Rozdział 5

2.1K 41 6
                                    

Gdy byliśmy w sklepie brałam jakieś rzeczy żeby zrobić obiad. Nagle Olivier wziął ode mnie wózek i poszedł na dział z alkoholem. Mogłam się tego spodziewać, ale że brał tego aż tak dużo?

- A po co ty tyle tego bierzesz? - zapytałam ciekawa.

- No jak to po co przecież ma być impreza. - zmarszyłam brwi. - Nikt ci nie powiedział?

- No jak widać nie. - odpowiedziałam bratu po czym dodałam. - U kogo, gdzie i kiedy?

- Jutro o 21 się zaczyna u nas. - zdałam sobie sprawę, że jutro jest przed ostatni dzień wakacji.

- No dobra, ale nie chce żeby ktoś skończył w moim pokoju. - zaśmiałam się i poszliśmy dalej robić zakupy.

Gdy wróciliśmy do domu zobaczyłam Willa siedzącego na kanapie. Brunet usłyszał nas i odrazu się zerwał, przychodząc do kuchni. Zaczęłam wyjmować zakupy z siatek, a ten kretyn dorwał się do moich chrupek.

- Ej oddawaj to moje! - wkurzyłam się, bo mógł poprosić to bym mu kupiła. Dobra nie kupiłabym JEMU, ale nie ważne.

- To weź sobie. - uśmiechnął się zwycięzko po czym wyciągnął rękę wysoko ze nie mogłam doskoczyć, a on tylko patrzył na jeden punkt. No debil no.

Odpuściłam więc i zauważyłam że chłopak otwiera paczkę chrupek. Nie wytrzymam z nim w tym domu.

- Udław się. - rzuciłam krótko i znowu zaczęłam wypakowywać rzeczy.

- Spoko. Powiem ci ze cycki tez masz fajne. - spojrzałam na niego z niedowierzaniem, a on się jak zwykłe zaśmiał.

- Stary nie pozwalaj sobie. - odezwał się mój brat surowym tonem.

- Już nie będę tato. - odpowiedział mu William i uniósł ręce w geście obronnym, a mój brat się już nie odezwał.

Gdy skończyliśmy rozpakowywać te cholerne zakupy, zabrałam się za robienie obiadu. Dziś stwierdziłam że będzie to makaron z brokułami i serem. Może nie wygląda to znakomicie ale za to smakuje cudownie.

Jak zwykłe puściłam sobie piosenki i zaczęłam przygotowywać danie. Kilka razy któryś z chłopaków przyszedł do mnie, ale ich olałam.

Po około 40 minutach obiad był gotowy więc zawołałam chłopaków żeby sobie nakładali.

- A ty nie jesz? - zapytał mnie James kiedy stałam w kuchni z telefonem w ręku.

- Nie, ja nie jestem głodna. - odpowiedziałam mu.

Na blacie była moja szklanka ze wczoraj więc ją opłukałam i nalałam sobie wody. Gdy chciałam już iść do siebie zatrzymały mnie głosy chłopaków.

- Matko Megan jak ty świetnie gotujesz! - Leo krzyknał, a zaraz po nim Luke.

- Bez kitu, gotuj nam codziennie błagam. - uśmiechnęłam się pod nosem i odpowiedziałam im skromnym dziękuję.

W pokoju odrazu wzięłam telefon i zadzwoniłam do mojego przyjaciela.

- Hej skrabie, opowiadaj co u ciebie. - usłyszałam przyjazny głos chłopaka.

Zaczęłam mu opowiadać sytuacje, które się wydarzyły od wczorajszego dnia. Tak jak mówiłam nie mamy przed sobą tajemnic. Ogólnie chłopak również bedzie jutro na imprezie, więc gdy chłopaki będą obracać panienki będę mogła siedzieć z Oscarem.
Oscar też jest bardzo przystojny. Jest ciemnym blondynem i ma śliczne zielone oczy. Jest również dobrze zboduwany. Chłopak ma totalnie inny charakter niż Olivier czy reszta tych dzbanów z którymi mieszkam. Fakt też czasami zachowywał się jak oni, ale jego to nie kręci. Miał dziewczynę kilka razy lecz nigdy nic poważnego z tego nie było.

Kocham cię Mała..Where stories live. Discover now