Rozdział 2

283 10 0
                                    

Wstała wcześniej niż zwykle. Uczesałam włosy, ubrałam się w służbowy strój i wzięłam torbę. Zamknęłam drzwi i pobiegłam do S.H.I.E.L.D.
Weszłam do gabinetu. Fury popatrzył się na mnie. Podeszłam do niego. Rozejrzałam się, ale nikogo poza nami nie było. Więc powiedziałam:
- Mam ogromną prośbę.
- Jaką? - odpowiedział.
- Pozwól mi się zająć tym nowym więźniem.
- Absolutnie wykluczone.
- Czemu?
- On jest niebezpieczny.
- No ale...
- Nie i już.
- Niech ci będzie, ale przynajmniej mów mi co się u niego dzieje.
- No dobra.
Zła wyszłam z gabinetu Furego. Poszłam zająć się pracą. Tak mijały mi tygodnie. Co jakiś czas Fury mówił mi tylko, że on już nie wiem co ma zrobić, bo gościu siedzi i milczy jak zaklęty, a przychodzą do niego najróżniejsze osoby. W tym raz, nawet odwiedził go Kapitan Ameryka. Ale to też nic nie dało. Pewnego dnia, stałam przy biurku Furego a na krzesłach za mną siedzieli Hill i Collson. A ja krzyczałam:
- No pozwól mi spróbować!
- Nie - powiedział Fury.
- Czemu nie?!
- Bo się na to nie zgadzam.
- Może to nie jest najgorszy pomysł - powiedział Collson.
- Nie wydaje się taki okropny - dodała Hill. - Nawet jeśli jej się nie uda, nic jej się nie stanie.
- Uda mi się - powiedziałam.
- Niewydaje mi się, ale czemu nie. Te twoje awantury co tydzień się przynajmniej skończą - powiedzieli prawie jednocześnie Collson i Hill, a ja wytknęłam im język. Przewrócili tylko oczami.
- A co ja z tego będę miał? - spytał Fury.
- A czego chcesz? - spytałam.
- Będziesz mi codziennie robić kawę. Wiem jak tego nie znosisz a mi nie ma przez to kto kawy robić.
- Niech ci będzie - powiedziałam lekko wkurzona.
- To mamy umowę - Fury podał mi rękę. - Ale i tak ci się nie uda.
- Zobaczymy.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się w stronę miejsca gdzie był zamknięty Bucky. Po dłuższej chwili stanęłam przed właściwymi drzwiami. Poprawiłam włosy, otrzepałam ubrania i weszłam do pomieszczenia. Była w nim jedna cela, w której siedział dobrze mi znany facet. Usiadłam przed nim na krześle które tam stało. Właściwie był to fotel, postawiony tam chyba tylko po to, żeby zdenerwować Buckiego który miał w celi tylko niewygodne meble. Popatrzyłam na niego i powiedziałam:
- Jestem Y/N Y/L/N. Przyszłam z tobą porozmawiać. Wiem, że ostatnio pewnie często to słyszysz, ale mi nie chodzi o wyciągnięcie z ciebie niczego. Chce ci tylko pomóc. Będę tu przychodzić codziennie, do towarzystwa dla ciebie. Nie musisz ze mną rozmawiać jeśli nie chcesz, ale chce żebyś wiedział, że możesz ze mną pogadać o wszystkim. Zresztą, nie mogę już patrzeć jak ciągle przychodzą do ciebie różni psychologowie. Nie mam pojęcia co czujesz, ani myślisz, ale z doświadczenia wiem, że różni ludzie, którzy cały czas o coś pytają nie pomagają w niczym. A i jeszcze jedno. Jeżeli chcesz, to możesz pytać mnie o wszystko. Ja wiem o tobie wszystko co było w aktach, a ty nie wiesz o mnie absolutnie nic, więc jeśli chcesz to możesz mnie pytać o życie osobiste.
Nie odezwał się nawet słowem. To będzie ciężkie, ale czego się nie robi, żeby pomóc innym. Siedzieliśmy tak w ciszy przez następne dwie godziny. Wtedy stwierdziłam, że na dzisiaj wystarczy, bo i tak siedzę tu po godzinach. Bo umowa jest taka, że robię to jako własne zajęcie po godzinach. Wstałam i powiedziałam:
- Ja się już chyba będę zbierać. Jutro też przyjdę. Do zobaczenia
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do domu.

_______________________________

Helo😘

Wstawiam kolejny rozdział. Mam nadziej że wam się podoba i życzę wam miłego dnia❤️

Miłego piątku🥰

EmpatiaWhere stories live. Discover now