Następną godzinę spędziliśmy w salonie, rozmawiając. Był to szczególnie miły czas, bo rodzinny.  Na moment zapomniałam o swoich zmartwieniach. Poczułam się tak dobrze.

Niestety, wiedziałam, że wizyta dziadka nie wiązała się tylko z tęsknotą. W pewnym momencie tata zapowiedział, że jedzie po Grace, a mama zniknęła w swoim gabinecie pod pretekstem dopięcia kilku umów.

- Wiem, co wydarzyło się w twoim życiu malutka. Widzę, że schudłaś i zbledłaś - zaczął poważniejszym tonem, łapiąc za moją dłoń.

Przygryzłam wargę, nie wiedząc co odpowiedzieć. Może i wyglądałam, tak jak mówili wszyscy, ale nie mam ochoty jeść.

- Powiedz mi szczerze, zakochałaś się w nim?

Auć.

- Tak, dziadku - wychlipałam, czując napływ silnych fal smutku.

- Skarbie, jestem tutaj - szepnął, głaszcząc mnie po wierzchu dłoni. - Wyrzuć z siebie te emocje.

- Czuję się taka bezsilna. Nie potrafię tego pojąć. Nie mogę się pogodzić z tym, że pewnie już nigdy się nie zobaczymy. Nie umiem oswoić się z tym, że tak długo mnie okłamywał.

- Rose, ja też tego nie rozumiem. Jednak, masz całe życie przed sobą. Nie możesz zamknąć się w domu. On wrócił do Indii, a ty musisz wrócić do szkoły, do znajomych. Studia przed tobą - mówił spokojnie, ocierając co jakiś czas moje łzy.

- Jak mam wrócić? Pół świata widziało mnie w telewizji. Zaczną się śmiać, plotkować...

- A ty stawisz im czoła. Pójdziesz z podniesioną głową. Obróć sytuację na swoją korzyć - przekonywał, uśmiechając się. - A niech mówią, niech plotkują. A na dobrą sprawę możesz odpowiadać, że to w końcu ty skradłaś serce prawdziwego księcia.

Dziadek zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami, prychając pod nosem. Zawsze widział same pozytywy.


W piątek postanowiłam w końcu pojawić się w szkole. Choć wciąż czułam się fatalnie, to próbowałam wrócić do normalności. Bałam się tego okrutnie, już po przebudzeniu miałam negatywne myśli. Jednak, wstałam i udałam się do łazienki, gdzie wykonałam poranną toaletę.

Do pokoju wróciłam, aby się ubrać. Zdecydowałam się na jasne, obcisłe jeansy oraz białą koszulkę z dekoltem w serek. Do tego trochę złotej biżuterii. Wykonałam również delikatny makijaż, a rzeczy spakowałam do dużej torebki.

W salonie spotkałam dziadka z gazetą oraz mamę z kubkiem kawy.

- Zobacz, jakie piękne słońce wyszło - odparł dziadek, wskazując na okno. - To będzie twój dzień.

Posłałam mu lekki uśmiech, udając się do kuchni.

- W pudełku na stole masz pokrojone owoce, a w lodówce jogurty - oznajmiła mama, a ja zrobiłam wielkie oczy.

- Dziękuję.

- Grace, zaraz się spóźnimy - krzyknął tata, stojący już w przedpokoju z kluczykami w ręce.

- Idę - usłyszałam głos siostry, która zbiegała po schodach.

Spakowałam do torby śniadanie oraz butelkę wody, po czym pożegnałam się z mamą i dziadkiem, ruszając do samochodu. Ciepłe, lecz poranne powietrze owiało moją twarz. Było to całkiem przyjemne.

Wsiedliśmy do pojazdu, aby następnie ruszyć w kierunku naszych szkół. Nie odzywałam się podczas drogi, ale za to tacie i Grace nie zamykały się buzie. Miło było patrzeć, jak w końcu ich relacje wyglądają prawdziwie.

My Secret PrinceWhere stories live. Discover now