Rozdział 14

158 7 0
                                    

Szłam przez pokład samolotu za innymi uczniami. Za mną znajdował się Peter, Ned i MJ. Po obu stronach znajdowały się po 4 fotele w każdym rzędzie. Raczej klasycznie.

- Dobrze, tutaj znajdują się nasze miejsca. Proszę rozsiądzcie się, abyśmy wraz z panem Dellem mogli was przeliczyć. - po jego słowach weszliśmy we czwórkę do przedziału, przy którym akurat staliśmy.

- Mia chcesz siedzieć pod oknem czy od środka? - zapytał mój przyjaciel.
- Mogę pod oknem. - stwierdziłam wzruszając ramionami.
- Okej. - odpowiedział i puścił mnie przodem, jak na dżentelmena przystało. Posłałam my delikatny uśmiech i ruszyłam na swoje miejsce. Parker zajął to obok mnie, a po jego lewej stronie usiedli Ned i MJ.

Przez jakiś czas było jeszcze zamieszanie, gdyż nauczyciele sprawdzali czy wszyscy są, odpowiadali na pytania niektórych uczniów oraz kazali uspokoić się takiemu jednemu Jackobowi z naszej klasy, który stwierdził, że nie będzie siedział obok Brada. W zasadzie nie dziwiłam się mu, bo Brad był naprawdę chamskim dupkiem.

Po około 10 minutach samolot zaczął rozpędzać się na pasie, a ja spojrzałam na chłopaka obok mnie. Zdziwiłam się gdy na jego twarzy widniało przerażenie, a on siedział cały spięty. Jego wzrok był pusto wbity w siedzenie przed nim.

- Pete, wszystko okej? - na dźwięk mojego głosu lekko podskoczył, skrzyżował nasze spojrzenia.
- Tak, tak. - odpowiedział wpatrując się ze strachem w moje oczy.
- Nie kłam. - odparłam spokojnie. Nagle chłopak zbliżył swoją głowę do  mojej. Zdezorientowała mnie ta nagła bliskość, jednak on wyszeptałał mi do ucha:
- Wiem, że to głupie, ale nigdy nie leciałem samolotem i strasznie się boję. - zaśmiałam się w duchu myślałam, że to coś poważnego.
- Wiem co ci pomoże. - odparłam z tajemniczym uśmiechem.
- Co takiego? - zapytał dalej sztywny.
- Zamknij oczy i wyciągnij dłoń. - patrzył na mnie z powątpiewaniem, ale wykonał moją prośbę. W tym momencie chwyciłam jego wyciągniętą dłoń i oparłam między naszymi udami.

Chwilę patrzyłam na nasze ręce, lecz poczułam na sobie wzrok Petera. Spojrzałam na niego, kąciki jego ust unosiły się w delikatnym, uroczym uśmiechu. Widząc ten widok ja również się uśmiechnęłam wpatrując się w jego piękne, ciemne oczy.

- Dziękuję. - wyszeptał. Ja jedynie uśmiechnęłam się szerzej, a w brzuchu poczułam motylki.

Minęła około godzina lotu, większość osób prowadziła rozmowy. Parker i Leeds grali w jakąś grę na laptopie. MJ  rozmawiała z innymi, miała do nich najlepszy dostęp, ponieważ siedziała od razu od wyjścia z przedziału. Ja natomiast sprawdzałam instagrama. Musiałam przyznać, że było nudno.

- Mia. - usłyszałam i poczułam delikatne szturchnięcie w ramię.
- Hm? - wymamrotałam podnosząc wzrok z nad komórki.
- Chciałabyś może obejrzeć jakiś film? Mam rozgałęziacz do słuchawek. - zaproponował Peter.
- Pewnie. - odrzekłam i wyciągnęłam słuchawki z mojego plecaka.
- Na co masz ochotę?
- A co jest dostępne? - zaśmiałam się.

Zerknęliśmy na ekran na siedzeniu. Było kilka filmów dokumentalnych, psi patrol, świnka peppa, i 3 części Shreka.

- Nie ma zbyt dużego wyboru. - stwierdził marsząc brwi.
- Ale spójrz, są 3 części Shreka. Możemy zrobić sobie maraton.
- Dobry pomysł. - odpowiedział z uśmiechem i włączył pierwszy film.

~~~Pov Peter~~~

Razem z Mią oglądaliśmy już Shreka ponad 3 godziny. Był początek 3 części, gdy poczułem na swoim ramieniu głowę dziewczyny. Przeszedł mnie ten sam przyjemny dreszcz, jak wtedy gdy złapała mnie za dłoń. To była dla mnie fascynująca chwila. Przez chwilę pomyślałem nawet, że może ona coś do mnie czuje... Jednak szybko wybiłem sobie ten pomysł z głowy, przecież byliśmy tylko przyjaciółmi i to bolało...

Fate is not a coincidence / Peter ParkerWhere stories live. Discover now