9. Nieznajoma

60 3 0
                                    

Za oknem było już ciemno, w przytulnym mieszkaniu o ciemnym motywie przebywała pewna blondynka. Kobieta była zaczytana w Proroku Codziennym, w ręce trzymała papierosa. Po przewracaniu kartek bez celu coś przykuło jej uwagę.

Nauczycielką Hogwartu zawładnęła czarną różdżką. Isabell Williams nazwana Kobietą Insygniów.

- Williams, Williams... - powtarzała. W końcu wstała z wygodnego siedzenia i podeszła do zakurzonego regału. Charlotte wzięła z niego zdjęcie, było na nim widać grupę uczniów. Wszyscy wyglądali na dorosłych, ale mieli szaty uczniów Hogwartu. Ona stała obok słynnej Isabell, za nimi Lily Potter. Patrząc na zdjęcie jasnowłosa przyłożyła końcówkę papierosa do miejsca, w którym stała jej przyjaciółka. Odstawiła ramkę z powrotem i zapatrzyła się w okno. Na jej twarzy zagościł złośliwy uśmiech.

* W kwaterze *

Bell przebudziła się w nocy, w pokoju było bardzo ciemno, obok jej łóżka wciąż siedziała Astoria. Nauczycielka sięgnęła po różdżkę i wyszeptała Lumos. Zeszła po schodach do kuchni i wzięła szklankę wody ze stołu. Po chwili dołączył do niej również Snape. Mężczyzna oparł się o blat naprzeciwko kruczowłosej i rzucił:

- Wszystko dobrze?

- Mhm. - przytaknęła.

- Zaśniesz? - spytał pół kusząco, pół troskliwie.

- A co jeśli nie? - końcówkę zdania przeciągnęła uwodzicielsko. Kobieta odłożyła naczynie i zbliżyła się do profesora chwytając guziki jego koszuli. On złapał ją w talii i odwrócił przyciskając ją do blatu. Wtedy ich usta i języki grały ze sobą w harmonii, oboje wreszcie poczuli się jak przed porwaniem. Ich uwagę odwrócił przebiegający przez kuchnię kot.
Wredny sierściuch, prześladowca - pomyślał Snape. Oprócz kota usłyszeli trzaskające drzwi na drugim piętrze, wtedy oboje zerwali się na schody, a w sypialni kontynuowali chwilę rozkoszy.


Przez całą noc nauczycielka OPCM usiłowała chociażby na chwilę zasnąć, natomiast bez skutku. Przez następne kilka godzin wpatrywała się w ścianę.

Poranek

* W salonie *

- Puchoni i Krukoni są już w Hogwarcie. Jutro wraca Slytherin i Gryffindor, ale żeby tak się stało dziś potrzebujemy więcej rąk do pracy. - mówiła McGonnagal.

- Oczywiście, cały zakon się włączy. Nauczyciele również, prawda? - spytała pretensjonalnie Molly.

- Czyli wszystko jasne, natomiast co z Isabell? - dodała wicedyrektorka.

- Oh. Ja również pójdę. Czuję się świetnie. - odpowiedziała Williams. Snape rzucił pytającym spojrzeniem w jej stronę.
Jeszcze przed południem wszyscy przygotowywali się aby wyruszyć do szkoły. Nauczycielka OPCM włożyła czarną, zwiewną sukienkę oraz narzuciła pelerynę. Gotowa do wyjścia złapała Severusa za rękę i oboje znaleźli się przed murami szkoły. Przed wejściem zastali Minerwę.

- Zebrałam was po to, aby odnaleźć, zebrać i zabezpieczyć ważne dla zamku przedmioty. Możecie używać magii, ale w niektórych przypadkach trzeba być bardzo ostrożnym, a w niektórych odpuścić ją sobie. - oznajmiła. - Profesor Sprout oraz Hooch zajmą się zachodnią częścią zamku. Pan Filch i Hagrid, 3 piętro, możecie skontaktować obrazy. Profesor Snape i Williams, wy zajmiecie się lochami. - dodała. Staruszka wymieniła jeszcze kilka par nauczycieli.

- Skoro wszyscy są gotowi, na co czekacie? - spytała z uśmiechem.

Więc wszyscy się rozeszli, Isabell i Sev krzątali się po lochach szukając czegoś, co mogło by skupić ich uwagę.
Gdy kruczowłosa otworzyła skrzypiące drzwi damskich łazienek, jej oczom ukazało się mnóstwo pokruszonych ścian, umywalek, płytek. Całe pomieszczenie było przepełnione kurzem.

- Sev? - zawołała z zaniepokojeniem.
Nietoperz podszedł do niej i spojrzawszy na podłogę łazienek westchnął.

- Chłoszczyść. - kobieta machnęła różdżką, a poniszczone fragmenty tynku i podłogi wróciły na swoje miejsce łatając się nawzajem.

