24

2.3K 130 126
                                    

- I wtedy Hubert pobiegł na tą małą wysepkę na środku Wisły - powiedziała przez śmiech Luiza.

- Matko pamiętam to - zaśmiała się Lila - To chyba był jego pierwszy większy melanż.

- I skończył go prawie się topiąc - odparła Luiza wycierając łzę która poleciała jej po policzku.

- Dobrze, że wtedy Alan tyle nie pił, bo było by po nim - wzdrygnęła się, przypominając sobie jeden z jej pierwszych imprez nad Wisłą.

- Wiesz co? Tęskniłam za naszymi plotami - zaśmiała się cicho, a Lila cały czas miała ma twarzy wymuszony uśmiech - Szkoda, że po gimnazjum się od nas odcięłaś, tęskniliśmy za tobą - powiedziała i jak Lila miała być szczera, miała wrażenie, że dziewczyna mówiła prawdę.

- No widzisz, po tej jakże wspaniałej imprezę, miałam do was uraz, że mi nie pomogliście - mruknęła - Stwierdziłam, że mam gdzieś takich znajomych.

- Ale Lilka, mieliśmy wtedy 15 lat, nie wiedzieliśmy, że coś jest z tobą nie tak - odparła, a Bielińska mogła przysiąc, że słyszy w jej głosie skruchę - Nawet nie wiesz jak potem żałowaliśmy, że nic nie zrobiliśmy.

- No zobacz, a jednak ktoś był w stanie zadzwonić po karetkę, i to jeszcze osoba w naszym wieku - odparła mieszając powoli swoją kawę.

- Skąd wiesz kto zadzwonił po karetkę? - zdziwiła się dziewczyna.

- Wyobraź sobie, że nim mieszkam - wypaliła i niemal od razu pożałowała tego co powiedziała.

Przecież Luiza nie miała pojęcia co się z nią po działo po przyjeździe do szpitala, ani kto zadzwonił po karetkę, ani tego, że wiedziała że był to Michał.

Pewnie Lila, od razu streść jej swoje ostatnie 7 lat życia. Pomyślała.

Załamana swoją głupotą, oparła głowę o swoją dłoń i uważając na makijaż przetarła palcami swoje oczy.

- Michał? - zapytała - To Michał wtedy zadzwonił po karetkę?

- Ta - mruknęła - Znalazł mnie pod toaletami i zadzwonił po karetkę.

- To przez to się znacie - stwierdziła stwarzając pozory bardzo pewnej siebie, przez co Lila zmarszczyła brwi.

- Nie - odparła - Znamy się bo chodziliśmy razem do klasy - powiedziała nie pewnie - Do Batorego.

- To skąd wiesz, że to on zadzwonił po karetkę? On wie, o tym co się stało? - zapytała, a jej spojrzenie wyrażało pewnego rodzaju przerażenie.

Lila uniosła brwi do góry nie rozumiejąc czemu ta informacja tak na nią wpłynęła, i cicho westchnęła.

- No wiesz, jesteśmy razem prawie 4 lata, przyjaźnimy od 5-ciu, więc to logiczne, że mu o wszystkim powiedziałam - odparła lekko zirytowana.

- To dlatego jest dla mnie taki chamski - powiedziała - Co mu o mnie powiedziałaś?

- To miała być przeprosinowa kawa, czy kawa na której wyciągamy na siebie swoje wszystkie brudy? - zapytała Lila, mając powoli dość jej zachowania - Wyobraź sobie, że naprawdę tamten wieczór i okres gimnazjum są czasem, do którego nie chce wracać nawet myślami, a co dopiero rozmową z tobą.

- Lilka spokojnie, nie denerwuj się bo to źle wpłynie na twoje dziecko - powiedziała bardzo łagodnym głosem kładąc jej rękę na dłoni - Dobra w porządku nie będę już o tym mówić, rozumiem, że to dla ciebie ciężkie.

Bielińska po raz kolejny w przeciągu ostatnich 10-ciu minut doznała nie małego szoku. Nie miała pojęcia czy dziewczyna w ciągu tych siedmiu lat nabawiła się dwubiegunowości czy może faktycznie się zmieniła i naprawdę żałowała swojego zachowania i tego jak traktowała ją w gimnazjum.

Dom na morzu|| MataWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu