26.2

976 45 50
                                    

Przed piątą impreza została przeniesiona i siedzieliśmy wszyscy nad Wisłą popijając wódkę z czerwonych kubeczków wyniesionych z sali przez chłopaków. Wszyscy bawili się świetnie pomimo temperatury panującej na dworze i naszych skąpych strojów.

Ja natomiast byłam rozdarta. Z jednej strony byłam niesamowicie szczęśliwa, bo pogodziłam się z Janem i miałam wokół siebie wiele cudownych osób, spędzając z nimi chwile? które napewno zapamiętam do końca życia, jednak to nie wystarczało mi do pełni szczęścia, bo brakowało mi tej jednej - najważniejszej osoby. Dzisiejszy dzień miał być dla nas najlepszy, miałyśmy razem bawić się na studniówce, a następnie jej imprezie urodzinowej, a ona to wszystko zaprzepaściła. Skłamałabym mówiąc, że nie jestem na nią zła, bo jestem okropnie, jednak bardziej jestem zła na siebie, że nie zauważyłam, że coś jest nie tak przez dłuższy czas, bo takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień.

Siedziałam na trawie wpatrując się w wodę kiedy nagle dostałam sms'ie, więc zdziwiona odblokowałam  urządzenie.

od Miki:
przyjedź do mnie jak tylko wstaniesz.
to pilne.

— Co się stało młoda? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła. - obok mnie pojawił się Janek, jednak ja nic nie odpowiedziałam tylko podniosłam się z trawy i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.

— Muszę jechać do Mikołaja.

— Brata Alicji? - zmarszczył brwi, a ja przytaknęłam. — Jadę z tobą.

— Nie Janek, nie psuj sobie zabawy, zostań.

— Nie ma takiej opcji. Wezmę od Szymana mój telefon i złapiemy nocny.

Jak powiedział tak zrobił, a los nam sprzyjał, bo łatwo udało nam się złapać nocny autobus, który zawiózł nas wprost pod dom rodziców Alicji. Patrząc na niego wróciły mi wszystkie wspomnienia, jednak teraz nie miałam czasu rozwodzić się nad przeszłością, dlatego odrazu weszłam na posesje przez otwartą furtkę i zapukałam do drzwi.

Mikołaj wydał się zdziwiony moim widokiem o tak wcześniej porze, jednak kiedy zobaczył strój mój jak i Janka nic nie skomentował tylko wpuścił nas do środka witając się krótko.

— Usiądźcie. - wskazał ręką na kanapę, na której siedział, a Jan wykonał jego polecenie.

— Mów. - rozkazałam stając nad nimi.

— Nie mogłem w nocy spać. - zaczął na co przytaknęłam zrozumiale, bo ja sama nie mogłam się na niczym skupić. — Poszedłem o pierwszej na cmentarz, zapaliłem lampkę, zaśpiewałem sto lat, a później poszedłem do jej pokoju. - westchnął głęboko. — Kurwa mać! - uniósł się nagle. — Dlaczego ja jej nie dopilnowałem.

— Stary, to nie czas na obwinianie się. - odezwał się Pasula, a ja przytaknęłam.

— Nikt tam nie wchodził odkąd policja skończyła go przeszukiwać, był ciągle zamknięty. Przeglądałem zdjęcia, komputer, wszystko co mógłby mnie jakkolwiek naprowadzić na jakiś trop.

Chłopak strasznie przedłużał opowiadanie tej historii i mimo, że chciałam już się dowiedzieć to nie chciałam go pośpieszać, bo wiedziałam, że to było dla niego ciężkie.

— W szafie, za lustrem znalazłem mały kluczyk, ozdobiony różowym brokatem. - podniósł na mnie swój wzrok, a ja otworzyłam szerzej oczy.

WYBORYUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum