13

104 5 4
                                    

Minął tydzień. Nic ciekawego się nie działo. Czas płynął, Nick spotykał się z przyjaciółmi, Lily chodziła na zajęcia, a David siedział w swoim pokoju. Bracia unikali się jak ognia. Nie było to wbrew pozorom trudne, ponieważ starszy z nich wychodził jedynie po jedzenie, do łazienki oraz aby zawieść Lily do Higgs. Coś w nim pękło, pogrążał się w swoich myślach. Jedyną osobą z którą rozmawiał była jego towarzyszka podróży.
-A właściwie po co tam jeździsz każdego dnia? - wyjeżdżając z podjazdu rozpoczął temat, który pozwoliłby mu zagłuszyć resztę myśli. Lily milczała. Nie chciała o tym wspominać, nie chciała aby ktokolwiek wiedział.
-Czyli nie dostanę odpowiedzi.
-Na lekcje.
-To wiem - urwał przez chwilę. - Ale jakie, na pewno nie takie zwyczajne.
Lily nic nie mówiła. Nie wiedziała czy może zaufać Davidowi. Chciała zakończyć tą rozmowę.
-Ty zawieziesz  mnie i Nicka do Aleda?
Ah tak urodziny jednego z tej ich całej paczki.
-Nie - rzucił szybko i skupił wzrok na drodze.
-Pokłóciłeś się z Nickiem?
To pytanie sprawiło, że na nowo coś pękło. David ledwo powstrzymał łzy które powoli zaczęły napływać do jego oczu. Nie miał pojęcia co się z nim dzieje, nigdy wcześniej się tak nie czuł. Nie chciał być słaby.
-Zawsze się kłócimy i od zawsze jesteśmy w stanie wojennym - rzucił szybko i zatrzymał się pod bramą Higgs. Lily wpatrywała się w niego przez moment po czym wysiadła z samochodu. Obróciła się aby jeszcze raz spojrzeć na starszego chłopaka.
-Dzwoń gdy będę miał przyjechać - uśmiechnął się do niej i ruszył w drogę powrotną. A przynajmniej na to wyglądało. W rzeczywistości jeździł jeszcze przez chwilę bezcelowo po ulicach. Stanowczo nie chciał wracać do domu.

W tym czasie Nick kończył pakować prezent dla przyjaciela. Kupił mu książkę o której często wspominał. Wpadł na ten pomysł pierwszy więc przyjaciele zgodzili się aby to on wykorzystał ten zamysł. Gdy skończył odstawił pakunek na bok i rzucił się na łóżko, lądując twarzą w poduszce. Westchnął głośno i przewrócił się po chwili na plecy. Patrząc w sufit myślał o tym czy Lily będzie dobrze się czuła na imprezie. Ostatnimi czasy dużo myślał o tej dziewczynie. Myślał też o Davidzie. Myślał o wszystkim.
Z burzy myśli wyrwał go wibrujący telefon.
-Nick, mogę się zabrać z wami? - cichy głos Charliego brzmiał naprawdę smutno.
-Jasne, że tak. Coś się stało?
Charlie milczał.
-Charlie?
-Nic wielkiego.
Coś się wydarzyło. Charlie był wyraźnie przygnębiony.
-Chcesz przyjść nieco szybciej do mnie?
-A mogę już teraz?

Lily wpatrywała się w drogę. Czekała na Davida. "Świetnie jest mieć cię w orkiestrze". Próby sprawiały, że Lily od dłuższego czasu czuła się jak w domu. Brakowało jej przyjaciół i tego wszystkiego co miała, ale przynajmniej przez tą godzinę czuła się dobrze.
-Nie wiedziałam, że grasz - znajomy głos wyrwał dziewczynę z zamyślenia. - A do tego tak dobrze - obok niej stanęła Darcy. Tylko nie to…
Lily nie chciała aby ktokolwiek się dowiedział, a już na pewno nie ktokolwiek z paczki Nicka.
-Byłaś świetna - uśmiechnęła się do niej. Jak mogła jej wcześniej nie zauważyć? W końcu Darcy jest taka głośna i wszędzie jej pełno. Jak mogła ją przeoczyć.
-Grałaś tak jakbyś miała wieloletnie doświadczenie - zaśmiała się.
-Geny - wyszeptała Lily.
-Geny - powtórzyła blondynka - od jak dawna grasz?
-Od zawsze.
Darcy przytaknęła i zamyśliła się przez chwilę.
-Nick będzie na występie?
-Nie - Lily poczuła dziwny ucisk w gardle. Było jej przykro, tylko dlaczego? Nie zależało jej na tym aby Nick pojawił się na koncercie, ale jednak było jej przykro.
-Dlaczego?
-Nie mów mu nic - brunetka spojrzała koleżance prosto w oczy. -Nie mów mu proszę - powtórzyła ciszej.
-Nie powiem mu - Darcy nie rozumiała, ale postanowiła dochować części tajemnicy.

Charlie i Nick leżeli wtuleni w siebie. Szatyn przetarł łzy i wyprostował się. Nick z czułością i zmartwieniem wpatrywał się w niego. Znów pokłócił się z mamą.
-Nie chciałem niczego popsuć - o mało znów nie zaczął płakać. Chłopak objął go mocno i pocałował w skroń.
-Niczego nie zepsułeś Charlie, jestem przy tobie - wyszeptał. Nick nie lubił gdy u Charliego było źle, ale lubił gdy mu o tym opowiadał. To znaczyło, że mu ufał.
-Dobra nie mogę tak płakać bo jeszcze rozmaże makijaż - zaśmiał się delikatnie. Dobrze było go widzieć w lepszym humorze. - A jak ty się trzymasz?
To pytanie znów wywołało burzę w głowie Nicka, ale nie chciał dać po sobie poznać.
-Jest dobrze, w końcu Lily zgodziła się iść z nami na urodziny Aleda.
-Właśnie, apropo urodzin, powinieneś zacząć się szykować -Charlie spojrzał na zegarek i podniósł się delikatnie z pufy.
Blondyn śledził go wzrokiem.
-Ja też pójdę się ogarnąć - Charlie nachylił się i pocałował go w policzek. - Kocham cię Nicky
-Ja ciebie też Char.

Delikatne pukanie wyrwało Nicka z kolejnego zamyślenia. Nic nie dawało mu spokoju. W głowie panował mu chaos.
-Nick, Sarah pyta czy jesteś gotowy - nieśmiały głos Lily, która wychylała się zza drzwi, sprawił że Nick poczuł się spokojniej.
-Tak za moment schodzę - spojrzał w lustro i kończył układać włosy. Kątem oka spostrzegł, że dziewczyna nadal stoi w progu. Nie zadawał pytań, wiedział że za nimi nie przepada.
-Spodoba mu się? - obserwowała go.
-Moja fryzura? - zaśmiał się Nick. Lily uśmiechnęła się delikatnie. - Pewnie, że mu się spodoba. Aled jest tajemniczy ale wiem na pewno, że uwielbia książki i własnoręcznie wykonane upominki.
Kiwnęła głową i z uśmiechem wpatrywała się w niego.
-Twoja Fryzura też mu się spodoba.

Nowy start. On viuen les histories. Descobreix ara