Rozdział 28

111 10 3
                                    

<Asta>

- Kouchi! - zawołałem, biegnąc za chłopakiem, który przyśpieszał kroku. - Kouchi! Stój! Chcę z tobą porozmawiać! - zawołałem, a on nagle się zatrzymał, przez co na niego wpadłem.

- Co? - spytał, nie odwracając się do mnie.

-Czy możesz się do mnie odwrócić? Chcę z tobą porozmawiać twarzą w twarz — powiedziałem poirytowany.

- Co? - spytał ponownie, tym razem już patrząc na mnie.

- Czemu się obraziłeś? - spytałem zmieszany.

- Nie jestem obrażony — powiedział, odwracając wzrok.

- Kłamiesz — powiedziałem bezceremonialnie. - Powiedz, co się stało.

- Jesteś po prostu idiotą — burknął, wbijając wzrok w ziemię. Poczułem, jak irytacja zalewa moje ciało.

- Słuchaj no! - zacząłem pretensjonalnym tonem, szturchając go placem w klatkę piersiową. Blondyn spojrzał na mnie zaskoczony. Może nie powinienem zaczynać w ten sposób, ale nic innego mi nie przyszło do głowy. - Tak, jestem idiotą, ale ty też! Dobrze wiesz, że czasem nie ogarniam oczywistych rzeczy i powinieneś mi mówić, jeśli coś jest nie tak, a ty... - wziąłem głęboki wdech, starając się załagodzić złość. Nie chciałem powiedzieć czegoś, czego bym żałował. - Nie mówisz mi niczego wprost. Nie podoba mi się to. Nie chcę ranić twoich uczuć, więc proszę, powiedz mi, o co chodzi — skończyłem, patrząc na niego ze smutkiem. Naprawdę nie chciałem go ranić, po prostu nie rozumiałem, czego on ode mnie oczekuje.

- Ja... Ja... Przepraszam Asta... - powiedział blondyn cicho. - Po prostu chciałem spędzić z tobą czas sam na sam — westchnął cicho. - Nie podoba mi się, że prawie zawsze, kiedy gdzieś wychodzimy, to bierzesz ze sobą Yuno.

- Ja też przepraszam, nie miałem pojęcia — powiedziałem, przytulając go. Chłopak odwzajemnił uścisk. - Chociaż nie rozumiem twojej niechęci do Yuno. To nasz przyjaciel — powiedziałem zmieszany. - Jednak Yuno poszedł się przejść, jeśli chcesz, możemy spędzić teraz czas sami.

- Byłbym szczęśliwy — mruknął, odsuwając się ode mnie.

Uśmiechnąłem się do niego. Blondyn chwycił mnie za rękę i pociągnął do przodu.

***

Spędziłem z Kouchim resztę popołudnia, a Yuno gdzieś zniknął. Jak się okazało, wrócił do zamku. Kiedy go zobaczyłem, jakoś od razu wyczułem, że ma zły humor. Dlatego też po kolacji, poszedłem za nim i zaprosiłem do swojego pokoju, by pogadać.

- Coś się stało? - spytałem jak zwykle prosto z mostu, siadając na łóżku, a czarnowłosy westchnął cicho, siadając obok.

- Można tak powiedzieć — powiedział niezadowolony.

- Co jest? - spytałem, prostując się i patrząc na niego zmartwiony.

- Mama chce mnie wysłać do Clover — powiedział zrzędliwie.

- Co? Po co? - spytałem mocno zaskoczony.

- Twierdzi, że trochę za bardzo się przy tobie rozleniwiam i mnie rozpraszasz — Poczułem, jak niewidzialna strzała trafia mnie od tyłu. Zawsze wydawało mi się, że mama Yuno mnie lubi, więc to był niemały cios. - Ona cię lubi, ale twierdzi, że jeżeli chce zostać królem Spade, to muszę wziąć się w garść albo przekaże tron mojemu wujkowi — burknął. Trochę mi ulżyło.

Asta Silva - dzieciństwo i podróżDove le storie prendono vita. Scoprilo ora