- Ide do toalety. Powiem Olivierowi, że się obudziłeś. - Megan uśmiechnęła się i wstała z mojego szpitalnego łóżka, kierujac się w stronę wyjścia z sali, przy okazji co chwilę na mnie zerkając.

- Megan, poczekaj. - w ostatniej chwili dziewczyna się odwróciła, a ja usiadłem na łóżku łapiąc się za brzuch.

- William nie powinieneś wstawać. - brunetka podeszła bliżej, a ja chwyciłem jej dłoń, którą lekko muskałem palcami. Widziałem jak reaguje na mój dotyk, bo przez jej ciało przeszedł dreszcz.

- Dziękuję, że przy mnie siedziałaś. - spojrzałem w jej lekko zaszklone oczy. Megan szybko pomrugała, żeby żadna łza nie wypłynęła z jej oczu i widziałem jak próbowała to ukryć, bo odwróciła wzrok.

- Nie masz za co, zrobiłbyś to samo. - Megan posłała mi uśmiech i złożyła pocałunek na moim policzku. Ostatni raz obdarzyła mnie spojrzeniem i po kilku chwilach wyszła z sali.

Ponownie się położyłem i przetrałem twarz dłońmi. Nim sie o obejrzałem, obok mnie zjawił się Olivier. Nie wyglądał on zbyt najlepiej i mogę się założyć, że nie zmrużył oka przez całą noc. Chłopak zaraził mnie uśmiechem i zbiliśmy przyjacielska piątkę.

- Jak się czujesz? - zapytał siadając na małym krzesełku, obok łóżka.

- Boli mnie wszystko, ale przeżyje. Ty mi lepiej powiedz jak to się wczoraj stało, że się rozbiłem, bo sprawdzaliśmy mój motor i do chuja był cały. - Olivier podprapał się po głowie i głośno westchnął.

- Podejrzewam, że Alex zrobił Ci coś z motorem. - poczułem jak moja krew zaczyna się gotować. A to skurwiel! Wiedział, że nie ma ze mną szans i postanowił mnie wjebać do szpitala.

- Gdzie on teraz jest? - zapytałem szarpiąc za różne kabelki, które były przyczepione do mojego ciała.

- Stary, co ty wyprawiasz? - Olivier się odsunął na krześle, jednak ja nie zwracałem na niego uwagi i gwałtownie wstałem z łóżka, zakładając buty.

Smith widząc to, złapał mnie mocno za ramiona, potrząsając moim ciałem. Próbowałem mu się wyrwać, ale przez zmęczenie nie dawałem rady. Odpuściłem i usiadłem na łóżku, zaciskając pięści. Nie odezwałem się ani słowem, gdy przyjaciel próbował się ze mną w jakiś sposób porozumieć.

- William policja się tym zajmie, a ty teraz musisz odpoczywać. - spuściłem wzrok na swoje białe, od zaciskania pięści knykcie, a następnie na mojego przyjaciela, który słabo się uśmiechał.

- Nie pomyślałeś o tym, że mogę mieć problemy przez to prawda!? - wrzasnąłem. Spojrzenia pielęgniarek i ludzi na oddziale padły na nas, a ja każdego po kolei piorunowałem wzrokiem.

- Nie będziesz miał, zaufaj mi. - pokręciłam głową i zacisnąłem szczękę.

- Jakoś nie chce mi sie w to wierzyć, wiesz?

- Cholera William, czy kiedykolwiek dałem Ci powód, żebyś mi nie zaufał, albo zwątpił? - zamilkłem. - No właśnie. Więc daj sobie kurwa pomóc, bo chwilami jesteś nieznośny. - Olivier zamknął mnie w przyjacielskim uścisku, który odrazu odwzajemniłem.

Nie wyobrażałem sobie życia bez tego idioty. Jest dla mnie jak brat i tego nic nie zmieni. Wyciągnął mnie z nałogu i był przy mnie, gdy miałem problemy z ojcem. Jestem mu tak cholernie wdzięczny za to, że nawet w chwili gdy spadne na najgorsze dno, on i tak pomoże mi się z niego wydostać. Co racja to racja, bo chwilami się kłóciliśmy i to nawet potężnie, ale to nie zmieni tego, że zawsze możemy na sobie polegać.

Oderwałem się od Oliviera, gdy usłyszałem otwieranie drzwi. Momentalnie zaschło mi w gardle. Do sali wszedł mój ojciec, a za nim Lilian i Megan. Na jej twarzy malował się słaby uśmiech i wydawała się nieco przestraszona.

Kocham cię Mała..Where stories live. Discover now