Rozdział 8

183 7 0
                                    

~~~Pov Peter~~~

Powoli otworzyłem oczy i przetarłem je palcami. Ziewnąłem i spojrzałem w dół. Obok mnie słodko spała Mia, uśmiechnąłem się na ten widok. Dziewczyna miała opartą głowę na moim barku. Wiedziałem, że właśnie tak wyglądałby moje niebo, ciepło bijące od jej ciała i delikatny oddech muskający moją szyję. Przyjrzałem się uważniej twarzy blondynki, musiałem to przyznać, była piękna. Nagle przypomniałem sobie, że dziewczyna płakała i to w dodatku przez koszmar w którym ją opuszczałem. Na to wspomnienie mocniej objąłem ją ramieniem. Chciałbym, aby już zawsze została w moim uścisku, abym był pewny, że nic jej nie grozi. Myśląc o tym i przyglądając się błękitnookiej zdałem sobie sprawę jak cholernie zależało mi na niej. Z resztą nie tylko zależało, uświadomiłem sobie, że Mia mi się podobała. I to bardzo...

Moje rozmyślania przerwał dźwięk dzwonka w moim telefonie. Szybko wyciągnąłem rękę po komórkę i wyłączyłem upierdliwy dźwięk.

~~~Pov Mia~~~

Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Jednak szybko ucichł mimo, że ja go nie wyłączyłam. Muzyczka też się nie zgadzała. Coś mi tu nie pasowało.

Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą kawałek szyi oraz klatkę piersiową. Wtedy wróciły mi wszystkie wspomnienia z ubiegłego wieczoru.

- Dzień dobry. - usłyszałam aksamitny głos Petera.
- Która jest godzina? - zapytałam szybko.
- 06³⁰ - gdy to usłyszałam zerwałam się na równe nogi. Nie wróciłam do domu na noc. Podbiegłam do biurka na którym leżał mok telefon. Padła bateria. Świetnie. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło.
- No pięknie. - wymamrotałam i wróciłam wzrokiem do łóżka w którym leżał chłopak. Jego brązowe loczki były rozczochrane. Brunet wyglądał słodko.
- Co pięknie? - zapytał. Jego głos był delikatnie zachrypnięty po śnie, ale bardzo mi podpasował.
- Zostałam u ciebie na noc nieinformując o tym rodziców i nie odbierałam od nich telefon, a napewno dzwonili, gdyż padł mi telefon. - powiedziałam na jednym wdechu. Ciemnooki przez dłuższa chwilę nic nie powiedział, zapewne zastanawiał się co takiego mógłby s ogóle odpowiedzieć.
- Tam masz ładowarkę. - odezwał się po jakimś czasie wskazując palcem na kabel, który był podłączony do kontaktu obok fotela.
- Dzięki. - mówiąc to podłączyłam już komórkę. Gdy mój telefon raczył się już łaskawie włączyć ujrzałam dosyć nieprzyjemny widok, 10 nieodebranych połączeń od taty i 15 od mamy, rodzice wysłali mi również ponad 20 wiadomości. - Szlag. - mruknęłam. Nagle poczułam ciepłą dłoń na moim nadgarstku. Przez ten cały stres zapomniałam, że Parker również był w pomieszczeniu.

- Nie martw się. Jakoś się to ogarnie. - powiedział spokojnym tonem i włożył mi kosmyk włosów za uchu. Przypuszczałam, że musiałam mieć je strasznie rozwalone.
- Wiem. - oświeciło mnie. - Zadzwonię po Happy'ego.
- Dobry pomysł, ale najpierw zjesz śniadanie. - powiedział i uśmiechnął się do mnie szarmancko. Uwielbiałam gdy się do mnie uśmiechał.
- Dobrze. - odwzajemniłam uśmiech. - Pójdę tylko się trochę ogarnąć. - powiedziałam wskazując kciukiem na drzwi za mną. Chłopak kiwnął tylko głową, a ja udałam się w stronę drzwi.

Po 5 minutach wyszłam z łazienki i skierowałam się w stronę kuchni. Zastałam w niej bruneta krzątajacego się przy elektrycznej kuchence.

- Co gotujesz? - zapytałam i oparłam się łokciami o blat stołu.
- Owsiankę. - odpowiedział radośnie ciemnooki.
- Mmm, fajnie. - uśmiechnęłam się gdy chłopak spojrzał w moją stronę. Po minucie wziął garnek i nałożył nam śniadanie.

Gdy skończyliśmy zadzwoniłam po Happy'ego, zebrałam swoje rzeczy i napisałam do rodziców, że niedługo będę w domu. Na szczęście mieliśmy dzisiaj lekcje na 09⁴⁵, więc miałam wystarczająco czasu by zajechać do domu i nie spóźnić się na lekcje. Po 15 minutach dostałam wiadomość od szofera, że już  na mnie czeka.

Fate is not a coincidence / Peter ParkerWhere stories live. Discover now