Rozdział 15

164 9 3
                                    

Niedługo po rozpakowaniu poszliśmy na kolację. Było już trochę po 19⁰⁰, a na dzisiaj nauczyciele nie przewidywali żadnych planów. Co za tym idzie po posiłku mamy wolny wieczór, mi to bardzo odpowiadało, gdyż mogłam odpocząć po podróży. Co prawda spałam prawie 4 godziny w samolocie, ale to nie to samo co sen w łóżku.

- Jakie macie plany na wieczór dziewczyny? - zapytał Ned po czym odgryzł kawałek bułki.
- Mamy jakieś plany MJ? - zapytałam ciemnowłosej tonem wskazującym, że decyzja leży po jej stronie.
- Ja zamierzam sprawdzić co leci w telewizji i oglądać najlepszą opcję. - odpowiedziała pesymistycznie.
- A wy? - zapytałam spoglądając to na Leedsa to na Parkera.
- Coś się wymyśli. - odparł Peter, który pierwszy raz od dłuższego czasu włączył się do rozmowy. Był wyjątkowo cichy od czasu, gdy spotkaliśmy się na korytarzu i poszliśmy razem na kolację. Zapewne dręczyła go jakaś myśl, ale widziałam po nim, że nie miał narazie ochoty o tym rozmawiać.
- Dobra to zróbmy tak, po posiłku pójdziecie do siebie do pokoju, weźmiecie jakieś chipsy.. - Ned otwowrzył buzię, aby coś powiedzieć, lecz MJ odrazu go uciszyła - Tak Ned wiem, że masz chipsy i jak się już ogarniecie to przyjdziecie do nas i razem posiedzimy.
- Spoko. - odparł entuzjastycznie czarnowłosy. Mój przyjaciel kiwnąl głową, a ja posłałam im szeroki uśmiech, który miał oznaczać, że zgadzam się z propozycją.

Po 15 minutach skończyliśmy jeść i udaliśmy się do swoich pokoi. Od razu gdy znalazłam się w pomieszczeniu to rzuciłam się na łóżko i owinęłam kocem. Przymknęłam delikatnie oczy, ale poczułam, że ktoś stoi nademną. Otworzyłam lekko oczy i podniosłam wzrok.

- No chyba nie zamierzasz teraz spać? - zapytała retorycznie MJ.
- A co jeśli mam? - odparłam i ziewnęłam.
- Mia, spałaś w samolocie!
- Ale to nie to samo. - broniłam się.
- Słuchaj jesteśmy na wycieczce, aby się bawić, a nie spać. - mówiąc to wymownie obejrzała mnie owinietą kocem. Z tej krótkiej wymiany zdań wyrwało nas pukanie, a następnie otwieranie się drzwi.

- Cześć. - rzekł Ned.
- Hej. - przywitał się Peter, który wszedł do pomieszczenia za niższym nastolatkiem.
- Wziąłem chipsy! - poinformował nas entuzjastycznie czarnowłosy chłopak.
- Peter czy mógłbyś łaskawie obudzić swoją przyjaciółeczkę? - zapytała MJ krzyżując ręce na piersi.
- Nie mam powodu, gdyż wpadła na genialny pomysł. - po tych słowach brunet podszedł do mojego łóżka i położył się z hukiem obok.
- Jezu, ale z was lenie. - stwierdziła zirytowana dziewczyna i przewróciła oczami. Na te słowa uśmiechnęłam się zadowolona, mój wzrok powędrował na ciemnookiego, który obserwował mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Co się tak gapisz? - zapytałam rozbawiona utrzymując kontakt wzrokowy z chłopakiem.
- A co nie mogę? - odparł niewinnie. Ja zaśmiałam się tylko i spojrzałam na rodzeństwo.
- Dobra gołąbeczki, jak chcecie to sobie śpijcie. Mam to gdzieś frajerzy. - powiedziała MJ i wzięła pilota - Chodź Ned, my coś obejrzymy.
- Pewnie. - odrzekł i podszedł do stolika z paczką chipsów.

"Gołąbeczki" serio? Spojrzałam ciut zawstydzona na chłopaka obok mnie, jego chyba też trochę zawstydziły słowa dziewczyny. Po chwili wpatrywania się w siebie, położyłam się, a on zrobił to samo.

- Dobrze, że jesteśmy zgodni. - zaśmiałam się.
- Racja. - odwzajemnił gest - To jak chcesz się zdrzemnąć? - zapytał.
- Jasne. - odparłam.

Po tych słowach podałam mu część mojego koca, a on ułożył wygodnie głowę na poduszce. Sama również poprawiłam swoją pozycję i zamknęłam oczy.

Nasz spokój nie trwał jednak długo gdyż do naszych uszu doszło pukanie do drzwi.

- Ugh, co znowu? - wymamrotałam raczej do siebie, niż do innych osób.
- Proszę! - krzyknęła MJ, aby pukająca osoba weszła do pokoju. Po otworzeniu drzwi naszym oczom ukazała się Liz, szczerze jakoś za nią nie przepadałam.
- Słuchajcie w pokoju Flasha zbierają się wszyscy, będziemy grać w butelkę. Także przyjdźcie zaraz. - powiedziała nastolatka.
- Jasne. - odpowiedziała moja przyjaciółka - Zaraz przyjdziemy. - wypowiedziała się za całą naszą czwórkę. Po jej słowach Liz opuściła nasz pokój.
- MJ no nie wiem.. - zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć, ponieważ przerwała mi.
- Mia nie bądź nudziarą. Chodźmy się trochę rozerwać.
- No dobra. - zgodziłam się niechętnie.
- Świetnie, zatem chodźmy. Wy chłopaki też się ruszcie. - oni bez słowa wykonali jej polecenie.

Fate is not a coincidence / Peter ParkerWhere stories live. Discover now