*~>•◇•<~*

Czułam, że cała drze jakby było mi okropnie zimno. Bałam się czegoś, a wręcz byłam przerażona. Nie wiedziałam, co wywołało ten mój strach, ale nie potrafiłam tego opanować. Jak bardzo bym chciała to powstrzymać, moje ciało całe drżało. Lecz wtedy poczułam, jak ktoś chwyta mnie za dłoń, ściska ją uspokajająco, a dreszcze nagle zniknęły, jakby nigdy ich nie było. Ciepło rozlało się po moim ciele, a ja wtuliłam się w nagą klatkę piersiową mężczyzny, na którym leżałam. Ścisnęłam jego dłoń, jakby była ona moim jedynym ratunkiem i tak właśnie czułam. Położył dłoń na moich plecach, kojąco głaszcząc mnie po skórze. Chciałam zostać już tak na zawsze. Wiedziałam, że jeśli się odsunę, wszystkie problemy znowu do mnie powrócą. Dlatego nawet jeśli nie widziałam jego twarzy, chciałam być przy nim.

Lecz ciekawość okazała się silniejsza. Otworzyłam oczy i uniosłam nieznacznie głowę, spodziewając się zobaczyć Aarona. Tylko on sprawiał, że potrafiłam w mgnieniu oka zapomnieć o swoich zmartwieniach, lecz mój wzrok napotkał niebieskie tęczówki Chrisa.

W jednym momencie przypomniałam sobie o tym, co spotkało mnie w ostatnich dniach, ale nie potrafiłam odwrócić wzroku od jego oczu. Miałam wrażenie, że pochłaniają mnie. Były tylko one, nic więcej. Czarna dziura jego źrenic, która mnie przyciągała, dopóki nie powróciła całkowita ciemność, a ja obudziłam się cała obolała.

To sen, tylko sen.

Otworzyłam oczy, ale nie podniosłam się z łóżka, czując, jak moje mięśnie były ociężałe, a ciało jakby nie należało do mnie. Czułam jedynie ból, który towarzyszył mi przy próbie poruszenia dowolnej kończyny. Mogłam jedynie poruszyć nieznacznie głową, co i tak przysporzyło mi nieprzyjemnych odczuć.

Widziałam jedynie sufit salonu, który od kilku dni był moim głównym miejscem pobytu. A więc wciąż tkwiłam w mieszkaniu Chrisa. Dziwne byłoby, gdyby okazało się inaczej. Raczej swoją utratą przytomności nie przeniosłam fizycznego ciała poza niebezpieczny obszar.

Zwróciłam wzrok na bok, słysząc szuranie niedaleko siebie. Widok, jaki zastałam, przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Na pewno nie było to dla mnie zdrowe w obecnej sytuacji, ale nikogo to raczej nie obchodziło, a już szczególnie Damona, który stał zaledwie kilka kroków ode mnie.

Kiedy odwrócił się w moim kierunku, a w jego dłoni zauważyłam spoczywającą strzykawkę, miałam ochotę zerwać się z sofy, nie zważając na swój stan. Miałam do tego idealną okazję, ponieważ chłopak swój wzrok skupiony miał na płynie, który przeznaczony był właśnie dla mnie.

Zacisnęłam zęby i uniosłam się do pozycji siedzącej. Zwróciłam tym od razu uwagę Damona. Opuścił dłoń, w której trzymał strzykawkę. Nie musiał już jej chować i tak wiedziałam, co chciał zrobić.

Otworzyłam usta, chcąc zapytać, co to było, choć i tak wątpiłam, czy udzieliłby mi odpowiedzi, lecz moje gardło było wyschnięte jak żwirek w kociej kuwecie. Zachrypiałam tylko niewyraźnie. Nie poznawałam swojego głosu. Ile czasu byłam nieprzytomna. Co zdążyli mi już zrobić? Co wyciąć? Nie czułam jednak na sobie żadnego opatrunku. Może dopiero chcieli mnie rozciąć? To o tym mówił Chris? Dlatego później miałam już nie mieć okazji zaznać spokoju?

Damon zatrzymał się od momentu, w którym zauważył moje poderwanie się i stał w miejscu bez słowa, wprowadzając mnie jeszcze bardziej w niepewności i dezorientację.

— I tak nie zrozumiesz — odezwał się w końcu, unosząc jednocześnie strzykawkę. Przerwał tym samym swój krótki postój. — Mogę powiedzieć tylko tyle, że raczej po tym nie odlecisz — odparł z wyraźną dla mnie tajemnicą, a może tylko odniosłam takie wrażenie, bo odkąd dowiedziałam się o jego drugiej twarzy, nie potrafiłam ujrzeć w nim tego miłego chłopaka, w którym zakochała się Debby.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now