Swoją ociężałą głowę położyłam na chłodnej szybie auta, oglądając zapadający na dworze mrok.
Mężczyźnie raczej się nie spieszyło, dlatego jechał dość powolnie, co mnie momentami irytowało, gdyż marzyłam o gorącym prysznicu i wygodnym materacu.
Mimo tego, że w szpitalu jedyne co robiłam to leżenie, zmęczyło mnie to bardziej niż normalny tydzień w jednostce.
Moje zainteresowanie wzbudziły niebiesko-czerwone światła, które już z oddali można było ujrzeć. Ze zwykłej ciekawości podczas mijania przyjrzałam się co się wydarzyło na ów drodze.
Jakie było moje zdziwienie gdy jeden z zatrzymanych samochodów okazał się granatowym fordem z tablicami rejestracyjnymi Bradshaw'a.
- Niech pan się zatrzyma. - powiedziałam szybko z zaciśniętym gardłem.
Facet zaczął coś gderać pod nosem, ale zatrzymał się na poboczu.
Bez zbędnego gadania dałam, a raczej rzuciłam należną mu gotówkę i pospiesznie wyskoczyłam z auta zarzucając torbę na ramię.
Mimo lekkich zawrotów głowy najprawdopodobniej spowodowanych za szybkim wstaniem ruszyłam biegiem w stronę pojazdów. Miałam wrażenie, że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej.
Poziom mojego stresu wzrastał z każdym zrobionym susem.
Wyminęłam czarne bmw, aby ujrzeć wychodzącego zza pojazdu Bradley'a.
- Annabeth? - powiedział zdziwiony gdy mnie dostrzegł.
- Co się stało? - zapytałam stając przed nim i oglądając go. - Cały jesteś? - zapytałam spoglądając na rozwalony przód auta.
- Zwykła stłuczka, nic mi nie jest. Co tu robisz? - zapytał spoglądając w moje oczy.
- Co tu pani robi? Kim pani jest? - zwrócił się do mnie nagle jeden z funkcjonariuszy.
- Ja... Ja jechałam do domu i zobaczyłam auto narzeczonego, wystraszyłam się, że coś się stało. - posłałam w jego stronę niepewny uśmiech.
Ten tylko spojrzał na mnie krzywo i kiwnął głową.
- Narzeczony? - mruknął brunet gdy policjant odszedł w stronę radiowozu.
- Oh zamknij się. - trzepnęłam go lekko z uśmiechem na ustach.
Minęło sporo czasu, aż wszystko zostało załatwione i mogliśmy w końcu rozejść się w swoje strony.
- Przepraszam. - powiedziałam podchodząc do ciemnookiego i wypuszczając powietrze z ust.
- Hm? - mruknął zdezorientowany.
- Za to w szpitalu. Przepraszam, głupio wyszło. - mówiłam bawiąc się palcami.
- Okej, rozumiem. Byłaś zła, zresztą nie dziwie się. - złapał się za kark.
- Dziękuję za rzeczy. - wskazałam głową na torbę wiszącą na moim ramieniu. - To... To dobranoc, uważaj na siebie. - posłałam w jego stronę pełen podziękowania uśmiech i zaczęłam odchodzić w swoją stronę.
Poczułam delikatne szarpnięcie ręki, dlatego odwróciłam się w stronę mężczyzny z pytającym wyrazem twarzy.
- Chyba nie myślałaś, że będziesz szła z buta. Wsiadaj. - odparł.
Bez żadnych sprzeciwów wsiadłam do pojazdu. Mimo tego, że widok wypadku mnie skutecznie rozbudził, z każdą kolejną chwilą czułam ogarniające mnie zmęczenie. Między nami panowała cisza, jednak nie należała do tych niekomfortowych, wręcz przeciwnie. Była po prostu przyjemna.
YOU ARE READING
Death race | Top Gun | Bradley Bradshaw
ActionNagłe wezwanie do jednostki nie mogło oznaczać zwykłych ćwiczeń, szkoleń i testów. Powrót do Miramar wzbudza pozytywne i negatywne emocje. Wiele wspaniałych i szczęśliwych wspomnień jest właśnie z tego miejsca. Jednak wiele z nich jest także negatyw...