11.

17 1 0
                                    




-O ja pierdole- wysyczał blondyn przez zęby zaciskając jednocześnie dłonie na kołdrze, wbijając się we mnie po raz ostatni. Wygięłam plecy w łuk i westchnęłam głośno, kiedy chłopak opadł na mnie swoim spoconym ciałem. Pod jego ciężarem nie mogłam się ruszyć. Jego twarz po chwili znalazła się tuż przed moją i pocałował mnie mocno w usta.

-Kocham cię Claire. Przysięgam, że uwolnię cię od tych psycholi- powiedział Tyler i wtulił twarz w moje włosy. Odetchnęłam z bólem. Jak ja bez niego przeżyję? Bez niego, Leny, Daniela, Chris'a, rodziców, Marcus'a czy Mason'a i Ian'a. Jak to w ogóle będzie wyglądać? Wywiozą mnie gdzieś? Nie zostaniemy w Calofornii? Przecież ja wiem tylko kim oni są, właściwie to nawet nie dokładnie. Co jak są z jakiejś mafii? Jezu. Mam nadzieję, że nie będą chcieli mnie wykorzystywać. Przecież to jest jakieś pojebane. Handel ludźmi. A moi rodzice w to weszli. Jak oni tak mogli. Swojej jedynej córce. Miałam nadzieję, że pokładali w mnie wielkie ambicje. Przecież mi to mówili. Chcieli, żebym stworzyła własną firme. Oni tak na prawdę wszystko udawali. Wiedzieli, że to się nigdy nie wydarzy.

-Kochanie, wszystko się jeszcze ułoży- odparł Carter wyciągając mnie przy tym z letargu. Spojrzałam na niego mrużąc oczy, po czym powoli pokiwałam przecząco głową.

-Nie Ty, ni ułoży się. Moi rodzice mnie sprzedali, bo mieli długi. Kurwa mogli to spłacić w każdy inny sposób, a oni woleli oddać za kase swoją jedyną córkę- prawie krzyknęłam mówiąc to. Blondyn spoglądał na mnie smutnymi oczami. Wiedział, że tak na prawdę nie zostało nam dużo czasu, a słowa, które mówił miały pomóc mu się pozbierać.

-Nie mów tak. Mogę ci przysiądz, że cię stamtąd uratuje- odrzekł i znów pocałował moje usta nie dając mi powiedzieć nic więcej. Szczerze chciałabym, żeby mówił prawdę. Ale skąd on będzie miał jakiekolwiek pojęcie, gdzie ja wtedy będę? Mogę być dosłownie na drugim końcu Stanów lub Ameryki czy nawet na innym kontynencie. Jeżeli Malakin dobrze wszystko sobie już rozpracował to pewnie już są dla mnie zabukowane bilety do innego kraju. Chciałam zwiedzić świat ale kurwa nie w ten sposób.





***


-Jak się czujesz?

-No wiesz postrzelili mnie z bliska- odpowiedział Daniel na moje pytanie.- Coraz lepiej, nie musisz się martwić. Miło, że przyszłaś.

-Dopiero dziś mama mi na to pozwoliła, a i tak mam obstawę- powiedziałam i wskazałam głową za szybę gdzie stał ubrany w garnitur, wysoki mężczyzna.

-Rodzice są przewrażliwieni- mówi brunet opadając głową na poduszkę. Ja puściłam jego dłoń i wpełzłam do niego na łóżko. Brat zrobił mi trochę miejsca, a ja znów złapałam go za dłoń.

-Tęsknię za tobą braciszku- odparłam starając się powstrzymać łzy cisnące mi się do oczu. Daniel przetarł twarz dłonią ze zmęczenia. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a w nich stanęła Lena. Zmrużyłam brwi, a kiedy dziewczyna mnie zobaczyła od razu odparowała:

-Przyjdę później- i zniknęła za drzwiami. Ja dość zdezorientowana zerknęłam w stronę brata.

-Co tu do cholery robi Lena?- zapytałam, a brunet przełknął śline. Już się powoli domyślałam o co chodzi.- Ona ma chłopaka.

-Wiem, nie jestem taki. Mason to super chłopak. To było kiedyś Claire, Lena pomyliła twój pokój z moim i spotkaliśmy się kilka razy. Nie wiń jej, że ci nic nie mówiła, zabroniłem jej- powiedział, a mi szczęka opadła. To dlatego była taka spięta jak przyszli do nas z Mason'em. Musiała czuć się dziwnie. Jak to się stało, że się nie domyśliłam.

Naabot mo na ang dulo ng mga na-publish na parte.

⏰ Huling update: Jun 21, 2023 ⏰

Idagdag ang kuwentong ito sa iyong Library para ma-notify tungkol sa mga bagong parte!

You love me?Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon