03

1.4K 55 10
                                    

Sobota minęła mi bardzo leniwie, bo nie miałam ochoty zupełnie na nic. Leżałam w łóżku oglądając Netflixa naprawdę cały dzień, jednak na dwudziestą zostałam zaproszona na kolejną domówkę u Huberta, czego nie mogłam odmówić, bo przez trening opuściłam tą kończącą wakacje. Podniosłam się dopiero o osiemnastej kiedy moja mama mnie obudziła mówiąc, że wyjeżdża i wróci w środę.

Zaczęłam się powoli szykować, żeby się kolejny raz nie spóźnić, jednak w między czasie zadzwonił do mnie Szymon, który dowiedział się od Alicji o mojej znajomości z Jankiem i nie dawał mi spokoju.

- Jeden dzień nas nie było, a ty już znalazłaś nowego przyjaciela. - narzekał brunet.

- Nie znalazłam sobie nikogo nowego. - wywróciłam oczami malując rzęsy. - Po prostu dobrze nam się gadało, może się zaprzyjaźnimy, a może nie.

- Napewno się zaprzyjaźnicie, a potem zostawisz nas, albo weźmiesz Ally i wymienicie mnie na niego. - chłopak zdecydowanie za bardzo histeryzował.

- Nie przeżywaj tego tak, nie mam zamiaru nikogo wymieniać. - odparłam lekko zirytowana. - Napewno nie chcesz iść na tą imprezę?

- Żeby oglądać jak dobrze bawisz się ze swoim nowym psiapsi? Nie dzięki. - zaśmiałam się z komentarza chłopaka, bo naprawdę niesamowicie mnie bawił i pożegnałam się z nim pod pretekstem późnej godziny.

Tak naprawdę do wyjścia miałam jeszcze pół godziny, więc zeszłam na dół gdzie spotkałam mojego młodszego brata - Antka z jego najlepszą przyjaciółką - Werką.

- Siema dzieciaki, co robicie? - spytałam chwytając za butelkę soku z blatu.

- Uczymy się. - odparł szybko chłopiec, a ja przyjrzałam się mu podejrzliwie, ale nic nie powiedziałam.

- Wera, co tam u twojego brata? - spojrzałam na czternastolatkę zaciekawiona upijając łyka soku.

- Wyjeżdża na studia za tydzień. - odpowiedziała spoglądając na mnie znad telefonu.

- To już? W tym roku? - zdziwiłam się, a ona przytaknęła. - Kurwa, szybko poszło. Wybrał UW?

- Tak. - westchnęła głośno.

Brat Weroniki - Alex, był pierwszym chłopakiem, który mi się podobał i byłam w nim naprawdę zakochana. Można powiedzieć, że był moim księciem z bajki. Wszystko przez to, że nasi rodzice się przyjaźnili to praktycznie się razem wychowaliśmy, a moje uczucia do niego rosły z każdym rokiem coraz bardziej, ale on widział we mnie młodszą siostrę, a nie dziewczynę.

- Fajnie. - powiedziałam z uznaniem. - Dobra gówniarze, ja idę. Będę późno, powiedzcie rodzicom. - Weronika przytaknęła. - Młody, masz książkę do góry nogami. - zaśmiałam się z jego wystraszonej miny. - Wyjmij już ten telefon, ja nie jestem głupia. Kocham was, pa!

Mimo wszytko starałam się utrzymywać dobry kontakt z moim bratem, bo naprawdę bardzo go kocham. Z resztą Werkę też, znam ją od jej urodzenia i jest dla mnie jak młodsza siostra, której niestety nie było mi dane mieć.

Kiedy wyszłam z domu miałam dziesięć minut do tramwaju, dlatego szybkim krokiem kierowałam się na przystanek i na całe szczęście udało mi się zdążyć, a pół godziny później byłam pod domem Huberta.

Już z ulicy dało się usłyszeć głośną muzykę z czego wywnioskowałam, że impreza zdążyła się rozkręcić, mimo że było zaledwie dziesięć po ósmej.

Cóż, Hubert słynął z szybkiego rozkręcania imprez. O jego domówkach mówiła cała szkoła i każdy chciałby się tu znaleźć, jednak chłopak przeważnie zaprasza tylko ludzi, których zna.

