Pov Janek:
Od ponad dwóch godzin nie widziałem nigdzie Hani. Paula mówiła, że były razem na parkiecie, a jak wyszli zapalić to Hania została w środku, jednak nie przyszła do nas, a Seba nie widział jej przy barze co mnie bardzo niepokoiło, dlatego sam postanowiłem jej poszukać co było trudne, bo w środku była naprawdę masa ludzi.
Kiedy już traciłem nadzieje na znalezienie jej dostrzegłem moją zgubę przy barze. Siedziała na krześle popijając drinka z jakimś nieznajomym chłopakiem co wcale mi się nie podobało.
— Hania. - położyłem jej dłoń na ramieniu.
— Jasiuuu, tu jesteś. - podnosząc się z krzesła nie mogła utrzymać równowagi i gdyby nie ja to pewnie leżałaby już na podłodze. — Stęskniłam się. - oznajmiła, kiedy ja mierzyłem wzrokiem jej towarzysza.
— Jesteś totalnie pijana, jedziemy do domu. - postanowiłem.
Ciemnowłosa mrucza coś pod nosem, jednak język plątał jej się tak bardzo, że nie byłem w stanie zrozumieć co mówi.
— Ale przecież dobrze się trzyma. - odezwał się nieznajomy, a ja spiorunowałem go wzrokiem. — Niech zostanie.
— Pozwól, że ja będę decydował co się stanie z MOJĄ pijaną dziewczyną. - zmierzyłem go złowrogim spojrzeniem i łapiąc dziewczynę w talii ruszyłem z stronę wyjścia.
Dotarcie do drzwi było niesamowicie trudne przez tłum ludzi na parkiecie, a w dodatku chwiejąca się na boki Hania wcale mi nie pomagała, jednak po długich zmaganiach udało się. Posadziłem dziewczynę przed wejściem, a sam wyjąłem telefon, żeby zamówić ubera i poprosić Szymana, żeby przyniósł mi jej torebkę.
— Stary, weź mi przynieś Hani rzeczy przed wejście co?
— A to wy zawijacie już?
—Tak, zawijam ją do domu, jest totalnie najebana.
— Nie jestem najebana. - oburzyła się dziewczyna zakładając ręce na piersi, na co wywróciłem tylko oczami nie komentując tego.
— Zamawiam ubera.
— Przejdźmy się.
— Chyba Cię pogrzało.
— Jasiuu, proszę Cię. - uwiesiła mi się na szyj składając pocałunek na moich ustach na co zaśmiałem się cicho.
— To miało mnie przekonać?
— A nie przekonało? - zdziwiła się odsuwając się ode mnie.
— Przekonało. - przytaknąłem przysuwając ją ponownie bliżej siebie, na co ta przytuliła się do mnie.
— No widzę, że nieźle się porobiło. - zaśmiał się Szymański podchodząc do nas. — Halo, Hania, żyjesz? - dziewczyna nie odpowiedziała tylko pokazała mu środkowy palec nie odrywając się ode mnie. — Dajcie znać jak będziecie na chacie. - rozkazał podając mi torebkę.
Kiedy pożegnaliśmy się z Kacprem razem z dziewczyną ruszyliśmy wolnym krokiem w stronę mojego mieszkania. Świeże powietrze zdecydowanie dobrze jej zrobiło o czym świadczyło to, że nie chwiała się tak bardzo jak w środku i język przestał jej się plątać. Jednak mimo wszystko trzymała mnie za rękę jakby bojąc się upadku.
— Kupisz mi wodę? - spytała kiedy mijaliśmy jakiś sklep całodobowy, a ja przytaknąłem.
Zostawiłem ją na chwilę na zewnątrz, a sam wszedłem do środka i co chwile na nią spoglądając kupiłem wodę, a także butelkę obiecanego wina i wróciłem do dziewczyny.
CZYTASZ
WYBORY
FanfictionHania od zawsze miała wrażenie, że nie ma na świecie osoby, która ją rozumie, pokocha i, z którą mogłaby wiązać swoją przyszłość. Nie miała jednak pojęcia, że miłość jej życia znajduje się bliżej niż myśli, że jest to osoba, z którą wcześniej nie mi...