Rozdział 23

147 5 0
                                    

~~~Mia~~~
Obudził mnie uciążliwe dzwioniący od 2 minut budzik. Gdy w końcu jakimś cudem udało mi się po omacku  znaleźć telefon wyłączyłam alarm. Podniosłam się do pozycji siedzącej, przeciągnęłam się i przetarłam oczy. Odblokowałam telefon i zoabczyłam, że mam sp9ro nowych powiadomień z messengera i innych portali społecznościowych. Spośród wielu nazw moich znajomych w oczy rzuciło mi się to jedno.

Peter😁
Hej Mia
Dolecieliśmy godzinę temu
Miłego dnia!

Gdy zobaczyłam wiadomości od bruneta na moich ustach odrazu zagościł uśmiech.

Mia😊
Hej Pete
To dobrze, że już dolecieliście
Ja lecę do szkoły
Uważaj na siebie!

Spojrzałam na godzinę. 07⁰⁵. Muszę się pośpieszyć jeśli chcę zdążyć do szkoły. Weszłam do mojej garderoby i chwilę myślałam nad tym, co mogę dzisiaj ubrać. Ostateczny wybór padł jasne, dżinsowe rurki z dziurami i kilkoma przetarciami, do tego zwykła czarna koszulka i fioletowa bluza nakładana przez głowę z kapturem, kieszenią i sznurkami. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Jak zwykle nie wkładałam makijażu gdyż sugeruję się zasadą "natural is beauty", jeśli już nakładam makijaż to zazwyczaj jak idę na imprezy (za którami jakoś bardzo bie przepadam), przyjęcia lub bankiety na których byłam już kilka razy z rodzicami. Zawsze też jestem pomalowana gdy mam jakąś sesję zdjęciową lub wystąpienie publiczne. W końcu jako córka Tonego Starka co jakiś czas jestem zapraszana do programu telewizyjnego, wywiadu czy właśnie sesji do okładki magazynu mody czy coś w tym stylu.

Po ogarnięciu się zeszłam na dół do kuchni. Była pusta. W końcu większość Avengersów wyjechała. Tata, Peter, Natasha, Clint i Wanda, która również chciała z nimi pojechać, są na misji, Thor wrócił na jakiś czas do Asgardu, Bruce pewnie jak zwykle siedział w laboratorium. Nie mam pojęcia gdzie podziewał się Steve, ale został, więc może później na siebie wpadniemy, mama z Morgan pojechały już do przedszkola, a Vision pewnie się zaszył w jakimś kącie Avengers Tower i czyta encyklopedie. Nie trudno wywnioskować, że zostałam sama. Nienawidziłam samotności, chociaż czasem lubiłam odpocząć od ludzi.

Skierowałam się do lodówki z której wyjęłam mleko, następnie wyciągnęłam miskę i  nasypałam do niej płatki, a na końcu zalałam zimnym mlekiem. Zrobiłam sobie kawę, po czym udałam się do stołu. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc  i zaczęłam spożywać śniadanie. Moim jednym zajęciem oprócz jedzenia było w tej chwili wbijanie mojego pustego wzroku z blat.

- Smacznego. - usłyszałam głos i delikatnie podskoczyłam wystraszona, gdyż nikogo się nie spodziewałam. Gdy podniosłam wzrok przez salon przechodził Vision.
- Hej Vis i dzięki. - kiwnęłam głową i dopiłam kawę.
- Jakie masz na dzisiaj plany? - usiadł naprzeciwko mnie ze szklanką wody.
- Idę do szkoły, a potem nie wiem może się pouczę lub pośpię albo obejrzę jakiś film.
- Rozumiem. Jakie masz wyniki w szkole? - zapytał. Chyba nie chciał, żebym czuła się samotna, ale nie bardzo wiedział jak zagadać. Mimo, że szkoła to nie był mój ulubiony temat to doczekałam to, że chciał dotrzymać mi towarzystwa.
- No całkiem nieźle, oprócz chemii. Chemia to istny dramat, totalnie tego nie ogarniam. - wzruszyłam ramionami.
- To popytaj Bruce'a, może ci coś wytłumaczy. - stwierdził.
- Nie trzeba. Mam już korepetytora. - na wspomnienie o nim delikatnie się uśmiechnęłam.
- Kto nim jest? - kontynuował.
- Peter. - odparłam odrazu, lekko się rumieniąc. Boże Mia czemu Ty tak reagujesz na same myślenie o nim?!
- A no tak. Fajnie, że macie siebie nawzajem.
- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi.
- Macie w sobie wsparcie, a w tak ciężkim życiu jakie jest życie superbohatera i córki Iron Mana dobrze jest mieć kogoś w podobnym wieku na kim można się podeprzeć. Mam nadzięję, że rozumiesz o co mi chodzi. - wyjaśnił.
- Chyba tak. - pokiwałam głową. Z chwilowej ciszy wyrwała nas wibracja mojego telefonu. Zerknęłam na wyświetlacz.

Fate is not a coincidence / Peter ParkerWhere stories live. Discover now