9.

31 1 0
                                    

-Nie zostawię cie tutaj samej mamo- powiedziałam zdenerwowana do swojej rodzicielki- nie ma opcji, nie po tym jak każdemu z nas dzieje się krzywda. Nie zostaniesz tu sama!- krzyknęłam a moja matka spojrzenie ze mnie przeniosła na tatę.

-Tata wszystko wyjaśni ci w domu, a ja nie jestem sama- odrzekła kobieta po czym przez drzwi do szpitala weszła trójka mężczyzn w garniturach i ciemnych okularach rodem z filmu o mafii- będę z nimi bezpieczna słońce. Idźcie do domu- dodała po czym ucałowała moje czoło i odeszła w stronę ochroniarzy. Ja odwróciłam się w stronę na taty.

-Wracajmy do domu- odparł i oplótł mnie ramieniem przyciągając tym do siebie. Wyszliśmy z budynku i pokierowaliśmy się w stronę samochodu przy, którym stała grupa osób. Rozpoznałam z tamtąd wszystkich. Było to moi przyjaciele.

-Wracajcie do swoich domów niech wasi rodzice się nie martwią. Claire musi odpocząć- opowiedział a wszyscy odsunęli się od samochodu i podeszli bliżej mnie. Nie odezwali się słowem ale wiedziałam to. Wiedziałam, że jest im mnie żal. Moich dwóch braci siedzi teraz w tym samym szpitalu przez jakichś cholera wie jakich ludzi. To jest chore. Totalnie chore.

Po chwili, z ojcem weszliśmy do auta. On zasiadł za kierownicą i w taki sposób dojechaliśmy do domu. Kiedy z niego wysiedliśmy pod domem zobaczyłam ochronę.

-Środki zabezpieczające- szepnął ojciec i złapał mnie za dłoń. Szliśmy razem, trzymając się za ręce. Tak cholernie bałam się o Daniela i mamę z resztą też. Nie wiem skąd nagle wytrzasnęli bodyguardów ale robi to wrażenie.

Weszliśmy do domu a ja oznajmiłam od razu, że pójdę się położyć. Nie wiem czy dzisiejszy dzień to był sen a raczej koszmar, czy to była ta najczarniejsza rzeczywistość.

***

-Claire, twoi przyjaciele przyszli cię odwiedzić- z tymi słowami mój ojciec wszedł do mojej sypialni uprzednio pukając w drzwi. Nie odpowiedziałam nic tylko odwróciłam się na drugi bok i westchnęłam głęboko. Po paru sekundach poczułam jak po drugiej stronie materac się ugina. Po czym ktoś przyciągnął mnie do siebie. Po perfumach rozpoznałam, że była to Lena.

-Słońce, długo nie wychodzisz. Wszyscy się martwią- powiedziała blondynka wtulając się w zagłębienie mojej szyi. Ja nic jej na to nie odpowiedziałam. Dalej pusto patrzyłam w przestrzeń przed sobą, lecz i ta czynność została mi przerwana. Przede mną staną Tyler. Kucnął przy mnie i ze smutną miną patrzył na mnie.

-Chcecie wiedzieć czemu? Dowiedziałam sie takich rzeczy, których raczej nie chciałam wiedzieć ale już nic nie da się z tym zrobić- odparłam zdenerwowana podnosząc się do siadu. 

-Dowiedziałam się, że jestem kupiona przez przyjaciela mojego ojca. Stało się to jeszcze przed moimi narodzinami. Właśnie przez to sie tu wprowadziliśmy. Mam swoje życie do wieku osiemnastu lat czyli do końca wakacji. Resztę życie spędzę na łasce jakiegoś mafiozy- mówiłam to z taką nienawiścią w głosie, że wystraszyłam się samej siebie.

-Co ty powiedziałaś?- zapytał niedowierzając Tyler.

-To co słyszałeś- odpowiedziałam zakładając ręce na piersi. Nie wiem dlaczego jestem zła na wszystkich. Nie powinnam wyżywać się na swoich przyjaciołach.

-Claire to nielegalne- odrzekła Lena na co parsknęłam gorzkim śmiechem.

-Powiedz to mojej mamusi- odparłam opadając plecami na materac nie wiedząc co robić dalej. Mam zaledwie pół roku życia na wolności z przyjaciółmi. Potem zero szkoły, Leny, Ian'a, Tyler'a, Mason'a, taty, mamy, Daniela, Chris'a czy chociażby Marcus'a. Będę musiała żyć nie dość, że z typem, którego nie znam to na dodatek próbował mnie wykorzystać. Na samą myśl o tym przeszedł mnie dreszcz obrzydzenia.

You love me?Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