Ruszyliśmy spod mojego domu. Obserwowałam mijane ulice, zauważając, że wciąż znajdowaliśmy się blisko centrum. Ta wiedza uspokoiła moje nerwy i na powrót mogłam rozluźnić się na fotelu.

— Zapomniałem zapytać wczoraj — odezwała się nagle brunet. — Często przychodzisz do tamtego klubu? Nigdy wcześniej cię nie widziałem.

— To był mój pierwszy raz. — Zaraz po mojej odpowiedzi usłyszałam cichy śmiech chłopaka. Spojrzałam na niego niezrozumiale, lecz ten wciąż obserwował drogę, a jego oczy były w pełni rozbawione. Zignorowałam to i postanowiłam kontynuować. — Gdyby nie moja przyjaciółka to nadal bym nie znała tego miejsca.

— W takim razie muszę jej podziękować. — Odwrócił głowę, zerkając przez chwilę na mnie.

Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle. Chłopak ściągnął ręce z kierownicy i oparł je na swoich nogach.

— Debby raczej nie przepada za takimi miejscami, więc zdziwiłam się, że to właśnie tam mnie zabrała — przyznałam.

Miałam wrażenie, że ostatnio zbyt mało rozmawiałam z blondynką. Dopiero w dniu, gdy sama zabrała mnie do tamtego klubu, zauważyłam, jak bardzo się zmieniła, odkąd rozmawiałam z nią na jakieś małe i błahe tematy. To właśnie podczas nich Debby odsłaniała swoje emocje. Skupiłam się tak bardzo na samej sobie w ostatnich dniach, że prawie całkiem zapomniałam, by dowiedzieć się, jak ona się czuła. Przecież Damon był dla niej tak ważny. Odkąd go poznała, znałam tylko początek ich znajomości. Po moim zerwaniu z Aaronem ona unikała tematu związku i mogłam jedynie zobaczyć, jak im szło na świętach.

Poczułam się źle z tym, jak skupiłam się tylko na sobie. Wiedziałam, że nawet jeśli byłoby jej przykro, to nie wróciłaby mi uwagi i zapewniałaby, że to ja byłam w tym momencie ważniejsza, ale i tak wiedziałam, że gdybyśmy były w innych okolicznościach, to nie zamykałyby się jej usta. Kilka godzin by nie starczyło, zanim opowiedziałaby mi, jaki Damon jest wspaniały. Już to przerabiałyśmy, ale na o wiele mniejszą skalę, bo wtedy jeszcze nie byli razem.

Powinnam zadzwonić do dziewczyny, gdy tylko wrócę do domu.

— No jedz debilu! — Drgnęłam wystraszona na nagły krzyk Caspera. — No zielone masz — warknął sfrustrowany i zaczął zdenerwowany uderzać w kierownice, by ta wydała z siebie sygnał dźwiękowy.

Spojrzałam na niego, będąc trochę skołowana, bo jeszcze chwilę temu pochłonęły mnie moje własne myśli, a teraz nie wiedziałam, dlaczego chłopak zdenerwował się tak bardzo. Na pewno musiał odczytać wszystko z mojego spojrzenia, bo nie starałam się niczego ukryć.

— Nienawidzę, gdy ktoś nie skupia się za kierownicą — wytłumaczył, wciąż będąc nerwowy. — Widzisz, gdyby ruszył od razu, to ten za nami jeszcze by przejechał — powiedział, zerkając w lusterko.

— To tylko kilka minut różnicy — odpowiedziałam spokojnie, mając nadzieję, że i on ochłonie, ale nic to nie dało, dlatego zakończyłam już ten temat. — Więc gdzie jedziemy?

— Uznałem, że powinniśmy się lepiej poznać, dlatego jedziemy w miejsce, gdzie spędzam dużo czasu. — Uśmiechnął się pod nosem. — Mam nadzieję, że lubisz kręgle? Ja jestem mistrzem — pochwalił się i wcale nie krył swojej dumu.

— Nie grałam już z kilka dobrych lat — przyznałam, próbując przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz byłam w kręgielni. Na pewno było to jeszcze przed poznaniem Aarona.

— Szkoda, myślałem, że będziemy mogli się o coś założyć. — Zerknąłem na mnie z zaczepnym uśmiechem, lecz szybko powrócił wzrokiem do drogi.

Zanim Cię PoznałamWhere stories live. Discover now