Rozdział XXVII

2.4K 336 16
                                    

Zamknęłam oczy przerażona. Minęła chwila, która dla mnie wydawała się wiecznością.
- Musiałaś tu przychodzić?! - syknął ktoś do mojego ucha.
Głos był znajomy, ale słyszałam go zbyt mało razy, by wyrył się w mojej pamięci.
W końcu puścił mnie. Odwróciłam się natychmiast i popatrzyłam wprost w zimne oczy Belegera.
- Co ty tu robisz? - spytałam elfa tym samym narażając się na jego mordercze spojrzenie.
- Przyszłem tu za Narranem - warknął.
Czyli to jednak był Narran.
- Feael o tym wie?
- Nic mu nie powiedziałem.
Czyli po prostu Beleger udał się za mężczyzną, by nad nim czuwać.
W takim razie co znaczył sen?
Popatrzyłam na janowłosego elfa i zadrżałam.
Beleger popatrzył za Narranem.
- Zostań tu i obserwuj - nakazał. - To umiesz najlepiej.
Stłumiłam gniew.
Elf zwinnie i bezszelestnie omijał drzewa, by w końcu stanąć na drodze młodego mężczyzny.
- Witaj Narranie - powiedział głośno.
Narran szybko spojrzał w jego stronę. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie i strach.
- Belegerze... - zaczął w końcu. - Jak... Jak mnie znalazłeś?
- Zobaczyłem jak uciekasz z miasta. I całe szczęście. Co chciałeś zrobić?
Mężczyzna zawahał się.
- Chciałem poznać plany wroga. Tak jak już mówiłem. Miałem nadzieję spotkać któregoś z wrogich zwiadowców...
- Nie dałbyś rady - stwierdził chłodno Beleger. - Myśl czasem o innych! Twoja śmierć sprawiłaby kłopot wielu istotom. Niestety wielu zależy na twoim życiu.
- Ale Belegerze... - spróbował zaprotestować Narran, ale elf natychmiast mu przerwał.
- Ponadto Feael się o ciebie martwi. Obchodzi cię to?
Narran zwiesił głowę.
- Tak...
Uznałam, że Beleger był dla niego za ostry.
Elf podszedł do mężczyzny.
Być może to był wytwór mojej wyobraźni, ale wydawało mi się, że w jego ręku coś błysnęło.
Zamarłam na moment.
- Narran! - zawołałam ostrzegawczo, na co młody mężczyzna natychmiast podniósł głowę.
- Evelyn?
Wyszłam z ukrycia. Szybkim krokiem podeszłam do Narrana nie zważając na zabójczy wzrok elfa.
- Pokaż co masz w ręce - nakazałam Belegerowi.
Nie wykonał polecenia. Młody mężczyzna spojrzał na mnie pytająco.
- Zrób co mówi - zażądał po chwili.
Beleger uniósł brwi i pokazał puste dłonie.
Może zdążył schować to co w nich miał...
- O co chodzi panienko? - spytał Narran nic nie rozumiejąc.
Odciągnęłam go na bok i ściszonym głosem zaczęłam opowiadać mu o moim śnie, wędrówce między drzewami i spotkaniu Belegera. Powiedziałam mu również o moich obawach.
Narran wysłuchał mnie w milczeniu. Kilkakrotnie skinął głową.
Gdy skończyłam mówić, podejrzliwie popatrzył na elfa, który wbił wzrok w gałęzie.
- Wracamy do miasta - oznajmił po chwili młody mężczyzna. - Mam coś do powiedzenia Feaelowi.

Tom I - Zielona pelerynaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz