23

974 54 4
                                    

Za oknem lał deszcz, a jego krople obijały się od zewnętrzych parapetów strasznie tym dekoncentrując mnie przy oglądaniu filmu. Właściwie i tak niewiele z niego wiedziałam, bo ciągle moje myśli sprowadzały się do jednej osoby i jednego zdarzenia przez co nie mogłam się na niczym skupić.

Od mojej awantury z Janem minęło pięć dni, w trakcie których on nie dawał mi spokoju. Ciągle prosił mnie o rozmowę, chciał się tłumaczyć i przepraszał, ja jednak nie miałam zamiaru zamienić z nim więcej ani słowa.

Zawrócił mi w głowie w takim krótkim czasie, ja naprawdę się w nim zakochałam, oddałam mu całe swoje serce, zaufałam mu. Miałam wrażenie, że jemu też naprawdę zależy, że coś do mnie czuje, a okazało się, że to wszystko było zakładem. Byłam dla niego warta 5 stów i chciał mnie tylko przylecieć. Nie mogłam tego pojąć, byłam w rozsypce.

Przez ostatnie pięć dni rozmawiałam tylko z Szymonem, który miał ochotę zabić Jana gołymi rękami i powstrzymywał go tylko brak umiejętności walki, oraz z Filipem, który zapewnił mnie, że nie miał o niczym pojęcia i, że brzydzi się tym co zrobił jego przyjaciel.

Co do Kacpra miałam mieszane uczucia, bo mówił mi, że namawiał go do zerwania tego zakładu i powiedzenia mi prawdy, jednak nie miałam pewności czy nie chce się po prostu wybielić, a dodatkowo był najlepszym przyjacielem Jana, który stoi po jego stronie i ma z nim stały kontakt, dlatego nie chciałam rozmawiać z nim na ten temat.

— Tak, słucham? - odezwałam się odbierając połączenie od nieznanego numeru.

— Hej piękna. - usłyszałam po drugiej stronie męski głos, na co zdziwiłam się bardzo. — Alan z tej strony. - dodał, a ja przez chwilę musiałam się zastanowić czy znam jakiegoś Alana.

— Aaaaa, Alan, cześć. - po chwili dotarło do mnie, że ro Alan, którego poznałam w klubie, a potem spędziłam u niego noc.

— Masz jakieś plany na wieczór? Może impreza?

— Wiesz co... - na początku chciałam odmówić, jednak pomyślałam, że to świetny pomysł, żeby przestać myśleć o złamanym sercu. —...bardzo chętnie.

— Świetnie, wpadnę po ciebie około dwudziestej. - poinformował.

**

Siedziałam przy barze sącząc kolejnego z rzędu drinka i opowiadając Alanowi co zmieniło się w moim życiu od naszego ostatniego spotkania, a chłopak poinformował mnie, że jutro wraca do Warszawy na studia.

— A ty? Planujesz jakieś studia po liceum?

— Wiesz co, raczej nie. Wolałabym odrazu zająć się pracom, więcej będę z tego miała. - wzruszyłam ramionami, a Alan przytaknął uśmiechając się.

Dopiłam do końca mojego drinka, a potem Alan wyciągnął mnie na parkiet. Z jednej strony nie miała ochoty na zabawę, jednak z drugiej strony wiedziałam, że to najlepszy sposób na zaprzestanie rozmyślaniu o Pasuli.

Przetańczyłam kilka piosenek w towarzystwie bruneta, śmiejąc się przy tym w niebo głosy kiedy Alan okręcał mnie w koło unosząc mnie nad ziemie.

— Idziemy zapalić? - szepnął mi do ucha Ostrowski.

— Wezmę sobie drinka i przyjdę do ciebie. - odpadłam, a Alan przytaknął wychodząc przed klub. — Poproszę jeszcze raz to samo. - odezwałam się do barmana siadając spowrotem przy barze.

Wyjęłam telefon odpisując na wiadomość Szymonowi, że wszystko jest dobrze, oraz Filipowi, który zapytał jak się trzymam. Znałam się z nim stosunkowo długo, jednak zaczęliśmy ze sobą rozmawiać w zasadzie dopiero na urodzinach Jana, kiedy chłopak wrócił z wymiany, jednak widziałam, że jest ze mną szczery i naprawdę martwi się o to jak się czuje co pewnie spowodowane jest tym, że jest mu wstyd za to jak potraktował mnie jego przyjaciel.

— Już ci się Janeczek znudził? - usłyszałam nad uchem znienawidzony przeze mnie damski głos. — A nie, to jemu znudził się zakład. - zaśmiała się wrednie.

— Spierdalaj. - rzuciłam bez ogródek nawet nie odwracając się w jej stronę.

— Jesteś tak żałosna Hania, że aż mi ciebie szkoda.

— Mi szkoda Jana, że kiedykolwiek zakochał się w kimś takim jak ty. - przewróciłam oczami.

— Ja za to współczuje mu, że kiedykolwiek wylądował z tobą w łóżku. Chociaż już zdążył się pochwalić, że chujowa w nim jesteś. parsknęła. — Z resztą nie tylko w łóżku, cała jesteś chujowa - zaczynając od sukienki. - zmierzyła mnie wzrokiem, a ja na nią spojrzałam odbierając od barmana swojego drinka.

— Twoja mokra sukienka też za dobrze nie wyglada.

— Co? - spuściła zdziwiony wzrok na swoją sukienkę, a ja wylałam całą zawartość szklanki prosto na nią. — Ty suko! - krzyknęła.

— Ile za tego drinka?

— Na koszt firmy. - odparł rozbawiony sytuacją z Julią barman, a ja puściłam mu oczko i ruszyłam do wyjścia.

— Pożałujesz tego szmato! - usłyszałam jej zdenerwowany głos na co tylko pozdrowiłam ją środkowym palcem nawet się nie odwracając.

Wyszłam przed klub, gdzie stało pare osób, jednak łatwo udało mi się odnaleźć mojego towarzysza, dlatego podeszłam do niego uwieszając mu się na szyj.

— Jestem zmęczona. - stwierdziłam.

— Jedziemy do domu?

— Tak. - odparłam wyjmując telefon. — Ja jadę do siebie, ty do siebie. - zaznaczyłam wbijając mu paznokieć w tors.

Byłam pijana, ale nie do takiego stopnia, żeby nie kontaktować. Myślałam trzeźwo i wiedziałam, że Alan poza dobrym ziomkiem do napicia się jest też typowym babiarzem, a ja młodszą o trzy lata od niego małolatą, którą łatwo byłoby wykorzystać, gdybym wypiła jeszcze jednego drinka, więc właściwie Julia napatoczyła się w idealnym momencie.

— Jesteś pewna, że dotrzesz sama? Napewno nie chcesz jechać ze mną? - dopytywał kiedy jego uber podjechał, a w tym momencie rozległ się dźwięk klaksonu.

— Dam radę, mój transport właśnie przybył. - wskazałam ręką na Szymona siedzącego w samochodzie. — Narazie, Alan. - pożegnałam się całując go w policzek i wsiadłam do auta przyjaciela.

— Do zobaczenia, piękna.

WYBORYWhere stories live. Discover now