29

1.3K 48 93
                                    

pov autor

Taehyung natychmiast się rozłączył z rozmowy z jego ukochaną. Zbiegł ze swojego gabinetu, z bronią oraz z ledwo zawiązanymi Nike na jego stopach. Wziął swój najszybszy samochód, którym był Bugatti 300. Był cały zdenerwowany, a jednocześnie zestresowany. Nie wiedział co teraz się stanie. Naprawdę, nie wiedział. Nie myślał w tamtym momencie o niczym, jego głowa przez stres była pusta. Tak. Taehyung pierwszy raz był tak zestresowany.

- Jeongguk. Dzwoń do Younga, jedziemy po Hyejin.
- Jak to po Hyejin.
- Kurwa! Normalnie! Bierz wszystko, broń, wszystko!
- Zadzwonię po Sangsu. Widzimy się na stacji obok adresu?
- Tak! Taki jest plan. Dzwoń po Sangsu. Im więcej osób tym lepiej, cześć.

Rozłączył się z przyjacielem rzucając swoim telefonem na siedzenie obok. Trzymał mocno kierownicy, aż w pocie czoła dotarł na starą stacje benzynową gdzie zobaczył swojego przyjaciela, Sangsu.

- Miło cię widzieć, Tae.- powiedział wytatuowany chłopak przytulając chłopaka. - gdzie Gguk?

- Zaraz będzie z EunYoungiem. - powiedział biorąc od chłopaka szybkiego papierosa.

- To on jeszcze żyje?

- Ledwo. Jest coraz ciężej, ale bez niego raczej bym sobie nie poradził. - pokiwał głową przyjaciel.

- Wreszcie, są. Plan się nie zmienił? - Taehyung poruszał znacząco głową. - to ruszamy. Będzie dobrze. - naładował swoją broń oraz poszedł do swojego samochodu.

- Tae, stój. - powiedział Jeon. - EunYoung jest w bardzo.. ale to bardzo ciężkim stanie. Ledwo się rusza. - Taehyung rozszerzył oczy. Załzawiły się, ale od razu je wytarł. Przyjaciel przytulił go mocno. - Hyejin nie stracisz, nie pozwolę na to. Nawet życie poświecę. - powiedział łapiąc go za ramiona.

Tymczasem, Jimin kryczał z bronią w ręku, szarpiąc drugą ręką klamkę do drzwi od łazienki Hyejin. Zaczął na nią krzyczeć, wyzywać. Była tak bardzo przestraszona, gdyby miała zaraz umrzeć. Uspokajała się może na kilka sekund, gdy Park szedł do drugiego pokoju i krzyczał na JiYoung. Poczuła przerażenie, gdy odstrzelił klamkę pistoletem. Wepchnął do łazienki JiYoung, zamykając sypialnie. Nawet nie spojrzał na przerażoną Hyejin, po prostu wyszedł.

- Taehyung nie przyjedzie. Wiem to. Napewno nie przyjedzie.

- Hye czy ty nie rozumiesz że on cie w cholere kocha?! Oddał by wszystko, w cholere tą firmę, cały interes, nawet życie żebyś ty była szczęśliwa. Znam go nie od dziś i wiem jak dba o kobiety. Ale o taką jak ty nigdy nie dbał. Nie chronił jej ochroną, nie podstawiał jej samych najlepszych rzeczy pod nos, nie poświecał tyle czasu, a przede wszystkim nie brał wolnego w swojej firmie dla jakiejś dziewczyny. Może jest chujem. I to cholernym. Ale on cię tak kocha.. Powiem ci jedno. Zgaduje że już jest z moim bratem pod tym domem.

- Tak się boje. O niego. O Taehyunga. Taehyung.. - dziewczyna wstała i wyszła z łazienki. Podeszła do okna sypialnianego. Zobaczyła parking, gdzie już stał Jeongguk i jeden mężczyzna obok niego. Mieli skierowane bronie w ludzi Parka. Ale go tam nie było. Usłyszała tylko głośny huk. Jimin wparował do pokoju, ciągnąc Hyejin za włosy. Zeszli po schodach. Jimin szepnął „to koniec, Hyejin".

- Gdzie jest Hyejin? Pytam się kurwa! - powiedział Kim celując w nich broń. JiYoung patrzyła na wszystko z góry. Z całej oszklonej ściany. Bała się zejść na dół.