- Zrobione. - oznajmiła z uśmieszkiem.
Snape uniósł jedną brew i spojrzał na małe świecidełko pod zlewami.

- A to co? - mruknął. Kobieta odwróciła się i podniosła z ziemii błyskotkę. Jak się okazało był to medalion, po otworzeniu jednej połówki w środku ukazały się zdjęcia państwa Granger oraz rudego kota w objęciach brązowowłosej kobiety.

- To pewnie Hermiony. - oznajmiła.

- Oddam jej jak wrócimy do kwatery. - dodała chowając naszyjnik do kieszeni.

- Najgorsze za nami, ale teraz nasze komnaty. - powiedział i uśmiechnął się lekko. Oboje ruszyli w stronę swoich kwater. Po otwarciu drzwi nie było tam dużego dramatu, poza rozrzuconymi książkami i ubraniami. Przewrócone fotele i dużo kurzu. Isabell ponownie użyła zaklęcia sprzątającego i rozejrzała po pokoju. Snape również przywrócił swoją kwaterę do porządku i oboje spotkali się na korytarzu. Mistrz eliksirów zbliżył się do kobiety i odgarnął jej pasmo włosów. Chwilę później ich usta złączyły ze sobą, Sev poczuł jak Williams się oddala.

- Chodźmy do McGonnagal. - rzuciła lekko się uśmiechając. Oboje ruszyli z powrotem na miejsce zbiórki.

- Na brodę Merlina, co tak długo? - powiedziała Hooch.

- Skończyliście najpóźniej. - na twarzy Sprout pojawił się uśmiech.

- Oh Pomono! - zaśmiała się Minerwa udając oburzenie.

- No dobrze, to już koniec pracy. Jak już mówiłam, jutro dołączają Gryfoni i Ślizgoni. Dziękuję wam wszystkim za pomoc. Możecie się rozejść. - dodała.
Część nauczycieli i pracowników została w Hogwarcie, w końcu ktoś musi mieć oko na choćby tą połowę uczniów. Profesor wraz z Williams udali się do Hogsmeade, do Herbaciarni. Snape i Isabell zajęli miejsca przy ścianie, zamówili napoje.

- Nie uważasz, że otwieranie szkoły na niespełna miesiąc przed wakacjami to zbędny pomysł? - zagaił mistrz eliksirów.

- Wiesz, oprócz lekcji uczniowie spędzają ze sobą czas. Poza tym jestem pewna, że wszyscy czekają na ogłoszenie pucharu domów. - odparła kruczowłosa.

- Niby tak, ale również wszyscy spodziewają się kto ten puchar dostanie. Gryffindor. Tylko za co tym razem? Może za sam fakt, że siedzieli z nami w kwaterze, lub za to, że w ogóle są uczniami Hogwartu? - mówił ironicznie mężczyzna.

- To też fakt, ale dla Slytherinu również jest nadzieja. - zakpiła lekko.

- Mhm. - mruknął nietoperz. Chwilę później Kelner podał do stołu tacę z dwoma kubkami kawy, ukłonił się i oddalił. Para rozmawiała ze sobą o sprawach dotyczących ich szkolnych lat. W końcu wyszli z kawiarni i zaczęli się przechadzać po wiosce. Po drodze oboje stwierdzili, że pójdą do mieszkania Bellatrix. Gdy dotarli kobiety od razu wymieniły się uściskami.

- Żyjesz? - spytała sarkastycznie Bella.

- Tak. - zaśmiała się kruczowłosa.

W drugim pokoju było słychać głos mężczyzny.

- Kto to? - zapytała ze zdziwieniem Bell.

- Rodolphus. Tak wrócił i nie nie ma z nim Delphi. - oznajmiła siostra.

- Zdziwilabym się gdyby była. - odparła. Po chwili z pomieszczenia wyszedł ciemnowłosy mężczyzna.

- Delphi zatrzymała się u przyjaciół w Amsterdamie. - powiedział.

- Jeszcze jej w tam nie było. - zakłopotana Bella krzątała się dookoła salonu. Snape przyglądał się z boku całej sytuacji. Nauczyciele posiedzieli jeszcze parę godzin u Lestrange' ów, wieczorem wrócili do siedziby zakonu. Wszyscy z zakonu położyli się spać z myślą o jutrzejszym powrocie do szkoły. Williams siedziała w swojej komnacie zmywając makijaż, po chwili poczuła w talii uścisk Nietoperza. Kobieta odwróciła się i wstając rzuciła się w ramiona Severusa. Kruczowłosa wplątała swoje dłonie we włosy mężczyzny, jej usta wylądowały na jego, a satynowy szlafrok w sekundę znalazł się na podłodze wraz z ubraniami mistrza eliksirów. Nauczyciel dopchnął Isabell do ściany i znów złączył nie tylko ich usta. Oboje położyli się spać dosyć późno, Bell zasnęła wtulona w ramię Seva.

Kobieta Insygniów • { Severus Snape}حيث تعيش القصص. اكتشف الآن