Rozdział 25

1.7K 30 11
                                    

Zeszłam na dól gdzie faktycznie czekał na mnie Olivier.

- No w końcu.- powiedział mój brat, a ja wywróciłam oczami.

Kurwa no sory bardzo nie moja wina, że napierdalaliście się i ten dzban ma cały obity nos.

- Odwieziecie mnie? To i tak jest po drodze. - zapytała moja przyjaciółka, a Olivier kiwnął głową.

Dziewczyna zabrała swoje rzeczy i pożegnała się chłopakami. Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do auta mojego brata.

- To co widzimy się wieczorem? - przytaknęłam dziewczynie głową.

Rudosłosa pożegnała się cichym "hej" i wyszła z auta, a my ruszyliśmy w stronę szpitala.

- Gdzie idziecie wieczorem jak można wiedzieć? - zapytał mój brat.

- Jeszcze nie wiem, pewnie gdzieś gdzie będziemy pić. - odpowiedziałam mu i się uśmiechnęłam.

- Czyli jutro też do szkoły nie idziesz?

- Jak wstanę to pójdę. - zaśmialismy się obydwoje.

Ostatnio chyba trochę za bardzo sobie tą szkołę odpuszczam, ale to jakoś samo tak wychodzi.

Po kilku minutach byliśmy już pod szpitalem. Wyszliśmy z auta i skierowaliśmy się do budynku.

Podeszliśmy do recepcji i pani wskazała nam salę gdzie leżała mama, bo ją przenieśli. Generalnie to ojciec pojutrze dostanie wypis więc o niego się nie martwię.

Gdy byliśmy pod salą chwilowo się wahałam czy tam wchodzić, ale to chyba tylko ze stresu.

Usiadłam na krzesełku obok łóżka mamy i złapałam ją za rękę. Olivier kucnął przy mnie i również objął dłoń mojej mamy.

Położyłam głowę na łóżku i wtuliłam się w dłoń matki. Mój brat zaczął głaskać mnie po plecach co tak jak zawsze mnie uspokajało.

Nie wiem ile tam siedzieliśmy ale już dosyć dlugo. Na dworze zaczęło się ściemniać, a my postanowiliśmy już wracać.

Nie miałam ochoty iść do ojca. Jak on myśli, że ja mu tak łatwo to wybaczę no to się myli.

Nie żeby coś, ale jakoś mi jest dziwnie normalnie z nim rozmawiać po tym jak się zachował.

W międzyczasie dostałam wiadomość od Oscara, że mamy przyjechać do niego, bo ma wolną chatę.

Poprosiłam więc Oliviera, żeby zawiózł mnie pod dom mojego przyjaciela.

- Jak coś to pisz najwyżej przyjadę wieczorem. - przytaknęłam głową i pożegnałam się z bratem wychodząc z auta.

Skierowałam się do domu przyjaciela. Oscar chyba widział mnie przez okno, bo kto tylko weszłam na podwórko, chłopak otworzył drzwi i stanął w ich progu.

- Lauren już jedzie. - powiedział Oscar gdy weszłam do środka.

Usiadłam na kanapie w salonie, a blondyn zaraz zjawił się obok.

- Kiedy twój ojciec wychodzi? - zapytał.

- Nie wiem chyba pojutrze, ale jakoś nie zbyt mnie to obchodzi. - odpowiedziałam szczerze.

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi w których zaraz zjawiła się Lauren. Dziewczyna powiesiła kurtkę na wieszaku, a buty gdzieś rzuciła.

- No to co pijemy? - zapytał Oscar, gdy dziewczyna zjawiła się obok nas.

Razem z rudowłosą wymieniłyśmy się spojrzeniami i z uśmiechem na twarzy pokiwałyśmy głową.

Oscar powędrował do kuchni po nasz alkohol, a po chwili wrócił z sokiem i dwoma butelkami czystej wódki.

Kocham cię Mała..Where stories live. Discover now