10.

25 1 0
                                    

-Chciałeś mnie o coś zapytać- przypomniałam zwracając się do chłopaka, który wciąż znajdował sie o krok przede mną.

-Tak no właśnie- odparł po czym po chwili zadał pytanie- Dlaczego zadajesz się z ćpunem?

Ja na jego słowa wytrzeszczyłam oczy. Nie spodziewałam się, że może sie mnie pytać o takie rzeczy na randce. Mógłby zaczekać z tym chociażby do jutra. Ale nie. 

-Bo mi pomaga- odpowiedziałam krótko i zwięźle ma jego pytanie co jednak go nie zachwyciło.

-A my to nie?- zapytał po raz kolejny.

-I tak byś nie zrozumiał- odrzekłam i zaczęłam kierować sie prze siebie. No bo co niby, przecież ja nie mam żadnego wytłumaczenia. Po prostu zobaczyłam go raz i tak zaczęliśmy gadać, dał nam trawki i tak się zaczęło. Nie chce mi sie opowiadać tego dla Tyler'a, bo by się wkurwił jak nie wiem co. Więc posiedzę cicho. Lepiej też przestrzec Thomasa, że może go ktoś zacząć o mnie wypytywać. Myśląc ktoś mam na myśli, Lenę, Masona czy Tyler'a. 

-To mi wytłumacz Claire, ciągle coś tylko przede mną ukrywasz. Oddaliłaś się ode mnie- powiedział łapiąc mnie za ramie, odwracając tym samym w jego stronę.

-Nie chcę marnować czasu tylko na ciebie, mam też wiele innych ludzi, na których mi zależy- odparłam strącając jego dłoń z swojego ramienia. Widziałam jego wyraz twarzy. Był zraniony moimi słowami. O nie, nie, nie, nie.

-Nie miałam tego na myśli Ty...- odrzekłam chcąc do niego podejść lecz on się odsunął.

-Nie możesz znaleźć dla mnie czasu ale dla innych już tak?- zapytał zdenerwowany. Matko jedyna co ja narobiłam.

-Nie o to mi chodziło, nie miałam tego na myśli- mówiłam zestresowana. Nie kłóciliśmy się od czasu tej jednej sytuacji przez Cole'a. Było tak dobrze, ale wielebna Claire Adams zawsze musi wszystko spierdolić. 

-A ja jednak myśle, że tak- odparł chłodnym tonem wądząc wzrokiem po mojej twarzy. Widziałam w nim, że nie jest tak bardzo zły jak zawiedziony i smutny. Pomimo, że zależy mie na nim cholernie mocno, to teraz nie wiem jak mam się mu tłumaczyć.

-Nie chcę, żebyśmy się kłócili, nie przez takie rzeczy i kiedy zostało mi tak niewiele czasu by z wami być- oznajmiłam i podeszłam chwytając go za przedramiona ten jednak odepchnął je nie pozwalając na najmniejszą czułość, bo wiedział, że właśnie tak przestałby być zły.

-Teraz myśle, że to wszystko jest twoim wymysłem aby od nas wszystkich uciec. Masz pieniądze nie trudno będzie ci kupić gdzieś mieszkanie, bo jesteś bogata i będziesz już pełnoletnia. Wrócisz sobie do Nathanielka i będzie żyć długo i szczęśliwie- syknął w moją stronę głośno Tyler odchodząc dwa kroki w tył aby nie zrobić niczego głupiego.

-Wiesz, że to nie prawda- mówiłam cicho już stojąc twardo w jednym miejscu.

Nagłym ruchem znalazł sie przy mnie pomimo, że mnie nie dotykał bałam się. Bałam się jak cholera. Tak jak wtedy na chaju, tyle, że to jest prawdziwe życie. Czułam jego szybsze bicie serca i przyspieszony oddech na swoim czole nie opuściłam jej ani na milimetr. Musiałam mu pokazać, że się nie boje pomimo, że to nie prawda. Prawdą było to, że chciałam go tylko przeprosić i uciec. Tyle. Ale nawet na to nie uzyskałam zgody.

-Grzecznie proszę abyś się odsunął Tyler- powiedział głos za nami. Nie drgnęłam nawet kiedy usłyszałam za nami głos Elijahy. Poczułam lekką ulgę wewnątrz siebie, że ktoś się tu zjawił i nie będę musiała się już kłócić z Carterem.

-Elijaha Roothkin jak mniemam?- zapytał blondyn patrzą wprost przed siebie. Już sie nie bałam odwróciłam się delikatnie w stronę czarnowłosego, kiedy ten ujrzał lekkie przerażenie na mojej twarzy od razu spytał.

You love me?जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें