Zagryzłam policzek. Nie byłam pewna czy na pewno powinnam przystać na prośbę dziewczyny. Sporo sama do mnie zadzwoniła, to chciała mi się zwierzyć, ale ostatecznie spanikowała. Dlaczego? Owszem była nieśmiała, ale zawsze sobie wszystko mówiłyśmy, jakikolwiek wstydliwe by to nie było. Byłam pewna, że chodziło tu o coś więcej. Nie wiedziałam tylko czy dobrym pomysłem było pozwolić jej poukładać sobie wszystko samej w głowie. Wtedy mogła nie powiedzieć mi całej prawdy kolejnego dnia.

— Proszę. — Usłyszałam jej błaganie i tylko ton, jakim to powiedziała, przekonał mnie, bym pozwoliła jej zostać samej.

Oczywiście zapewniłam ją, że następnego dnia nie pozwolę jej uciec. Zgodziła się, choć doskonale wiedziałam, że zrobiła to niechętnie. Chwilę później rozłączyła się, ale ja i tak pozostałam myślami przy niej. Nie mogłam pozbyć się złego przeczucia, które zrodziło się w moim sercu.

Wydawało mi się, że oboje darzyli siebie jakimś większym uczuciem. Co do blondynki mogłam być pewna, choć o Damonie wiedziałam tylko tyle ile Debby mi powiedziała, ale nawet wtedy miałam wrażenie, że jemu również zależało na niej. Niepokoiło mnie wciąż, co miała na myśli dziewczyna, mówiąc, że ją okłamał.

Wróciłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko, nie mogąc pozbyć się z głowy słów blondynki. W myślach rozważałam przeróżne teorie i wydarzenie, jakie mogły pójść nie tak, a każde kolejne było czarniejsze od poprzedniego, co tylko napawało mnie coraz to większym strachem. Chciałam móc jej jakoś poradzić, ale dopóki nie znałam prawdy, którą tak uparcie przede mną chowała, to byłam po prostu bezradna. Mogłoby się wydawać, że najlepszym pomysłem będzie zwyczajnie zaczekać, aż blondynka zdecyduje się mi zwierzyć, tylko że nie chciałam czekać. Wiele razy przekonałam się, że odpuszczanie w takich momentach zazwyczaj nie kończyło się dobrze, a złe przeczucie, które czułam pod skórą, tylko bardziej nakłonił mnie do działania.

Aczkolwiek na ten dzień miałam dosyć wrażeń. Chciałam położyć się do łóżka i na spokojnie przemyśleć moją znajomość z Casperem, lecz zamiast tego nogi same zaprowadziły mnie do drzwi. Nawet nie wiedziałam, jak tam dotarłam, ale moje zamyślenie się musiało maczać w tym palce.

Spojrzałam z cichym westchnięciem na parę kozaków.

— Chyba nie mam wyboru — mruknęłam sama do siebie.

Tak samo jak dla Aarona, tak i dla Debby byłam w stanie wiele poświęcić. Byli moimi najbliższymi przyjaciółmi, a brunet kimś o wiele więcej. A przynajmniej tak... było. Chociaż gdyby nagle jego numer wyświetlił się na ekranie mojego telefonu, to wciąż byłabym w gotowości zrobić wszystko, byleby tylko mu pomóc. Może nawet na to liczyłam, że będzie potrzebował mojej pomocy, ale z każdym dniem czułam jedynie tylko większą tęsknotę, kiedy go nie było.

Okryłam się szalikiem i wyszłam po raz kolejny tego dnia na zimne powietrze. Od razu poczułam, jak zaczęły szczypać mnie policzki od mrozu, ale nic na to nie mogłam poradzić. Ruszyłam szybkim krokiem, a moim celem był klub, do którego zabrała mnie ostatnio Debra. Skoro mówiła, że Damon lubił tam przychodzić, to miałam małą nadzieję, że tego wieczora również tam zawitał.

Tak jak wspominałam, pomimo ciemności jaka panowała na zewnątrz, to ulicami wciąż kręciło się pełno ludzi. Dodatkowo wcale nie było tak mrocznie, ponieważ latarnie oświetlały drogę, którą szłam. Ozdoby świąteczne zniknęły jakiś czas temu, ale w centrum wciąż pozostała ogromna choinka. Widocznie na jej rozebranie miasto miało jeszcze czas. Może za niedługo zawieszą na niej jajka i zostanie tak do kolejnego roku. To zawsze powtarzała moja matka, kiedy odwlekałam rozebranie drzewka u nas w domu. W sumie to nie był wcale taki zły pomysł.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now