Gwiazdy mrugały do mnie, jakby chciały mi dać do zrozumienia, że wszystko jest w porządku.
Uśmiechnęłam się blado.
Właśnie wtedy zobaczyłam, coś co sprawiło, że na powrót zaczęłam się trząść.
Ciemną, pustą ulicą nadchodził jakiś człowiek w pelerynie. Nie widziałam jakiego ona jest koloru, ale odniosłam niepokojące wrażenie, że zielonego.
Nie czekając ani chwili dłużej ubrałam się szybko i wyszłam z domu w tym samym momencie, w którym człowiek zniknął za zakrętem.
Najciszej jak mogłam poszłam za nim.
Niedługo potem opuściliśmy miasto. Z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że ta postać kieruje się do lasu.
Serce biło mi jak oszalałe, gdy weszłam między drzewa.
Bałam się.
Bardzo się bałam.
Człowiek bezszelestnie szedł przed siebie, a ja w porównaniu z nim byłam strasznie głośna. Co chwilę poruszałam jakąś gałązkę, czy listek i powodowałam szelest.
Mimo tego postać nie zdała sobie sprawy z mojej obecności. Przynajmniej nie dawała tego po sobie poznać.
Idąc między pniami starałam się nie myśleć o moim śnie.
Nagle człowiek zatrzymał się, jakby niepewny gdzie ma teraz iść.
Rozglądnął się, a ja na szczęście zdążyłam schować się za pniem. Obserwowałam go przez gałęzie.
Nagle poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Chciałam krzyknąć, ale ktoś zasłonił mi usta dłonią.

Tom I - Zielona pelerynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz