13

191 14 2
                                    

*Siedem miesięcy później *
Zsunęłam swoje okulary, spoglądając na zatłoczone lotnisko w Swellviev. Kątem oka zauważyłam swojego zniecierpliwionego chłopaka, który spoglądał co po chwilę na zegarek.

-Henry! - krzyknęłam w jego kierunku, próbując przedostać się przez parę osób.

-Merlin! - odparł przytulając moją osobę do swojego torsu - Tęskniłem za tobą, Merls.

-Ja też, Henry - odparłam składając pocałunek na jego policzku - Lepiej się pośpieszmy. Mitchell, zapewne jest zdenerwowany, może wpaść na jakiś głupi pomysł.

-Na pewno nie bardziej niż, Charlotte - rzekł chwytając moją rękę a w drugiej torbę - Chodzi cała nerwowa po salonie, krzycząc na każdego kto się do niej zbliży.

-Może lepiej jako pierwsza do niej zajrzę - mruknęłam wsiadając do auta, które zaczęło samo jechać.

-Merlin? - usłyszałam cichy głos mężczyzny.

-Tak? - spytałam spoglądając na jego skonfliktowaną twarz - Czy coś jest nie tak?

-Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało - odparł z czułym uśmiechem, choć w jego oczach nadal kryła się pewna niepewność.

-Ja myślę tak samo o tobie - odparłam składając pocałunek na jego ręce - Skąd to się wzięło, Henryk?

-Chcę abyś to wiedziała - odparł ściskając moją rękę.

Uważnie spojrzałam na swojego chłopaka, lecz postanowiłam to przemilczeć. Gdy będzie gotowy, to mi powie. Dziesięć minut później, podjechaliśmy pod piękny szary dom.

-Możesz jechać - odparłam gdy uchylił szybę - Zostanę przez jakiś czas.

-Napisz, przyjadę po ciebie - odparł nim odjechał z podjazdu.

-Merlin! - usłyszałam krzyk swojej przyjaciółki a później zostałam mocno uściskana - Myślałam że już nie dojedziesz.

-I miałabym przegapić ślub swoich przyjaciół? Nigdy w życiu! - rzekłam z uśmiechem na twarzy - W końcu nie co dzień można zobaczyć, jak mój najlepszy przyjaciel związuje się na całe życie, choć obiecywał wieczność singla.

-Pokaże ci suknię - odparła ciągnąć mnie za rękę - Masz gdzie się zatrzymać? Może przenocujesz u mnie? Mamy wolny pokój.

-Obiecałam, Henryk'owi że u niego zostanę - mruknęłam rumieniąc się.

-Dobrze - puściła w moją stronę oczko

-Charlotte!

-No co? - spytała z uśmiechem, otwierając drzwi od swojego pokoju - I co myślisz? - rzekła gdy moje oczy skanowały białą koronkową suknię.

-Będziesz w niej pięknie wyglądać - odparłam zakładając swoje ramię na jej bark - Mitchell, wybrał już garnitur?

-Zapewniał mnie że ma - mruknęła kładąc się na łóżku - Nie mogę uwierzyć że my to na prawdę robimy.

-Chcesz się wycofać? - spytałam siadając na drugim łóżku.

-Nie! - pisnęła - Po prostu czasem myślę że mógłby mieć każdą. A mimo to wybrał mnie. Nie jedną z tych ładnych dziewczyn. Tylko mnie.

-Mitchell, nie miał łatwego życia. Jego rodzice ciągle urządzali awantury. Nie było dnia, żeby o coś się nie kłócili. Aż w końcu któregoś dnia, oboje wyszli zostawiając go samego. Aby się utrzymać brał udział w walkach ulicznych, nie licząc się z naszym zdaniem - odparłam cicho - W końcu pojawiła się Mariabell. To dla niej był gotowy znaleźć pracę, aby się utrzymać. Choć nie zawsze, mu to wychodziło. Charl, musisz mi uwierzyć że jest w tobie głęboko zakochany. Wiem że znaczysz dla niego więcej niż jakakolwiek kobieta w jego życiu.

-Nie wiedziałam - odparła ścierając łzę - Dlaczego nic mi nie powiedział?

-Nie lubi o tym mówić - odparłam cicho - Od czasu małej, postanowił już nigdy nie wracać do jego przeszłości. Jestem pewna że kiedyś, opowie ci więcej.

-Możesz być pewna że go nie zranię - odparła siadając obok mnie - Wiem że  jest dla ciebie ważny. Możesz być pewna że będę o niego walczyć, nawet jeśli będzie chciał ode mnie uciec.

-Dziękuję - odparłam przytulając dziewczynę - Twoje słowa dużo dla mnie znaczą. Oboje zasługujecie na szczęście.

-Chciałabym o czymś z tobą porozmawiać - mruknęła po chwili - Czy ty również, zauważyłaś że Henry jest jakiś niespokojny?

-Był dziwny, gdy mnie odebrał - odparłam unosząc lekko brew - Czy masz coś konkretnego na myśli?

-Może - rzekła - Jesteś głodna? Będę robić obiad.

-Z chęcią - odparłam kierując się wraz z ciemnowłosa do kuchni.

*Kilka godzin później *
Z zewnątrz dobiegł donośny głos klaksonu. Mocno wyściskałam swoją przyjaciółkę, szybko wychodząc z jej domu.

-Śliczna - rzekł Henryk mocno mnie przytulając - Zmęczona?

-Trochę - odparłam unosząc brew gdy chłopak otworzył mi drzwi od auta.

-Mitchell o ciebie pytał - odparł gdy samochód odjechał z podjazdu - Chce abyś jutro spotkała się z nim przed całą ceremonią.

-Oczywiście - odparłam - Czy jest coś o czym chciałbyś mi powiedzieć? - spytałam delikatnie wsuwając swoją rękę w jego.

-Nie, kochanie - odparł gdy samochód się zatrzymał. Następnie wyszedł okrążając go, aby otworzyć mi drzwi.

-Na pewno? - spytałam cicho gdy oparł swoje czoło o moje.

-Na pewno, słońce - rzekł przytulając moją osobę.

-Kocham cię - wyszeptałam chwytając jego rękę ponownie. Henryk, posłał mi swój najlepszy uśmiech, biorąc moją osobę w ramiona, gdy wniósł mnie do jego domu.

-Hen? Co ty robisz? - spytałam chowając swoją twarz w jego bark.

-Chcę Ci pokazać, jak bardzo za tobą tęskniłem - mruknął gdy minął kolejny schodek.

-A to znajduje się w twojej sypialni? - spytałam wsuwając swoją rękę w jego włosy.

-Dokładniej w moim łóżku - rzekł składając pocałunek na moim czole.

-Będziesz musiał bardzo się postarać - mruknęłam zalotnie gdy zostałam rzucona na miękkie poduszki.

-Będziesz błagać abym nie przestawał - odparł całując moją szyję, gdy sunęłam swoją rękę po jego szyi.

-Henryk - wyszeptałam zsuwając materiał z jego ramion.

-Kocham cię - odparł składając pocałunek na moich ustach.

Córka Szefa 2 |Niebezpieczny HenrykWhere stories live. Discover now