10

155 10 2
                                    

W przeciągu dwóch i pół tygodnia, Lily zdążyła nauczyć się trasy spacerów z czworonożnymi przyjaciółmi. Trzy ostatnie wieczory poświęcała na dodatkową przechadzkę z Nellie. Lubiła to. Tylko ona i słodki psiak, z którym spędzała mnóstwo czasu. Idąc przed siebie, rozglądała się na boki. Mijała dokładnie te same budynki co zawsze. Gdy przechodziła obok domu Springów uśmiechała się mimowolnie. Razem z Nickiem odwiedzili Charliego w zeszłym tygodniu i ponownie miała okazję spotkać się z Tori. Lubiła z nią rozmawiać. Nagle coś dynamicznie pchnęło ja w przód. Upadła na chłodnik i usłyszała jak dość ciężki przedmiot upada obok.
-Tak cię przepraszam, myślałem, że dam radę cię wyminąć - spanikowany głos należał do chłopca, który zamiast zająć się swoją deską leżącą na jezdni, przyklęknął obok niej. Usiadła i lekko oszołomiona zamrugała kilka razy.
-O jezu - chłopak zaczął szybko szukać czegoś w swoich kieszeniach. Lily poczuła lekkie pieczenie na kolanie, które jak się okazało zdarła. Krew lekko sączyła się z rany i spływała powoli po jej nodze. Gdy chłopak w końcu odnalazł chusteczki, wyciągnął jedną i zaczął wycierać kolano dziewczyny.
-Przepraszam, ja…
-Nie panikuj, to tylko zdarte kolano - brunetka wzrokiem szukała Nellie, która na szczęście nigdzie nie uciekła i przyglądała się wszystkiemu z boku.
-Bardzo boli? - chłopak obserwował ją wzrokiem pełnym troski. Aby pomóc jej wstać, chwycił jej rękę.
-Tylko odrobinę, ale nie trzeba wzywać karetki - uśmiechnęła się do niego i odebrała smycz którą jej podał. Odwzajemnił uśmiech i jeszcze raz spojrzał na jej kolano.
-Spokojnie nie umrę - zaśmiała się cicho i wyciągnęła ku niemu rękę - Lily, miło poznać.
-Phillip - uścisnął jej dłoń, patrząc prosto w jej oczy.

Po powrocie do domu Lily chciała niezauważalnie przemknąć do swojego pokoju. Wiedziała, że rana wywoła lekką panikę i zacznie się wywiad o to co się stało. Nie udało jej się jednak uniknąć spotkania z Nickiem. Stojąc w górnym korytarzu patrzyli na siebie w niezręcznej ciszy.
-Co się stało? - wskazał jej kolano. Jedyne o czym marzyła to położyć się w łóżku i poczytać książkę, ale teraz musi tłumaczyć się przed starszym chłopakiem.
-Nic wielkiego, upadłam - odparła wzruszając ramionami.
-Nellie cię za mocno szarpnęła? - przyglądał się ranie. - A może ktoś ci to zrobił?
-Nieważne co się stało, trzeba to odkazić - dziewczyna obróciła się i poczuła jak David chwyta jej dłoń. Gdy dotarli do łazienki, usiadła na skraju wanny i przyglądała się jak najstarszy z ich trójki szpera w szafce. Podczas gdy Nick stał zszokowany i nie dowierzając własnym oczom przyglądał się bratu, Lily delikatnie się uśmiechnęła.
-A tobie co się dzieje? - blondyn oparł się o futrynę drzwi.
David nie zwrócił na niego uwagi, za bardzo skupił się na polewaniu kolana dziewczyny przeźroczystym płynem. Syknęła lekko, lecz po chwili pieczenie ustąpiło.
-Rozchorowałeś się?
-O chuj ci chodzi Nick - jego cierpliwość się skończyła. - Chcę tylko o nią zadbać, podczas gdy ty stałeś i wypytywałeś ją o nieistotne szczegóły.
-Nieistotne? - wyprostował się młodszy chłopak - a co jeżeli ktoś ją gnębi? To nieistotne?
Dyskusja szybko rozwinęła się do bezsensownego przekrzykiwania się. Lily spoglądała to na jednego to na drugiego i przysłuchiwała się temu wszystkiemu. "Wyścig szczurów" pomyślała i na tą myśl uśmiechnęła się lekko. Było jej poniekąd miło, że chłopcy walczą o pozycję w jej oczach. Wiedziała jednak również, że nie jest to zdrowe zachowanie. Nie chciała dłużej w tym uczestniczyć i szybko wymknęła się bokiem do swojego pokoju.

Nick czuł jak wszystko w nim buzuje. Cała złość zaczęła się z niego wylewać i nie panując nad sobą spojrzał bratu prosto w oczy.
-Jesteś dupkiem David. Nie wiem co chcesz tym wszystkim osiągnąć ale nie pozwolę ci jej zranić tak jak zraniłeś mnie.
Po wypowiedzeniu tych słów szybkim krokiem wrócił do swojego pokoju i trzasnął drzwiami.
"...tak jak zraniłeś mnie" to zdanie utkwiło w głowie Davida. Sprzątając wodę utlenioną i wszystko co wyciągnął w czasie jej poszukiwań, chłopak myślał o słowach swojego brata. Zranił go. Nie było to odkrycie, wiedział że to robi, ale dopiero teraz uderzył w niego fakt jakie ma to skutki. Nick go nienawidzi. W sumie nie ma co się dziwić, rzeczywiście David jest dupkiem. Przymknął szafkę i oparł się o nią czołem.
-Jesteś debilem Davidzie Nelsonie, jesteś największym idiotą świata - wyszeptał do siebie.

Zwykle Nick się do tego nie posuwał, ale było w nim tyle złości, że nie mógł się kontrolować. Po trzaśnięciu drzwiami usiadł pod nimi i spojrzał w sufit. Znów wybuchnął, znów tego nie powstrzymał. Lily to wszystko słyszała, musiała czuć się okropnie, patrząc na to przedstawienie. Jednak najgorsze było to co powiedział na samym końcu. Od zawsze czuł się zraniony przez brata, jednak nie sądził, że kiedykolwiek powie mu to w twarz. Co teraz? Co David o nim pomyśli? Że jest miękki, zbyt wrażliwy. Ośmieszył się przed nim.

W tym samym czasie Lily leżała na łóżku z słuchawkami na uszach. Odkąd uciekła z pola bitwy nie usłyszała żadnego słowa z tej dyskusji. Od razu włączyła jakąś symfonie Beethovena czy innego kompozytora. Po dokończeniu nie za ciekawej lektury, zaczęła przeglądać social media. Zapisy do szkoły, wydarzenia, zapisy na zajęcia muzyczne. Po przeczytaniu ostatniej pozycji poprawiła się na łóżku. Przełknęła ślinę i weszła w link.

Nowy start. Where stories live. Discover now