Rozdział 7

429 19 29
                                    

Może to przez to, że powiedział ostatnio kilka słów za dużo albo przez szkołę bo matka zapisała go do psychiatry. Wiązało się to też z tym, że dzisiejsze lekcje musiał sobie odpuścić na rzecz wizyty u niego. Nie to, że nie cieszył się z tego, że nie będzie go na lekcjach, ale nie zamierzał zwierzać się z problemów jakiemuś obcemu kolesiowi. Do tego dołączyć fakt, że nawet jego przybrana matka nie wiedziała o większości z nich. Siedział właśnie w jakiejś poczekalni gdzie unosiły się zapachy różnych osób co go tylko denerwowało. Ściany były pomalowane na biało, a na nich były powieszone jakieś plakaty z cytatami i radami jak radzić sobie z depresją. Korytarz ciągnął się niemiłosiernie i na dodatek był dość ciasny żeby wywołać u kogoś klaustrofobię. Na szczęście Katsuki dawno już się jej pozbył. Z sufitu co jakiś czas zwisały jakieś lampy z różnymi wzorkami. W pewnym stopniu przypominały te dziecięce które się włącza niemowlakom do spania. Cóż. Nie napawało go to szacunkiem do założycieli tej placówki lub przynajmniej osób nią zażądzających. Nie daleko, jeśli kilka metrów można nazwać dystansem bliskim, była recepcja w której wcześniej się zgłosili. Podłoga była betonowa, a przynajmniej takie wrażenie sprawiała. Blondyn wywrócił oczami kiedy usłyszał marudzenie jakiejś rozpieszczonej dziewczynki której zabrano telefon. Nie dziwiłby się gdyby zaraz po wizycie wysłano ją do wariatkowa, ale jego? On był w stu procentach normalny. A przynajmniej tak uważał. Nagle przez drzwi naprzeciwko niego wyszedł jakiś chłopiec trzymając najpewniej swoją matkę za rękę. W oczach miał łzy co pchnęło czerwonookiego do przyjrzenia mu się bliżej. Włosy w odcieniu intensywnego błękitu przyciągały uwagę z daleka. W dokładnie takim samym kolorze były jego oczy, jednak cały efekt psuło to, że były przekrwione od płaczu. Jego odcień skóry przywodziła na myśl mleczną czekoladę na którą blondyn nagle nabrał ochoty. Ubrany był w czerwoną koszulkę na krótkich ramiączkach przez której środek przechodziła biała linia i w spodnie w kolorze morskiej zieleni. Szybko odwrócił od niego wzrok kiedy zaczął razem z matką kierować się do wyjścia, a z pomieszczenia na przeciw niego wydobył się głos jakiejś kobiety zapraszającej jego i Mitsuki do środka. Jeszcze lepiej, pomyślał. Kobieta, na pewno wszystko co bym powiedział to by wypaplała. Nie warto. Zamknął za sobą drzwi po czym usiadł w fotelu obitym skórą na przeciw biurka przy którym siedziała psychiatra ( nie wiem jaka jest damska odmiana tego słowa). Po jego prawej stronie zasiadła blondyna. Sama lekarka  miała kasztanowe włosy oraz zielone, kocie oczy. Jej usta wiginał mimowolny uśmiech. Nie za szeroki, nie za nachalny. Można powiedzieć, że idealnie wyważony. Jej skóra była bladego odcieniu przez co skojarzyła mu się z pewną postacią z książki Holly Black. Był ciekawy czy z charakteru również można by je porównać. Wstała po czym podała po kolei rękę jemu i jej którą uścisnęli. Katsuki w przeciwieństwie do swojej matki która od razu ją chwyciła, solidnie uścisnęła i potrząsnęła, on zrobił to nie chętnie, niepewnie i nieufnie. Odczekał również kilka sekund od podania jej ręki żeby to zrobić. Dobrze wiedział, że już samo to dużo o nim mówi, ale nie chciał się tym teraz przejmować. Nie teraz kiedy nie miał przy sobie zbawiennych tabletek które nawet trochę mu pomagały. Siedzieli chwilę w ciszy do póki nie odezwała się kobieta w białym fartuchu.

- Czy mogłaby mnie pani zostawić samą z Katsukim? - Zapytała uśmiechając się miło. Nie zamierzała naciskać.

- Oczywiście. - Odpowiedziała automatycznie kobieta posyłając czujne spojrzenie kobiecie i zaniepokojone synowi. Po chwili opuściła pomieszczenie zostawiając ich samych.

Nastała przyjemna cisza która w pewnym stopniu równocześnie była niezręczna. Czas ten Katsuki postanowił wykorzystać na rozejrzenie się po gabinecie. Ściany były w niebieskim kolorze i były na nich narysowane chmury. Podłogę pokrywała wykładzina z kwiatami i w ogóle rysunkami emitującymi łąkę. Przy ścianach stały różne szafki czy wisiały półki na których były poustawiane zabawki jak i również jakieś dokumenty. Na samym końcu pomieszczenia znajdowało się biurko przy których dwóch stronach właśnie siedzieli. Kobieta uśmiechnęła się zachęcająco jakby namawiając go do rozmowy. On jednak nie zamierzał dać się złapać jak jakiś dzieciak. Jeśli sam by zaczął mówić powiedziałby na pewno kilka słów za dużo nawet nie zdając sobie z tego sprawy.

Alfa i Omega || Bakutodo/Todobaku Omegaverse ||Место, где живут истории. Откройте их для себя