Od pamiętnego szlabanu w Zakazanym Lesie Latona już ani razu nie złamała szkolnego regulaminu. Bolały ją wszystkie kości, a wyjście z łóżka następnego dnia okazało się prawie niemożliwe. Oczywiście wszyscy już wiedzieli, kto stracił aż czterdzieści punktów w jedną noc, niemniej jednak Ślizgoni wcale nie uważali tego za tragedię. I tak prowadzili, więc wygraną Pucharu Domów mieli w kieszeni.
Egzaminy okazały się następną przeszkodą w zaznaniu należytego odpoczynku po tak wyczerpującym semestrze. Aby zdać, musieli wykuć na blachę co najmniej kilkanaście tabelek, ze sto formułek i dat oraz paręnaście zaklęć, lecz kiedy wyszli z klasy historii magii, śmiało mogli odetchnąć z ulgą.
— A więc cały tydzień laby! — zawołała Tracey, kiedy po obiedzie ona, Dafne i Latona wróciły do pokoju wspólnego i usiadły na wyświechtanej kanapie przed kominkiem. — Nie było ciężko, co?
— Och, wcale — odparła ironicznie Latona. — Wcale się nie dziwię, że Potter dostał jakiejś nerwicy egzaminacyjnej i cały czas boli go głowa.
— Skąd to wiesz? — zapytała Dafne.
— Podsłuchałam.
— Zmieniłaś się, wiesz? — zagaiła Tracey. — Na całe szczęście na lepsze.
— O tak — zachichotała Dafne. — Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałam cię w łódce. Blaise, gdy się dowiedział, kim jesteś, nawijał bez przerwy o tym, jak bardzo się wygłupił tą swoją gadką.
— Przyjaźnisz się z nim?
— Znamy się od dziecka, oczywiście, że tak.
Nawet w pokoju wspólnym Slytherinu było parno, więc dziewczyny wyszły na rozłożyste, szkolne błonia ubrane w ogrodniczki i zwiewne sukienki. Latona wzięła ze sobą swój aparat, który był nieodłączną częścią jej życia. Zawsze miała go w torbie lub na szyi.
Tracey rozłożyła kocyk na piachu przy brzegu jeziora i położyła się pierwsza się na wznak, patrząc w błękitne niebo i uwieszone na nim chmury.
Było zbyt gorąco, aby przejmować się, jak źle im poszło na egzaminach.
— A kogo my tu mamy? Piękne, ślizgońskie dziewczyny!
— Piękne? Trollice są ładniejsze!
Latona otworzyła jedno oko, następnie drugie, pomyślała, że od upału dostała rozdwojenia jaźni, a potem zorientowała się, że stoją nad nimi Fred i George Weasleyowie. Mieli w rękach długie patyki, którymi przed chwilą drażnili macki wielkiej kałamarnicy zamieszkującej Czarne Jezioro.
— Zjeżdżajcie stąd, zasłaniacie nam słońce — mruknęła leniwie Tracey.
— O, a co to? — zagaił jeden z nich, biorąc do ręki aparat Latony.
— Hej, oddaj to, to moje!
— To chyba mugolskie. — Nagle, Fred i George spojrzeli po sobie i wytrzeszczyli na nią oczy. — Warell?
— Ona trzyma w rękach coś, co wyprodukowali mugole?
— Nie pousychały jej?
— Jak to możliwe?
— Jej arystokrackie rączki zostały skalanie! Niee!
— Och, bardzo śmieszne — warknęła Latona, wywracając oczami. Sięgnęła po aparat, ale jeden z braci uniósł go tak wysoko, że nie była w stanie go dosięgnąć. — Oddaj, Weasley!
Tracey i Dafne czujnie przyglądały się bliźniakom, jakby czuły, że zaraz stanie się coś niedobrego. Latona ściągnęła brwi i nie widząc żadnej innej możliwości odzyskania aparatu, gwałtownie sięgnęła po garść piachu i cisnęła nim prosto w twarz bliźniaka. Chłopak zawył z bólu i upuścił go, przez przypadek wykonując zdjęcie z fleszem. Tracey i Dafne wybuchnęły śmiechem.
KAMU SEDANG MEMBACA
Lesser evil || Harry Potter fanfiction
Fiksi Penggemar❝Zgadzając się, ściągniesz na siebie mniejsze zło, niż odmawiając❞. Latona wiedziała, że ciąży na niej duża odpowiedzialność za dalsze losy swojej rodziny, od kiedy nauczyła się odróżniać jeden koniec różdżki od drugiego. Przeszła do historii, to fa...