Rozdział 13

437 27 5
                                    

Obudziły mnie kroki obok łóżka, a także w dalszym ciągu pulsujący ból głowy.

- Dzień dobry, jak się panienka czuje? - usłyszałam miły głos sympatycznej pielęgniarki.

- Dzień dobry. - mruknęłam przeciągając się i mrużąc oczy przez ostre światło. - Oprócz bólu pleców spowodowanego niewygodnym łóżkiem, to czuje się znakomicie. - uśmiechnęłam się delikatnie. 

- Boli coś jeszcze? Głowa, kark? - zapytała robiąc coś przy kroplówce, którą wczoraj otrzymałam. 

- Nie. - skłamałam. 

- Zawroty głowy? Mdłości? - pytała.

- Nie. - ponownie skłamałam. 

- Super, niedługo przyjdzie lekarz i jeszcze panienkę zbada. - posłała mi ostatni uśmiech i wyszła. 

Skłamałam, bo nie miałam ochoty tu dłużej siedzieć. Nienawidziłam szpitali i starałam się ich unikać najlepiej jak mogłam. 

Kolejnym powodem było to, że jestem w plecy jeden dzień z ćwiczeniami. Nie mogłam sobie pozwolić na więcej. 

Szkolenie było dla mnie najwyższym priorytetem. Chciałam być najlepsza, aby polecieć na tą misję, która była dla mnie bardzo ważna. 

Po koło pół godzinie wszedł do pomieszczenia lekarz, który zadał takie same pytania jak pielęgniarka, oraz zbadał kilka innych rzeczy. 

- Myślę, że jeśli pani samopoczucie jest w porządku, to po zrobieniu jeszcze jednego tomografu będę mógł przygotować pani wypis. - odpowiedział spoglądając na mnie.

- Długo to potrwa doktorze? - westchnęłam. 

- Myślę, że za dwie godziny będziesz już stąd szczęśliwa wychodzić. - zaśmiał się patrząc na mój brak cierpliwości. 

- Tyle dobrego. - wykręciłam oczami. - Dziękuję doktorze. - podziękowałam z uśmiechem na co kiwnął głową. 

Sięgnęłam po telefon leżący na szafce. Na wyświetlaczu pojawiła się ogromna ilość powiadomień. Widniała tam wiadomość od Jake'a, Pete'a, Natashy, Robert'a, Javy'ego, Cody'ego i ostatnia.

Od Bradley'a. 

Wahałam się czy nacisnąć na konwersację z jego imieniem, jednak w końcu to zrobiłam. 

Widniały tam dwie wiadomości 'Przepraszam' i 'Jak się czujesz? Co powiedzieli lekarze?'

Przeprosił. 

No i co z tego? 

Zdenerwowały mnie jego wczorajsze słowa. Znowu przeprosił, a potem zrobi swoje. Jak zwykle. 

Nie odpisałam mu nic. 

Reszcie też nie odpisywałam.

Ilość wiadomości i nieodebranych połączeń od Mitchell'a wręcz mnie przeraziła. Zamiast odpisywać, postanowiłam po prostu do niego zadzwonić. Powinni mieć teraz przerwę na lunch, więc może ze wszystkimi uda się pogadać. 

Nacisnęłam zieloną słuchawkę i cierpliwie czekałam aż odbierze. 

Nagle na ekranie ukazała mi się twarz Pete'a, który jak mnie zobaczył od razu wyszczerzył białe zęby. 

- Annabeth! - krzyknął. - Annabeth dzwoni. - zwrócił się do reszty zapewne siedzącej na stołówce. 

Chwilę później zobaczyłam ich twarze. 

Brakowało mi tam tylko twarzy Bradshaw'a i Machado.

- Hej. - machnęłam do nich ręką w geście przywitania.

Death race | Top Gun | Bradley BradshawOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz