29

190 15 14
                                    

STEVE~
siedziałem na kanapie wpatrując się w sufit
oczy miałem czerwone od płaczu a następne łzy dalej spływały po moich policzkach
dlaczego on to zrobił?
dlaczego się nie odsunął odrazu?
dlaczego go nie odepchnął tylko oddał pocałunek?
dlaczego ten szczyl go kurwa pocałował?

zadawałem sobie milion pytań w głowie
gdy nagle usłyszałem dźwięk silnika pod domem
domyśliłem się że to pewnie billy odwiózł eddiego do domu
następnie zamek przekręcił się w drzwiach i kroki zbliżające się do salonu
lecz nawet niepodniosłem głowy by spojrzeć na chłopaka
nie chciałem teraz na niego patrzeć.
zrobiło mi się niedobrze gdy przypomniałem sobie widok mojego chłopaka całującego się z jakimś małolatem
-podobało cie się? a może to nie pierwszy raz? może chodziłeś pod przykrywkami spotkań zespołu lizać się z jakimś dzieciakiem co? z może się z nim ruchałeś? podnieca cię taki dzieciak?-
zacząłem zadawać pytania jedno po drugim próbując powstrzymać kolejne łzy które chciały zacząć spływać po mojej twarzy.
-steve ja... ja naprawdę tego nie chciałem... nie mam pojęcia dlaczego on to zrobił, nigdy nic z nim nie robiłem przysięgam. błagam steve wybacz mi... naprawdę tego nie chciałem.-
zaczął tłumaczyć się chłopak załamującym głosem
-eddie proszę cię, przecież widziałem że zacząłeś też go całować. podobało ci się.-
rzuciłem podnosząc głowę aby spojrzeć na chłopaka, także miał oczy czerwone on łeż a następne krople spływały po jego policzkach
-steve, przysięgam że nie chciałem tego. najpierw myślałem że to ty, dlatego nie odepchnąłem go odrazu. ale jak otworzyłem oczy totalnie mnie zamurowało, naprawdę nie chciałem tego.-
-niewierze ci.-
odparłem odwracając wzrok

EDDIE~
stałem na środku pokoju jak słup
już nawet nie walczyłem z łzami, pozwoliłem im  po prostu spływać po mojej twarzy.
czy on właśnie powiedział że mi nie wierzy?
nie wierzy mi.
nie ufa mi.
myśli że go zdradzam?
przecież ja nigdy w życiu bym go nie zdradził.
nigdy.
pojedyncze krople zaczęły kapać z mojej twarzy na podłogę
spojrzałem jeszcze raz na chłopaka
który leżał wpatrując się w sufit
wyglądał tak obojętnie
jakby miał w dupie nasz związek
nie obchodzi go to.
ja go nie obchodze.
nie kocha mnie
nigdy mnie nie kochał.
myślałem kierując się w stronę łazienki
steve nawet się nie poruszył.
zakluczyłem drzwi i położyłem instrument na ziemi
otarłem kolejne łzy
wyciągnąłem z szafki żyletkę, podwinąłem rękaw i zrobiłem kilka kresek
no może trochę więcej niż kilka
zacząłem coraz bardziej zbliżać się do nadgarstka a następnie do żył.
(wiecie jest takie miejsce gdzie są dobrze widoczne żyły)
zawahałem się lecz gdy przypomniałem sobie obraz steva i jego obojętną minę.
nie jestem mu potrzebny.
on mnie nie kocha.
nie jestem już nikomu potrzebny.
nikomu.
pociągnąłem mocno żyletką po żyłach a krew zaczęła płynąć dużo szybciej niż z reszty ran
nie czułem bólu
nie czułem nic.
opadłem ciężko na podłogę opierając głowę o ścianę
wiedziałem że umieram
ale nie przeszkadzało mi to.
chciałem tego.
chciałem umrzeć.
zamknąłem oczy i po prostu odpłynąłem.

________
spokojnie to nie ostatni rozdział
i nie bijcie mnie xd

  

i think i like you~ {steddie}Where stories live. Discover now