- Proszę.. proszę, proszę. Kogo ja widzę? Rycerza, na czarnym koniu. Handlarza kobiet. - powiedział Jimin w stronę Taehyunga. Podszedł na środek trzymając Hyejin za włosy, tak mocno.. że doprowadziło ją to do płaczu. - Zdziwiony? A ty Hyejin? Zdziwiona, że jesteś jego dziwką? Od samego początku, cię okłamywał. - dziewczyna spojrzała na chłopaka. Ale nie chciała nic mówić. Wcelował broń w jej skroń, dalej trzymając za włosy. - już nie pamiętasz, co? Jak twój ojciec wywalił cię z domu. A dlaczego? Bo cię kurwo sprzedał. Dla Taehyunga. Miałaś być idealnym towarem. Aaaaale. Taehyung się zakochał i bum! Nagle stałaś się miłością jego życia. I teraz wszystko trzyma się całości, prawda?

- Ty skurwielu-

- A a a! Bo strzelę! - powiedział śmiejąc się. A Hyejin płakała. Bo nic innego jej nie zostało. Popchnął dziewczynę przed nogi Taehyunga, na co ten od razu rzucił broń i przytulił dziewczynę. Taki był plan. Uratować Hyejin. A plan Jimina?

Zabić obydwojga. Nie patrzyli się w stronę Parka. Aż on wcelował w nich broń. Strzelił.

Ale ani Hyejin, Ani Taehyung nie dostali kulką.

A za to dostał Jeon Jeongguk.

Bezbronny, najlepszy przyjaciel Taehyunga. Dostał prosto w wątrobę oraz serce strzał z pistoletu. Zaczęła się strzelanina. Prawdziwa strzelanina.

Park dostał bardzo dużo razy. Od niejakiego Choi Sangsu. Reszta też. Teraz najważniejszy był Jeon.

- Widzisz Tae- Taehyung? - powiedział Jeon z lejącą się krwią z buzi. - dożyłem twojej prawdziwej miłości.

- Kurwa Jeon! Proszę nie! Nie odchodź.. mój przyjacielu. - zamknął oczy. Już na zawsze. Oddał życie, za swojego przyjaciela. A przede wszystkim, za Hye. Taehyung tak bardzo płakał. Trzymajac rękę na wylewającej się krwi z brzucha. Krzyczał. Plakał, rozpaczał.

***

Pogrzeb odbył się bardzo skromnie. Tylko kilka osób. Taehyung nie mógł się pozbierać. Firmę zamknął do odwołania, pospłacał jakiekolwiek małe długi i zamknął swoją spółkę narkotykową.

- Dziękuję, że przyszliście. Taehyung teraz ma okropny czas.

- To my ci dziękujemy, że tak się nim zajmujesz. Trzymajcie się. - powiedział Sangsu i JiYoung. To cudowne rodzeństwo, które uratowało życie Hyejin
Dziewczyna zamknęła drzwi wejściowe i podeszła do chłopaka, który stał z lekko odpiętą koszulą przy oknie. Delikatnie oparła rękę o jego ramię, patrząc w jego oczy, które obróciły się razem z głową w jej stronę. Ale Taehyung miał ochotę na coś, co od dawna mu było potrzebne. Na tą miłość. Złapał dziewczynę w pasie przyciągając ją mocno do siebie. Całując tak delikatnie i ze spełnieniem, aby to było coś niesamowitego. Położył dziewczynę na wielkiej kanapie, odpinając jej sukienkę od boku. A jedynym światłem w tym deszczowym i ponurym dniu, był kominek obok nich. Z każdym zamkiem, chłopak subtelnie całował dziewczynę. Po szyi, po dekolcie. Jej też tego brakowało. Tej rozkoszy miłości, którą czuła z Taehyungiem.

- Kochana. Wiem, że nie jestem przygotowany. Zostań moją żoną. Nic nam nie zostało do stracenia. Wreszcie polecimy na malediwy, a nasz seks nie będzie miał końca. - powiedział patrząc dziewczynie w oczy. Tym najpiekniejszym głosem, w którym Hyejin się zauroczyła, wsiadając pewnego dnia do czarnego samochodu, z czarnymi szybami, jako jej autostop.

- Kocham Cię Taehyung.
A odpowiedź.. jest chyba oczywista.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Poznajmy się bliżej, śliczna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz