Rozdział 12

283 20 3
                                    

Nie ruszał się, nie oddychał, nie odsuwał. Był zaskoczony takim obrotem spraw przez co nie mógł się ruszyć. Usta Mieszańca były zaskakująco miękkie i pewne w tym co robi. Katsuki podświadomie tego nie chciał, ale nie miał jak protestować. To było coś na kształt paraliżu spowodowane deja vu. Przed jego oczami przewijały się te wszystkie osoby które płaciły jego
,, rodzicom" by go przelecieć. Jeden mężczyzna w garniturze który jest pewny swojej przyszłości, drugi który ledwo ciągnie koniec z końcem i wydaje resztki oszczędności żeby pobawić się w pedofila. Jednak najbardziej zszokował go sam fakt, że zerwał z swoim dotychczasowym chłopakiem. Jak poczuł się Deku kiedy oznajmił mu, że zrywają? Płakał jak to miał w zwyczaju czy próbował zgrywać twardego? Jakich słów użył? Jak to wszystko wyglądało? Ale żeby tego się dowiedzieć musiałby się zapytać Todorokiego, a on wyraźnie był zajęty czymś innym. Naparł na niego jeszcze mocniej przez przypadek kalecząc zębami jego wargi. Wtedy umysł blondyna otrzeźwiał, a jego ciało było w stanie zrobić jedną prostą czynność. Naparł rękami na tors drugiego po czym mając pewność, że uważa to za akt próby przejęcia dominacji odepchnął go z całej na którą było go w tamtej chwili stać. On sam również upadł na podłogę, a jego dolne partie zaliczyły bolesne spotkanie z glebą. Złapał się z niewiadomych przyczyn za głowę i zaczął rozważać różne ewentualności które mogły za chwilę zajść. Pierwsza była taka, że to Shoto go przeprosi za zagolopowanie się. Druga była taka, że będą udawać, że do niczego nie doszło. A trzecie była taka, że Todoroki wykorzysta nad nim przewagę w hierarchii i wymusi na nim jakieś działanie. W końcu doszedł do wniosku, że wszystkie alfy są takie same i raczej nic dobrego z tego nie wyniknie. Skulił się instynktownie kiedy chłopak wstał i podszedł w jego stronę. To był już odruch. Dwukolorowy widząc to zaskoczony zabrał wyciągniętą wcześniej w jego stronę rękę. Czerwonooki był wyraźnie roztrzęsiony, a jeśli dodać do tego fakt, że też pijany to mogło doprowadzić do jakiejś katastrofy. Choć na osobę pinaną zachowywał wyjątkową trzeźwość umysłu. Kiedy Shoto już zbierał się do przeproszenia drugiego zauważył na oko nic nie znaczący szczegół. Jedna z nogawek spodni Bakugo podwinęła się na tyle, że mógł dostrzec małą bliznę. Całkowicie nieświadomy w jakie przerażenie wprawia to drugiego podwinął materiał do końca. Zabrał rękę jak oparzony. Na kostce blondyna znajdował si3 wypalony w jego skórze symbol gwiazdy w okręgu. Od razu było widać, że zrobione to zostało dawno temu jednak chłopak nie mógł przestać się temu przyglądać. W odruchu dotknął opuszkami placów blizny która znajdowała się na jego twarzy. Pamiętał jak dziś jak to wszystko piekło, bolało. Jednak jego matka zrobiła to pod działaniem impulsu. Dostał też szybko pomoc. Za to co znajdowało się na kostce starszego było zrobione z zaplanowaniem. Zostało to zrobione narzędziem do oznakowania bydła. Skóra w tamtym miejscu nie wyglądała też za dobrze, nie było nawet szans na całkowite zagojenie się. Jakby ktoś celowo jeszcze przedłuzał moment przyciskania rozgrzanego metalu do chłopaka. To co jednak najbardziej szokowało Shoto ze wszystkiego to fakt, że Katsuki nie kulał ani nie chodził na żadną terapię. Normalnie mógł biegać i nie miał żadnych przeciwwskazań do zostania bohaterem. Katsuki w tym czasie szybko naciągnął nogawkę na znamię i wycofał się do tyłu odwracając wzrok. Czuł się obnażony. Brakowało tylko tego żeby pokazać mu blizny na udach które były skutkiem jego lekkomuślnych decyzji. Ale w sumie co mu szkodzi. Jeśli będzie chciał wiedzieć to pokaże. Przywykł już do wzroku osób przez niego nie pożądanych. Zagryzł wnętrze policzka żeby nie paląć czegoś głupiego jak to miał w zwyczaju. Sytuacja już i tak była wystarczająco napięta. Powoli uniósł wzrok na chłopaka przed nim. Widać było, że coś analizował. Coś ważnego.

