Rozdział 6

719 55 31
                                    

Severus budzi się o świcie. W powietrzu jest coś gęstego. Może obawa. Pragnienie. Lęk.

Odsuwa gruby koc, wkłada stopy w kapcie i wędruje do małej łazienki. To jedyne nowoczesne udogodnienie, które dodał do chaty, kiedy przybył tu po raz pierwszy. Niedługo potem ponownie uruchamia piec na drewno i nastawia czajnik.

Kopie wokół jednej ze swoich szafek w poszukiwaniu chleba i dżemu. Znajduje konfitury truskawkowe, ale nie chleb. W pośpiechu wczorajszego powrotu zapomniał kupić trochę w Durness. Zamiast tego skrupulatnie kroi ziemniaki; pamięć mięśniowa z jego przeszłego zawodu łatwo wraca. Z przyjemnością odkrywa kilka grzybów pod wpływem zaklęcia zastoju, które jeszcze się nie zepsuły, i również je sieka. Kładzie je wszystkie na małej patelni obok czajnika. Niewielkie to śniadanie, ale zawsze był to jego najskromniejszy posiłek przed rozpoczęciem dnia owianego niepewnością. Równie dobrze mógłby zachować status quo swojego życia.

Odwraca się i skanuje swój mały dom. Włączenie drugiej osoby wydaje się prawie niemożliwe. Przestrzeń mu odpowiada, ale... czy inna – czy Hermiona – nie chciałaby w pewnym momencie przynieść tu swoich rzeczy? A może musiałby przeprowadzić się do Durness, jak początkowo myślał ponad miesiąc temu, żeby mieli tyle miejsca, ile potrzebują? Szydzi z siebie, naprawdę stawia wóz przed koniem.

Czarownica ostrzegła go, że zamierza mu coś dzisiaj pokazać. Coś, co w jej przekonaniu, sprawi że odrzuci ją. Severus nie spał do późnej nocy, zastanawiając się nad możliwościami w swojej głowie. Jego najlepszym kandydatem jest kryjówka Zakonu, a może jej osobisty dziennik opisujący jej zadanie sprowadzenia go z powrotem do Londynu. Czy któraś z tych rzeczy przeważy szalę na tyle, by odciągnąć go od niej? Jeszcze nie zdecydował.

Obchodzi stół i dostrzega zmiętą kartkę w pobliżu krzesła, na którym siedziała wczoraj Granger. Zaciekawiony podnosi zagubiony pergamin. Wygładza go na swoim stole. To dziwne. Wygląda na to, że czcionka jest taka sama jak w książce, w której brakuje stron. Podczas gdy Severus zakładał, że Hermiona wyrwała strony, nigdy nie doszedł do jakiegoś logicznego wniosku, dlaczego miałaby to zrobić. Kilka obszarów na stronie jest zamazanych, przekreślonych ostro i chaotycznie. Górna połowa strony zniknęła całkowicie, jedyne, co pozostało z ilustracji, to długa, smukła płetwa. Snape odwraca rysunek w przyćmionym świetle poranka, próbując rozszyfrować, co to jest. Może to może być ogon, ale jest gładki w przeciwieństwie do łuskowatych ogonów syren.

Pismo pod obrazkiem jest równie trudne do odszyfrowania. Pozostało tylko kilka fraz i słów, atrament się rozmazał. Severus zaczyna czytać: niezwykła zdolność - człowiek - zamiast - nieznajomy - wizerunek znanej osoby - umiejętność Legilimencji - podobna do Wampus Ko - Jak Syr - zaczarowanie ofiary - stępienie ich percepcji...

Czarodziej rozumie wszystkie te słowa. Ale nie potrafi połączyć żadnego ze znaczeniem. Niezwykła zdolność - człowiek? To by nawiązywało do jego teorii, że ogon na ilustracji to ogon syreny. Ale wyrwane strony nie znajdowały się w pobliżu liter S, prawda?

Zostawia papier na stole i podchodzi do biblioteczki. Sięgając po książkę, o której mowa, spogląda przez okno na ponure światło poranka, na plażę, gdzie po raz pierwszy ją ujrzał. Przez szczeliny szronu na szkle widzi znajomą postać.

Hermiona znów jest w jeziorze. Ale tym razem znacznie dalej w wodzie. Otulona mroźną tonią powyżej pasa. Severus wie, że to ona. Znowu ma na sobie ten cholerny kapelusz, jej włosy falują pod nim od wiatru, jej garderoba się nie zmieniła... On wie... Jest przekonany, że to Hermiona, a nie miraż. Adrenalina natychmiast w nim wzrasta.

Co ona tam robi? I dlaczego znowu jest w tym cholernym jeziorze? To głupie zachowanie doprowadzi ją do śmierci.

Słyszy, jak krew przepływa mu przez uszy. Próbuje otworzyć drzwi, ale ręce mu się trzęsą tak bardzo, że nie może złapać klamki. W desperacji uderza ramieniem o drewno. Raz, dwa, a potem drzwi głośno odbijają się od ściany. Przez chwilę echo sunie po jeziorze. Ale Hermiona nie zwraca się w stronę dźwięku. Całkowicie porzucając zdrowy rozsądek, buty i płaszcz, Severus znów biegnie na wybrzeże. Wicher zimnego powietrza jest nieubłagany, natychmiast go mrożąc.

HGSS Bardzo daleko, nad morzem (polski przekład)Where stories live. Discover now