*Siedem miesięcy później *
Zsunęłam swoje okulary, spoglądając na zatłoczone lotnisko w Swellviev. Kątem oka zauważyłam swojego zniecierpliwionego chłopaka, który spoglądał co po chwilę na zegarek.-Henry! - krzyknęłam w jego kierunku, próbując przedostać się przez parę osób.
-Merlin! - odparł przytulając moją osobę do swojego torsu - Tęskniłem za tobą, Merls.
-Ja też, Henry - odparłam składając pocałunek na jego policzku - Lepiej się pośpieszmy. Mitchell, zapewne jest zdenerwowany, może wpaść na jakiś głupi pomysł.
-Na pewno nie bardziej niż, Charlotte - rzekł chwytając moją rękę a w drugiej torbę - Chodzi cała nerwowa po salonie, krzycząc na każdego kto się do niej zbliży.
-Może lepiej jako pierwsza do niej zajrzę - mruknęłam wsiadając do auta, które zaczęło samo jechać.
-Merlin? - usłyszałam cichy głos mężczyzny.
-Tak? - spytałam spoglądając na jego skonfliktowaną twarz - Czy coś jest nie tak?
-Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało - odparł z czułym uśmiechem, choć w jego oczach nadal kryła się pewna niepewność.
-Ja myślę tak samo o tobie - odparłam składając pocałunek na jego ręce - Skąd to się wzięło, Henryk?
-Chcę abyś to wiedziała - odparł ściskając moją rękę.
Uważnie spojrzałam na swojego chłopaka, lecz postanowiłam to przemilczeć. Gdy będzie gotowy, to mi powie. Dziesięć minut później, podjechaliśmy pod piękny szary dom.
-Możesz jechać - odparłam gdy uchylił szybę - Zostanę przez jakiś czas.
-Napisz, przyjadę po ciebie - odparł nim odjechał z podjazdu.
-Merlin! - usłyszałam krzyk swojej przyjaciółki a później zostałam mocno uściskana - Myślałam że już nie dojedziesz.
-I miałabym przegapić ślub swoich przyjaciół? Nigdy w życiu! - rzekłam z uśmiechem na twarzy - W końcu nie co dzień można zobaczyć, jak mój najlepszy przyjaciel związuje się na całe życie, choć obiecywał wieczność singla.
-Pokaże ci suknię - odparła ciągnąć mnie za rękę - Masz gdzie się zatrzymać? Może przenocujesz u mnie? Mamy wolny pokój.
-Obiecałam, Henryk'owi że u niego zostanę - mruknęłam rumieniąc się.
-Dobrze - puściła w moją stronę oczko
-Charlotte!
-No co? - spytała z uśmiechem, otwierając drzwi od swojego pokoju - I co myślisz? - rzekła gdy moje oczy skanowały białą koronkową suknię.
-Będziesz w niej pięknie wyglądać - odparłam zakładając swoje ramię na jej bark - Mitchell, wybrał już garnitur?
-Zapewniał mnie że ma - mruknęła kładąc się na łóżku - Nie mogę uwierzyć że my to na prawdę robimy.
-Chcesz się wycofać? - spytałam siadając na drugim łóżku.
-Nie! - pisnęła - Po prostu czasem myślę że mógłby mieć każdą. A mimo to wybrał mnie. Nie jedną z tych ładnych dziewczyn. Tylko mnie.
-Mitchell, nie miał łatwego życia. Jego rodzice ciągle urządzali awantury. Nie było dnia, żeby o coś się nie kłócili. Aż w końcu któregoś dnia, oboje wyszli zostawiając go samego. Aby się utrzymać brał udział w walkach ulicznych, nie licząc się z naszym zdaniem - odparłam cicho - W końcu pojawiła się Mariabell. To dla niej był gotowy znaleźć pracę, aby się utrzymać. Choć nie zawsze, mu to wychodziło. Charl, musisz mi uwierzyć że jest w tobie głęboko zakochany. Wiem że znaczysz dla niego więcej niż jakakolwiek kobieta w jego życiu.
-Nie wiedziałam - odparła ścierając łzę - Dlaczego nic mi nie powiedział?
-Nie lubi o tym mówić - odparłam cicho - Od czasu małej, postanowił już nigdy nie wracać do jego przeszłości. Jestem pewna że kiedyś, opowie ci więcej.
-Możesz być pewna że go nie zranię - odparła siadając obok mnie - Wiem że jest dla ciebie ważny. Możesz być pewna że będę o niego walczyć, nawet jeśli będzie chciał ode mnie uciec.
-Dziękuję - odparłam przytulając dziewczynę - Twoje słowa dużo dla mnie znaczą. Oboje zasługujecie na szczęście.
-Chciałabym o czymś z tobą porozmawiać - mruknęła po chwili - Czy ty również, zauważyłaś że Henry jest jakiś niespokojny?
-Był dziwny, gdy mnie odebrał - odparłam unosząc lekko brew - Czy masz coś konkretnego na myśli?
-Może - rzekła - Jesteś głodna? Będę robić obiad.
-Z chęcią - odparłam kierując się wraz z ciemnowłosa do kuchni.
*Kilka godzin później *
Z zewnątrz dobiegł donośny głos klaksonu. Mocno wyściskałam swoją przyjaciółkę, szybko wychodząc z jej domu.-Śliczna - rzekł Henryk mocno mnie przytulając - Zmęczona?
-Trochę - odparłam unosząc brew gdy chłopak otworzył mi drzwi od auta.
-Mitchell o ciebie pytał - odparł gdy samochód odjechał z podjazdu - Chce abyś jutro spotkała się z nim przed całą ceremonią.
-Oczywiście - odparłam - Czy jest coś o czym chciałbyś mi powiedzieć? - spytałam delikatnie wsuwając swoją rękę w jego.
-Nie, kochanie - odparł gdy samochód się zatrzymał. Następnie wyszedł okrążając go, aby otworzyć mi drzwi.
-Na pewno? - spytałam cicho gdy oparł swoje czoło o moje.
-Na pewno, słońce - rzekł przytulając moją osobę.
-Kocham cię - wyszeptałam chwytając jego rękę ponownie. Henryk, posłał mi swój najlepszy uśmiech, biorąc moją osobę w ramiona, gdy wniósł mnie do jego domu.
-Hen? Co ty robisz? - spytałam chowając swoją twarz w jego bark.
-Chcę Ci pokazać, jak bardzo za tobą tęskniłem - mruknął gdy minął kolejny schodek.
-A to znajduje się w twojej sypialni? - spytałam wsuwając swoją rękę w jego włosy.
-Dokładniej w moim łóżku - rzekł składając pocałunek na moim czole.
-Będziesz musiał bardzo się postarać - mruknęłam zalotnie gdy zostałam rzucona na miękkie poduszki.
-Będziesz błagać abym nie przestawał - odparł całując moją szyję, gdy sunęłam swoją rękę po jego szyi.
-Henryk - wyszeptałam zsuwając materiał z jego ramion.
-Kocham cię - odparł składając pocałunek na moich ustach.
YOU ARE READING
Córka Szefa 2 |Niebezpieczny Henryk
FanfictionKontynuacja : Córka Szefa - Niebezpieczny Henry Merlin wyjechała do Dystopii aby móc uczyć się w tamtejszej uczelni i zarazem zwalczać zbrodnie. Charlie wyjechał do Oxwordu a Mitchell postanowił studiować blisko swojej dziewczyny Charlotte. Henry ci...