Rozdział 19

468 8 0
                                    

Całowanie z Billim było przyjemne. Czasami przerywał i całował mnie po szyi. Nie trwało to w rzeczywistości długo ale jak dla mnie czas zdawał się wydłużać. Jednak spokój przerwał nam krzyk.
-Co jest kurwa - usłyszałam głos Rafa. Obróciłam się i zobaczyłam chłopaka biegnącego w naszą stronę. Poczułam strach. Nie wiedziałam co się zaraz wydarzy. Kiedy do nas dobiegł momentalnie wstaliśmy z Billim. W oczach Rafa widziałam niesamowitą złość. Wiedziałam ze zaraz rzuci się na Billiego.
-Rafe uspokój się, dlaczego się tak denerwujesz !? - wykrzyknęłam stając przed nim i tym samym torując mu drogę. On wcale na mnie nie patrzył. Jego wzrok był wbity w Billiego który tez nie dawał za wygraną.
-Z czym masz problem koleś? - powiedział Billie zbliżając się do nas. Obydwoje byli typem osób często wydających się w bójki. Nic więc dziwnego ze ani jeden ani drugi nie chcieli odpuścić.
-Billy proszę idź tam na kamienie poczekaj na mnie. Zaraz do ciebie przyjdę - powiedziałam odwracając się w stronę chłopaka. Ten jednak patrzył na Rafa tak samo jak tamten na niego- proszę - powiedziałam jeszcze raz. Wtedy Billy spojrzał na mnie i kiwnął głowa na znak zgody. Ostatni raz rzucił Rafowi pogardliwe i pełne gniewu spojrzenie i odszedł. Wtedy odwróciłam się do Rafa. Widząc poruszenie u ludzi podniosłam leżący na ziemi kubeczek i krzyknęłam: „Napijmy się za to". Takie teksty zawsze działają i tym razem było tak samo. Ludzie zaczęli wiwatować oraz wrócili do tańczenia i picia. Wzięłam Rafa za rękę i odciągnęłam kawałek od ludzi.
-Rafe co ty wyprawiasz?- zapytałam zmartwiona. On popatrzył na mnie wzrokiem pełnym smutku.
-Ja ... przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło - powiedział i spuścił wzrok patrząc w ziemie. Tak bardzo było mi go żal. Chciałam go przytulić i powiedzieć ze jest dobrze. W pewnym sensie imponowało mi to, ze jest o mnie zazdrosny. Jednak wiedziałam ze dzięki takim sytuacjom nie zapomnę o nim.
-Już dobrze, tylko proszę nie wchodźmy już sobie w drogę - powiedziałam. Wewnątrz jednak czułam całkiem coś innego. Nie chciałam go tracić. Chciałam żeby czas znów się zatrzymał kiedy leżymy razem przytulając się i całując. Żeby troszczył się o mnie tak jak na jednej z moich pierwszych imprez kiedy nie pozwolił aby jakaś dziewczyna mnie obrażała. Tak bardzo chciałam wtulić się w jego ramiona. Jednak wiedziałam ze muszę to zakończyć dla mojego własnego dobra.
- Dobrze jeszcze raz przepraszam, nie chce żebyś była na mnie zła- powiedział. Wiedziałam ze nie rozumie dlaczego go od siebie odsuwam. Jednak starał się to uszanować.
-Nie jestem- powiedziałam i podeszłam aby go przytulić na znak ze wszystko jest okay. Czując jego umięśnione ramiona otulające moje ciało rozpływałam się. Chciałam pozostać w tej pozycji do końca życia. Jednak Rafe stosując się do mojej prośby przerwał to. Posłał mi delikatny uśmiech i odszedł. Znowu chciało mi się płakać. Schowałam twarz w dłonie aby uspokoić oddech i nie wybuchnąć płaczem. Po chwili poszłam w stronę miejsca gdzie miał na mnie czekać Billy.

Nie byłam pewna czy nadal tam będzie. W końcu poznaliśmy się na tej imprezie i spędziliśmy ze sobą pare godzin. Dlaczego miał by czekać, tym bardziej po tym jak Rafe prawie się na niego rzucił, chociaż jak o nim rozmawialiśmy nie wspomniałam ze coś nas łączy. Podeszłam bliżej i zobaczyłam Billiego siedzącego na kamieniu.
- Jestem, dzięki ze zaczekałeś- powiedziałam podchodząc do niego. Usiadłam obok. On popatrzył na mnie.
-Po tym co się wydarzyło musiałem zaczekać. A więc, co cię z nim łączy ? - zapytał. Przeszywał mnie wzrokiem ale typowy dla niego uśmieszek zniknął z jego twarzy.
-Już nic
-Już? - zapytał. Nie wiedziałam co mu powiedzieć.
-Na paru imprezach widzieliśmy się to wszystko- powiedziałam i spuściłam wzrok. On dotknął mojej dłoni.
-Okay nie wnikam. Zapomnijmy o tym- powiedział i dotknął mojej brody podnosząc moja twarz abym na niego popatrzyła - jest dobrze nie przejmuj się tym- zeszliśmy z kamienia i postanowiliśmy pójść się napić.

Poszliśmy po drinki. Wzięliśmy jednak cała butelkę wódki i butelkę coli. Poszliśmy w jakieś mniej zatłoczone miejsce i położyliśmy się na piasku. Przez kolejne godziny imprezy leżeliśmy i bawiliśmy się w najlepsze zapominając o wszystkim. Po jakimś czasie butelka wódki była pusta, a my z Billim całkowicie pijani. Leżeliśmy na piasku śmiejąc się do utraty tchu. Po jakimś czasie oboje zasnęliśmy.

Long time Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz