rozdział 10

730 41 92
                                    

Przeciągnąłem się na materacu a przy tym powolnie uniosłem do góry powieki.

W kalendarzu wpisana jest gwiazdka, jednak moje plany na spędzenie jej są znikome.

Emocje z wczoraj zdążyły już opaść, jednak wciąż z tyłu głowy widnieje fakt, że już w poniedziałek będe zmuszony do rozmowy z kai'em.

Mam ochotę zapaść się pod ziemię, i już nigdy nie wychodzić na powierzchnie ziemi, jednak to jest dla słabeuszy, a ja usilnie staram się udawać, że wcale nim nie jestem.
Staram się zgrywać twardziela.

Unoszę się do pionu, a z moich ust mimowolnie wydobywa się głośne ziewnięcie.

Krok za krokiem podążam w stronę kuchni.

Mam ochotę na ogromne kakao i maraton voltrona.

Otwieram lodówkę, a dobiegające z niej zimno sprawia, że dreszcze okrążają moje ciało.

Sięgam po mleko, i zamykam lodówkę.

Ustawiam rondelek z mlekiem na kuchence indukcyjnej, i obserwuję jak mleko stopniowo się gotuje.

Ciecz stopniowo zaczyna bulgotać.

Unoszę rondel w górę, kiedy zauważam że mleko zaczyna wędrowac ku górze.

Zalewam porcelanowe naczynie mlekiem i dostypuje do niego kilka łyżek kakao.

Calusieńki weekend spędzę na sobie, jednak dobrze wiem, że myśli dotyczace Kai'a, wcale nie zamierzają opuścić mnie chociażby na krok.

Wkońcu stoję teraz między dwoma wyborami:
Wyprowadzić się, zmienić imię, a przy tym zranić Kaia, albo być z nim, i kiełkować w sobie nadzieję, że sie w nim zakocham.
Właściwie, pierwsza opcja nieźle wychyla się z poza granic możliwości, jednak druga?
Przecież mogę dać temu szansę, a w razie wypadku udawać że jestem zakochany?

Odstawiam kakao na nie wielką półkę nieopodal mojego łóżka, a po chwili tonę w otoczeniu wciąż ciepłej kołdry.

Leniwie wychylam się po laptopa leżącego teraz na obklejonym różnymi naklejkami biórku, i niemalże odrazu włączam Voltrona.

Rozpoczełem oglądanie tej bajki nie dłużej niż trzy miesiące temu, jednak przez brak czasu spowodowany szkołą, zatrzymałem się na 4 sezonie.

Na mojej liście obejżanych, znajduje się naprawdę pokaźna suma bajek, ale mimo to, nie uważam tego za koniec mojej przygody z kreskówkami.
Wręcz przeciwnie, mój apetyt płonie z każdą kolejną obejżaną bajką.
Oglądanie bajek powinno być znormalizowane dla każdego możliwego wieku.

♡♡♡

- Chcę do domu.- Oznajmiam.

- Dopiero co przyszliśmy do szkoły, a ty już chcesz z niej wyjść?-Pyta Zane w między czasie prychając cichym śmiechem.

-Owszem. jestem pewiem, że ten budynek wypuszcza specjalne promieniowanie które sprawia, że jeszcze przed opuszczeniem domu, chcę się zawrócić i kontynuować spanie- Mówię chowając dłonie do kieszeni.

-Nie wykluczone.

Chwilę idziemy w ciszy, która w zupełności mi nie przeszkadza, bo zdecydowanie nie jestem fanem ciagłego gadania.
Oczywiście kocham słuchać jak ktoś mówi, a szczególnie gdy nie nakazuje mi udziejania się w rozmowie.
Wkońcu jednak przerywam ciszę nurtujacym mnie od niedawna pytaniem.

-Dlaczego Kai'a jeszcze nie ma?-Pytam wbijajac swój wzrok w nowe addiasy Zane'a.

Mam nadziejęz że szatyn nie zjawi się dziś w szkole, że będę miał jeszcze odrobinę czasu na przmyślenie tego, jak mam przeprowadzić swoją rozmowę z Kai'em.

Pełnia Możliwości | LavashippingTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang