- Witaj, Charlotte, cieszę się, że znalazłaś chwilę.
Dlaczego on musi tak dobrze wyglądać?
Pani Irwin uśmiecha się do mnie zza swojego ciemnego biurka, a ja niemal wzdrygam się, słysząc swoje pełne imię już drugi raz tego dnia.
- Czy coś się stało? - pytam niepewnie, siadając w fotelu przed nią i starając się w jakiś sposób ukryć gigantyczną mokrą plamę na koszulce.
Nie ma nic dziwnego w mojej reakcji. To normalne, że mój mózg potrafi docenić atrakcyjne ciało płci przeciwnej. Co nie? I nie ma nic dziwnego w tym, że się na niego gapiłam. Ja się przecież nawet nie gapiłam. Tylko spojrzałam. Rzuciłam szybko okiem. Na chwilę.
Pani Irwin zaczyna mówić coś o moim fakultecie i o tym, jak bardzo cieszy się, że jestem tak zaangażowana. Ja staram się patrzeć jej w oczy i kiwać głową. Tylko obserwuję jakie słowa opuszczają jej usta, bo moje myśli krążą obecnie wokół czegoś zupełnie innego.
Dlaczego on musi tak dobrze wyglądać?
- Pan Lopez wspominał, że jest bardzo zadowolony ze współpracy z tobą...
Andy jest przystojny.
- Podobno dużo mu pomagasz przy scenariuszu do musicalu...
Andy jest przystojny. To oczywiste. Każdy by to przyznał. Nie mogę temu zaprzeczyć. Błękitne oczy, które zawsze patrzą na mnie z poirytowaniem, złością albo drwiną, ciemne jak atrament włosy ułożone w jakiś chaotyczny, ale dziwnie pasujący do niego sposób, ostro zarysowana szczęka, ładnie skrojone usta i...
Hamuj się, Charlie.
- I zawsze jesteś do jego dyspozycji...
Mimo całej tej pięknej otoczki, Andy nadal jest tym samym aroganckim Andy'm, którego spotkałam w sali muzycznej pierwszego dnia wakacji, który ciągle jest wredny, traktuje mnie z góry i nie ma poczucia humoru. Nawet jego idealnie wyrzeźbione mięśnie tego nie zmienią.
- Nie spóźniasz się na zajęcia...
Jak pan Lopez może go lubić? Jak ktokolwiek może go lubić? Trudno mi uwierzyć, że są kobiety, które z własnej woli decydują się na związek z nim i układ spędzania czasu z super przystojnym palantem.
- Jednak nie zaprosiłam cię tu, żeby rozmawiać o fakultecie...
Może jak robi się inne rzeczy, zamiast rozmawiania, Andy staje się całkiem do zniesienia.
- Jeśli jeszcze pamiętasz, na koniec semestru zimowego rozmawiałyśmy o twoim...
Stop, przestań, Charlie, nie w tej chwili. Nie myśl o takich rzeczach. Fuj.
- Stypendium.
Mój mózg zwalnia nagle na dźwięk tego jednego słowa.
- Sprawa wygląda tak, że jeśli nie uda ci się zaliczyć tego semestru, zostanie ci odebrane prawo do starania się o stypendium na przyszłe lata akademickie.
Cudownie.
Wiedziałam, że prędzej czy później pani Irwin przypomni sobie o moim stypendium i sprawy jeszcze bardziej się skomplikują. Powinnam była zapytać ją o to na samym początku.
Teraz nie dość, że zawalenie fakultetu z muzyki może pokrzyżować moje plany dostania się na trzeci rok stosunków międzynarodowych, to jeszcze odbierze mi prawo do stypendium.Tym bardziej muszę się teraz starać.
Bo o ile pan Lopez docenia moją obecność, same pochwały nie pomogą mi w napisaniu eseju kwalifikacyjnego, którego tworzenie idzie mi gorzej niż wymyślanie dobrych pomysłów o dziewiątej rano.
CZYTASZ
the ugly summer dress
Teen FictionWyobraź sobie, że przed tobą długie gorące lato, które spędzisz z przyjaciółmi odpoczywając, imprezując albo surfując. Ale wtedy, ostatniego dnia roku akademickiego, dyrektorka wydziału informuje cię, że nie masz zaliczonej odpowiedniej liczby godzi...