Kiedy stanęłam przed drzwiami nawet nie próbowałam pukać do drzwi, bo wiedziałam że to nic nie da. Po prostu nacisnęłam klamkę, która odrazu ustąpiła i znalazłam się w środku. Już na wejściu poczułam mocny zapach papierosów i alkoholu co wcale mnie nie zdziwiło.

Zdjęłam z siebie kurtkę i zostawiłam ją na wieszaku w przedpokoju, następnie udając się do salonu gdzie dostrzegłam gospodarza u sporo znajomych twarzy ze szkoły.

- Hanka! Jak dobrze cię widzieć! - krzyknął uradowany Hubert. - A gdzie Alka?

- Rozchorowała się biedna. - zaśmiałam się wiedząc, że Lewińska wcale nie jest chora, tylko po prostu nie chce się z nim spotkać przez jego ciągle podrywy w jej stronę.

- Życz jej zdrowia, ode mnie. - przytaknęłam na te słowa uśmiechając się lekko, a szatyn odszedł w stronę innych znajomych.

Nie chciałam ciągle zawracać mu głowy, więc ruszyłam do kuchni gdzie zrobiony był prowizoryczny bar, za którym stał Mikołaj.

- Co dla pięknej Pani? - chłopak puścił mi oczko, a ja wywróciłam oczami.

Mikołaj od długiego czasu próbuje mnie poderwać, jednak ja nie widzę w nim nic więcej niż dobrego kolegi, dlatego chłopak tkwi we friendzonie, z którego wciąż bezskutecznie próbuje wyjść.

- Cokolwiek Miki, wiesz, że mi niewiele potrzeba. - zaśmiałam się krótko, a chłopak przytaknął po chwili podsuwając mi pod nos kolorowego drinka.

Zabrałam swój napój ze sobą na kanapę i powoli sączyłam go przez słomkę przyglądając się chłopakom tańczącym na mini parkiecie przede mną. Zaśmiałam się głośno kiedy Olek postanowił zatańczyć dirty dancing z Wiktorem, ale nie było mi do śmiechu kiedy chłopak nie uniósł przyjaciela i blondyn wylądował na ziemi z ogromnym hukiem. Odrazu z kanapy poderwała się Lidka - dziewczyna Wiktora, doskakując do niego momentalnie, a dziewczyna Olka naskoczyła na niego jak to nieodpowiedzialny jest. Nie chciałam brać udziału w tej akcji, więc wzięłam swoją szklankę i wyszłam na taras gdzie rozsiadłam się na huśtawce okrywając się lekko kocem leżącym obok.

Wpatrywałam się w niesamowicie czyste niebo lekko odbijając się nogami od ziemii co spowodowało delikatne ruchy huśtawki w przód i tył, aż usłyszałam jak ktoś dosłownie wpada na taras potykając się o próg. Momentalnie obróciłam wzrok w tamtą stronę i roześmiałam się widząc Janka leżącego na ziemii. Chłopak nie wyglądał na pijanego, więc przypuszczam, że po prostu nie zauważył tego progu.

- Nic ci nie jest? - parsknęłam śmiechem. Chłopak pokazał mi kciuk w górę podnosząc się z ziemii, a po chwili usiadł obok mnie. Światło księżyca padało idealnie na nas, oświetlając mi jego twarz, na której pojawił się szeroki uśmiech. - Jak tam Wiktor? Żyje? - zapytałam krzyżując nogi kiedy Janek zaczął huśtać nas coraz bardziej.

- Krew mu poleciała z nosa i prawdopodobnie skręcił kostkę, ale będzie żył. Lidka zabrała go do domu. - przytaknęłam ze spokojem, bo cieszyłam się, że chłopakowi nic się nie stało przez taką głupotę.

Blondyn więcej się do mnie nie odezwał, tylko okrył się kocem i wpatrywał się w niebo razem ze mną, kiedy ja kończyłam sączyć mój napój. Co prawda nie lubię ciszy, ale ta była naprawdę przyjemna i nie przeszkadzała mi. Nie wiem czy to przez ten cudowny, nocny klimat, czy może przez obecność chłopak obok mnie? Nie mam pojęcia.

____________________________________
Hej kochani, życzę wam wszystkiego co najlepsze w tym nowym roku, żeby był dla nas wszystkich lepszy niż poprzedni 😩

Mam nadzieję, że po wczoraj jesteście w stanie czytać, bo ja pisać np nie, pozdrawiam❤️

WYBORYWhere stories live. Discover now