Rozdział 12

152 4 0
                                    

Gdy się obudziłam, Bucky leżał obok mnie i gładził mnie po włosach.
- Jak ci się spało? - spytałam.
- Bardzo dobrze.
Pocałował mnie.
- Idę wziąć prysznic - powiedziałam.
- Okej.
Wstałam i wzięłam sobie ubrania. Weszłam do łazienki. Po jakiś 15 min, wyszłam z pod prysznica. Ubrałam się w swój służbowy strój. Zrobiłam sobie delikatny makijaż. Gdy byłam już gotowa, wyszłam z łazienki. Bucky dalej leżał w łóżku. Podeszłam do niego. Usiadłam na krawędzi łóżka i pocałowałem go. On nie pozostawał mi dłużny i zaczął całować mnie po szyi.
- Powinnam już iść do pracy - powiedziałam.
Wtedy pocałował mnie w usta.
- Naprawę muszę już iść. Do zobaczenia wieczorem - powiedziałam.
Pocałowałem go w policzek i szybko wyszłam z pokoju. Nie chciałam go zostawiać ale nie mogłam z nim spędzać całego czasu. Musiałam chodzić do pracy. Szybko zabrałam swoją torbę. Ubrałam płaszcz, założyłam buty i wyszłam z mieszkania.

Było coś około 20, a ja dalej nie wyszłam z pracy. Dzisiaj w S.H.I.E.L.D. było urwanie głowy. Wszyscy mieli tyle roboty że nie wiem. Byłam wykończona. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Dzwonił Bucky. Odebrałam.
- Jesteś już w domu, tak? - spytał.
- Nie, dalej siedzę w pracy.
- Przecież przyjechałaś tam o 6.
- Wiem.
- Jadę po ciebie.
Rozłączył się. Nie miałam zamiaru polemizować, bo ledwo trzymałam się na nogach. Byłam wycieńczona. Jak się okazało, siedziałam tu jako jedna z ostatnich. Zgasiłam za sobą wszystkie światła i wyszłam przed budynek. Na całe szczęście Bucky już tam stał. Wsiadłam na motor i przytuliłam się do niego. On ruszył w stronę naszego mieszkania. Gdy weszliśmy do mieszkania od razu usiadłam na kanapie a Bucky usiadł przede mną.
- Czemu siedziałaś tam tak długo? - spytał.
- Mieliśmy strasznie dużo roboty.
- A jadłaś coś dzisiaj?
- Tak. Jadłam obiad w biurze.
- To dobrze.
- Jestem wykończona.
- Nie dziwie ci się.
Siedzieliśmy w ciszy przez jakiś czas. Bucky wyglądał na zmartwionego.
- Coś się stało? - spytałam.
- Nie.
- James?
- Muszę jechać na misje.
Zatkało mnie. Nie spodziewałam się tego. Nie miałam pojęcia co powiedzieć.
- Kiedy?
- Jutro.
- Na ile?
- Twa tygodnie.
Przeżywałam wewnętrzną walkę. Z jednej strony rozumiałam że musi jechać, a z drugiej strony nie chciałam się z nim rozstawać na tak długo.
- Y/N? - powiedział pytająco Bucky.
- Co? - Miałam łzy w oczach.
- Ja wrócę. Wrócę za twa tygodnie i wszystko będzie dobrze.
- A co jeśli coś ci się stanie?
- Będę uważał. Obiecuje.
Przytulił mnie. Byłam tak wykończona że zasnęłam od razu jak poczułam ciepło jego ciała.

_______________________________

Helo😘

Mam nadzieje że dzień wam dobrze mija🥰

Pamiętajcie że jesteście wyjątkowi i życzę wam wszystkiego najlepszego z okazji jak i bez okazji❤️

EmpatiaWhere stories live. Discover now