[Dodatek Urodzinowy]

12 4 0
                                    

4 czerwca, godzina 7:12,dom państwa Raspberry

Olivia wstała niesamowicie podekscytowana. Po raz pierwszy od lat w końcu mogła świętować urodziny ze swoim najlepszym przyjacielem. Bardzo jej tego brakowało. Pierwsze urodziny, które spędziła w Ridgeport, były fatalne. Czuła się samotnie i mimo że dostała fantastyczne prezenty, nie była do końca zadowolona. Zwyczajnie brakowało jej przyjaciół.

Teraz miała Harry'ego, z którym dzieliła urodziny i miała też Chris'a.

Zeszła na dół, gdzie Adam przygotowywał śniadanie.

– Witamy, jubilatko – powiedział, widząc Olivię. – Śniadanie będzie zaraz gotowe.

– Dziękuję – odparła i usiadła przy stole.

– Więc, jakie macie plany na dzisiejszy dzień? – spytał Adam. – Planujecie imprezę?

– Jest czwartek, nie możemy szaleć – zaśmiała się. – Ale będziemy świętować, pójdziemy do Eddy'ego, zjemy dobre jedzenie, Eddy pewnie przygotuje nam jakiś tort. Będzie super – przyznała Liv.

– Chyba po raz pierwszy tak się cieszysz ze swoich urodzin – odparł mężczyzna. – Nie pamiętam, żebyś była taka zadowolona w zeszłym roku.

– Bo tęskniłam, za domem i wspólnymi urodzinami. Haz i ja zawsze obchodziliśmy je razem. Cieszę się, że znowu jesteśmy w jednym mieście i możemy to zrobić jak za starych dobrych czasów. – Liv mówiła prawdę. Powrót do Silverwood był dla niej bardzo ważnym wydarzeniem, na które z każdym kolejnym rokiem spędzonym w Ridgeport traciła nadzieję, ale udało się. Znów byli tutaj, w jej ukochanym mieście.

– Bawcie się dobrze – powiedział Adam.

Olivia pożegnała się z nim i ruszyła radosnym krokiem do szkoły. Po drodze wszystko wydawało jej się dużo ładniejsze niż zazwyczaj. Pogoda była piękna, w końcu zbliżało się lato, słońce świeciło mocno, a na niebie nie było praktycznie żadnej chmury. Zupełnie tak, jakby cały wszechświat mówił jej, że to będzie dobry dzień.

*
Ostatni tydzień był wyjątkowo radosny, co nieco Harry'ego dziwiło, ale mimo wszystko cieszyło. Wcale nie lubił wstawać zmęczony ani zdenerwowany. Zabierał swoje rzeczy z szafki, gdy podszedł do niego Isaac.

– Wszystkiego najlepszego! – Iz uwiesił się chłopakowi na szyi, Haz o mało nie zgiął się w pół pod nagłym ciężarem.

– Dziękuję, ale mógłbyś mnie nie wgniatać w ziemię – odparł Harry.

Izzy potulił go jeszcze chwilę, po czym posłusznie puścił.

– W końcu będę miał kogoś w swoim wieku – powiedział radośnie. – To niesprawiedliwe, że prawie pół roku muszę czekać na to. A w przyszłym roku? To dopiero będzie bajer. Będę już pełnoletni i będę patrzył, jak dzieciaczki sobie żyją – zaśmiał się.

Harry spojrzał na niego z szyderczym uśmiechem.

– Wciąż jesteś najniższym chłopakiem w drużynie – zauważył niby od niechcenia.

Uśmiech zniknął z twarzy Isaac'a.

– Ach, tak chcesz się bawić? – spytał. – No dobrze.

– Hej, są moje urodziny, dzisiaj nie możesz mnie obrażać – powiedział Haz, zamykając szafkę.

– Jestem święcie przekonany, że ty w moje nie miałeś problemu, żeby mnie obrazić – zaśmiał się Isaac.

– Chłopcy! – Liv podbiegła do nich radośnie. – Wszystkiego najlepszego dla mojego urodzinowego bliźniaka! – oznajmiła. – W końcu spędzamy urodziny razem, tak jak być powinno.

Angel's Quest: An Angel CriedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz