Rozdział 8. Pogrzeb.

31 7 0
                                    

Od informacji o śmierci mojego chłopaka minęły trzy dni. Właśnie kończyłam się ubierać. Nie chciałam nic jeść. Poprawiłam moją białą koszulę na którą nałożyłam żakiet w czarnej barwie. Ubrałam buty na lekkim obcasie. Gdy spojrzałam w lustro łazienkowe widziałam moje czerwone oczy od płaczu i wory pod nimi. Usłyszałam pukanie. Nie musiałam długo czekać. Mama otworzyła drzwi. No tak. Thomas, Valentino i Steven mieli mnie zabrać na pogrzeb. Wyszłam z łazienki poprawiając opaskę z czarną różą. Nawet makijażu nie zrobiłam bo i tak by mi się rozmył.

-To my już pójdziemy.- Powiedziałam z trudem zabierając płaszcz. Ubrałam go i z chłopakami poszłam. Valentino dla otuchy chwycił mnie pod ramie podając bukiet czarnych róż. Kiedy doszliśmy do kostnicy widziałam już kilka osób z mojej klasy, nauczycieli w tym wychowawcę, a nawet Toby'ego z kilkoma osobami. Po wejściu ujrzałam w czarnej trumnie ukochanego. Ślady po wypadku zasłonięte były przez opatrunki. Na twarzy miał ich może z trzy lub cztery. Poczułam jak wargi mi drżą, a łzy spływają mi po policzkach. Podeszłam bliżej. Dałam jego dłonie tak jakby trzymał bukiet. Wyglądał jakby spał spokojnie. Rozpłakałam się na dobre przytulając się do jego ciała. W pewnej chwili poczułam coś pod dłonią Spojrzałam i wyjęłam z kieszeni jego marynarki krwistoczerwone pudełko. Otworzyłam je. W środku zauważyłam pierścionek z różą ozdobiona po środku małym czerwonym diamentem. Dodatkowo znajdowała się karteczka. Rozłożyłam ją.

Może to dziwne, a zarazem i smutne ale...
Dziś kocham ciebie mocniej niż wczoraj lecz
słabiej niż jutro

Przeczytałam to jeszcze bardziej zaczęłam płakać. Czemu on? Czyżby chciał mi powiedzieć te słowa na które wiele osób czeka? Nie wiem. Thomas wziął pierścionek i nałożył mi na palec lewej ręki pierścionek. Niebawem potem zaczęła się cała ceremonia. Jednak szczególnie nie poradziłam sobie na cmentarzu. Upadłam na kolana płacząc głośno i wołając imię ukochanego. Nawet nie dawałam radę jechać na stypę. Valentino został przy mnie by mnie przypilnować. Pewnie miał obawy, że zrobię coś głupiego.

Niewidoczne Uczucia.Where stories live. Discover now