- Bakugo, ja...

- Nawet nie kończ. - Szepnął cicho podciągając nogi pod brodę. Nie chciał żeby to mówił. Nie chciał tego słyszeć.

- Ja znam ten symbol. - Dodał mimo jego zakazu.

- Zamknij się! - Krzyknął co stanowczo było zbyt przesadzoną reakcją.

Schował głowę w kolana odychając głęboko. Atak za każdym razem był dłuższy niż poprzedni. Gwałtowniejszy. Teraz ze wszystkich sił starał się go zwalczyć mając tylko w głowie, że nie chce niczyjej pomocy. Ani nie chce żeby ktoś zobaczył go w takim stanie do jakiego zaraz się doprowadzi. Zaczął mieć delikatne drgawki. Czuł jak one przechodzą w niekontrolowane trzęsienie. Przed oczami stawały mroczki. Nagle poczuł jak ktoś ściska go za ramię. Jego serce dziwnie szybko zaczeło zwalniać. Obecność drugiej osoby była dla niego zbawiena. Szkoda tylko, że on sam nie wiedział o tym wcześniej. Uniósł wzrok spłoszony i napotkał spojrzenie Mieszańca który nie wiadomo kiedy do niego podszedł i usiadł koło niego.

- Ten symbol... - Zaczął niepewnie jakby się bał kolejnego wybuchu. Kiedy tylko chłopak sztywno pokiwał głową dokończył. - To symbol jakiejś sekty prawda? Mój ojciec zajmował się taką w której urzywano w łaśnie takiego oznakowania.

Zaniemówił. Nie został zwyzywany od męskiego odpowiednika dziwki. Nie napluł mu w twarz i  nie spoglądał na niego z pogardą.

- Czy to była jakaś sekta, nie wiem. - Wzruszył ramionami.

- Nie wiesz? - Uniósł brwi w powątpieniu.

- Urodziłem się tam. - Znów wzruszenie ramion. Drugi za to doskonale wiedział co blondyn miał na myśli i aż nabrał zszokowany powietrza do płuc. 

- Chyba nie masz na myśli, że...

Nagle drzwi do pokoju otworzyły się z cichym skrzypnięciem, a w nich staneła siostra Mieszańca. Cała trójka spoglądała na siebie z lekkim zażenowaniem chociaż nie mieli czego właściwie się wstydzić. Białowłosa odchrząknęła i oznajmiła :

- Ojciec nie wróci wtedy kiedy mówił. Ma sprawę z jakimś młodocianym dilerem w okolicy i...

- Czekaj, dilerem. - Przerwał jej Katsuki, a jego źrenice gwałtownie się rozszerzyły w przerażeniu. Nie, nie, nie. Tylko nie Akane. Niech się przesłyszy.

- Tak... - Zaczeła niepewnie jednak szybko przerwała widząc jak chłopak gwałtownie się podnosi.

- Bakugo, gdzie biegniesz?! - Krzyknął za nim Todoroki jednak kiedy nie uzyskał odpowiedzi sam za nim pognał.

**************************************

Pewnien mężczyzna siedział na fotelu, a po jego prawicy stał pewnien karzeł. Oboje oglądali obraz który wyświetlał się na monitorze. Nagle za nimi otworzyły się drzwi, a w nich stanęła kobieta o brązowych włosach.

- Masz pewność, że przyjdzie? - Zapytał mężczyzna siedzący w fotelu.

- Tak. Jestem pewna panie. Dokładnie wszystko przenealizowałam. - Odparła z pewnością.

- Dziękuję możesz już iść... Emma.

**************************************

Nie wiem co mogę tu napisać.

Gwiazdka ?

Komentarz ?

Alfa i Omega || Bakutodo/Todobaku Omegaverse ||Where stories live. Discover now