── ( chapter IX )

Start from the beginning
                                    

† — †

Nagły chłód przeszedł moje ciało. Momentalnie podniosłam głowę, łapiąc głęboki oddech. Po moich włosach spływała lodowata woda. Byłam mocno związana, przez co moje ruchy były ograniczone. Naprzeciw mnie stał chłopak, który z cwanym uśmieszkiem, trzymał wiadro, które jeszcze przed chwilą było wypełnione zapewne wodą.

Serce biło mi niemiłosiernie szybko. Starałam się zachować spokój. Jestem porwana. Jeden zły ruch może skończyć się tragedią. Jeszcze żyje, powinnam mu za to dziękować. Ostrożnie rozejrzałam się po pokoju. Odrapane ściany z odchodzącym tynkiem, mnóstwem zacieków. Rury i wszelakie kable były na widoku, a na podłodze były wyłożone jakieś kartony i gazety, żeby zakryć dziurawą betonową podłogę.

Obok chłopaka z wiadrem, siedział jeszcze jeden i wtedy poczułam, jak nagle brakuje mi tlenu. To on mnie dusił, poznałam po tych goglach. Sapnęłam głośno i spuściłam wzrok. Byłam ubrana jedynie w luźną bluzkę, byłam cała mokra, a liny opinały mnie mocno, w okolicach biustu i wtedy pomyślałam o najgorszym. Przegrałam i pokazałam strach.

— Mam słabość do dziwaków? — Chłopak z goglami przekręcił głowę i stanął na krześle. — Tak to było, świrusko? — zaśmiał się i zeskoczył z krzesła. Sparaliżowało mnie. To głos Toby'ego. — Nie ważne, witamy w rodzinie. — Jego ręka drgnęła nagle.

— Kurwa — wypaliłam. Liny zaczęły się lekko poluzowywać. — Ty żyjesz.

— Mówiłem ci, żebyś tam nie wchodziła. — Toby nachylił się nade mną, szepcząc mi do ucha. Chwilę później odskoczył i zdjął maskę oraz zsunął niedbale gogle na szyje. — Trzeba było ze mną nie rozmawiać w ogóle — zakpił.

— Jesteś mordercą? Porywaczem? Sprzedajesz nerki?

— Nie, nerki to akurat nie moja działka — westchnął z grymasem na twarzy. — Po prostu.

— Nie zadawaj pytań, a wszystko będzie dobrze — odezwał się chłopak z wiadrem, który zdążył mnie rozwiązać. — Ufaj tylko swojej intuicji. Jestem Tim.

Spojrzałam zdezorientowana na Toby'ego, który pokiwał głową, jakby to miało być prawdą. Mam nie zadawać pytań? Zostałam porwana sprzed własnego domu. Jak długo byłam nieprzytomna? Co z Rose i tatą? I co z... Kogo to obchodzi? Czułam, jakby wszystkie natrętne myśli z głowy zniknęły. Chciałam wstać, ale poczułam ból w lewej kostce.

— Naciągnięta. Zapomniałem — prychnął. — Nieźle się ze mną szarpałaś — zaśmiał się.

— Nie wpadaj w kolce następnym razem. — Tim uderzył mnie lekko w ramię. — I nie przejmuj się tym, rano będzie już z nią lepiej.

Toby chwycił i mocno wygiął moje ramię, kładąc na swoje. Syknęłam z bólu, jednak skorzystałam z niego jako podpórki. Weszliśmy po małych schodkach i moim oczom ukazał się skromny dom, któremu nie mogłam się bliżej przyjrzeć.

— Nie patrz. — Tim zasłonił mi oczy. — Po prostu idź — rozkazał.

Niepewnie odwróciłam wzrok i patrzyłam na wprost. Drzwi wyjściowe. Kostka mnie z każdym postawionym krokiem bolała coraz bardziej. Wyszliśmy na dwór, było dość pochmurnie, jednak to, co mi się rzuciło w oczy to środek lasu z drogą polną, która była dość często używana zważywszy na wytarte w niej opony auta.

Chciałam rozejrzeć się bardziej, jednak bałam się, że szatyn znów mnie upomni. Zostało mi patrzenie przed siebie. Zanim się obejrzałam, stanęliśmy na pomoście. Panował wszędzie mrok, a ja nawet nie byłam pewna, czy woda z tego stawu, czy jeziora wciąż tam była.

Toby mnie puścił i poczułam lekki niepokój. Coś dotknęło mojego czoła. Podniosłam głowę wyżej. Nie wiem, ile to coś miało wzrostu, przewyższało korony drzew, lekko dotykało mojego czoła, jednak kiedy spojrzałam na tę kreaturę, pazur wbił mi się w czoło, a ja wrzasnęłam. Coś owinęło mi się wokół nadgarstków. Przeraźliwy piekący ból roznosił się po moim ciele, jakby lawa płynęła w moich żyłach i wyżerała mój każdy organ i tkankę. Chciałam się cofnąć, jednak silne ludzkie ramiona mnie przytrzymywały.

 Chciałam się cofnąć, jednak silne ludzkie ramiona mnie przytrzymywały

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
𝐖𝐒𝐙𝐘𝐒𝐓𝐊𝐎 𝐁𝐘𝐋𝐎 𝐊𝐋𝐀𝐌𝐒𝐓𝐖𝐄𝐌 ━━ creepypasta fanfictionWhere stories live. Discover now