Wyobraź sobie, że przed tobą długie gorące lato, które spędzisz z przyjaciółmi odpoczywając, imprezując albo surfując. Ale wtedy, ostatniego dnia roku akademickiego, dyrektorka wydziału informuje cię, że nie masz zaliczonej odpowiedniej liczby godzin z zajęć sportowych. I że jeśli chcesz zaliczyć ten semestr, musisz zapisać się na wakacyjne zajęcia, które potrwają całe lato. Do tego mylisz najlepszego przyjaciela profesora prowadzącego fakultet z jakimś uczniem i wpadasz w jeszcze większe kłopoty. Mogło być gorzej, prawda? No dobra, gorzej już chyba być nie mogło. Ale ludzie mówią, że kiedy jesteś na dnie, to jedyną drogą, jaka ci pozostała, jest ta w górę. Musisz się odbić a będzie już tylko lepiej, prawda? Prawda? A oto historia rodem z horroru o tym, jak w ciągu jednego lata odkochałam się w rzekomej miłości swojego życia, uzależniłam się od picia starbucksowego karmelowego macchiato, straciłam przyjaciół, nauczyłam się grać na ukulele, zgubiłam swoją drogę, bezwstydnie całowałam się z kimś na szkolnej ławce i robiłam mnóstwo innych rzeczy, byle tylko zdać do następnej klasy.