Rozdział 5 - Zupa z kosza na okazji

4 0 0
                                    

Określenie wyrazu twarzy Mefista jako przerażonego byłoby niedopowiedzeniem. Gdyby nie jego tyrańskie działania do tej pory, Draco mógłby nawet uwierzyć, że Mefisto był biednym, udręczonym dzieckiem, które usłyszało zbliżające się kroki swojego strasznego dręczyciela.

"N-Nakiu! Cholera, dlaczego ty jeszcze żyjesz? F.u.c.k!" Mefisto przeklął przed odwróceniem się do ucieczki.

"Haha! Najlepszy kumplu Phisto, zostań w pobliżu. Chcę cię dziś zabić raz na zawsze! A potem wgram się do serca Crysty i zrobię ci rogacza!" Lord Nakiu roześmiał się, rzucając się w pogoń za uciekającą postacią Mefista.

Głos starca różnił się od jego wyglądu. Podczas gdy jego głos sprawiał, że brzmiał jakby był o cal od śmierci, mężczyzna wyglądał jak ci starcy, których umieszczano w magazynach fitness. Miał lejące się białe włosy, sięgające mu do pasa, które falowały w powietrzu. Draco przypuszczał, że był wysoki, ale nie mógł tego stwierdzić ze względu na dzielącą ich odległość. Nosił prostą, białą szatę i jeździł na chmurze nimbu, jak Goku. Wyglądał bardziej jak postać z powieści o kultywowaniu xianxia niż postać niezależna z zachodniej gry.

Draco nie był zaskoczony. W końcu SI dla Boundless miała dostęp do prawie wszystkiego z wyjątkiem zasobów wojskowych. Ten świat został stworzony tak, aby pomieścić wszystko fikcyjne i historyczne, więc istniały w nim niezliczone elementy.

Po tym, jak dwójka zniknęła na horyzoncie, Draco odetchnął z ulgą. Pamiętając o sobie, skradał się z alejki, by zobaczyć graczy i NPC-ów w gorącej dyskusji na temat tego, co właśnie się wydarzyło.

"Co to do cholery było? Czułem się, jakby moje ciało było uwięzione w lodzie!".

"Ta gra jest zbyt pokręcona. To było zbyt dziwne."

"Przysięgam, że widziałem coś na niebie. Jakby twarz, czy coś."

"Ja też! Naprawdę arogancką twarz, która potrzebowała ciosu!".

Draco zignorował ich i wtopił się w tłum, jakby nic dziwnego się nie wydarzyło, gdy torował sobie drogę do jednego rogu rynku z obszaru ratusza. Nieznana mu osoba, zakapturzona kobieta, obserwowała go uważnie. Nic nie było widać z jej rysów, ale jej postać zdradzała niezwykłą urodę.

Obok niej stała kobieta ubrana w podstawowy strój kleryków, białą suknię z delikatnymi haftami. Obserwowała okolicę z uwagą, gdy zobaczyła zapatrzony wzrok swojego towarzysza.

"Przywódczyni gildii, co się stało?" zapytała Sublime Notion.

"On jest... interesujący. Mam wrażenie, że... że go znam. Ale..." Riveting Night odpowiedział niepewnym głosem.

To sprawiło, że Sublime Notion się ożywiła. Jej najlepsza przyjaciółka prawie nigdy nie mówiła zbyt wiele i nigdy nie brzmiała niepewnie. Fakt, że dwie cechy jej osobowości zostały naruszone, natychmiast wzbudził jej zainteresowanie. Kiedy zobaczyła, kogo obserwuje jej przywódca Gildii, wydała z siebie zimne prychnięcie.

"Jego? Jest nieco ponadprzeciętny. Chłopcy, którzy uganiają się za Tobą na Uniwersytecie są o wiele bardziej atrakcyjni. Szczególnie ten bogaty młody mistrz, Johnny Blaze. Ten chudzielec ledwo może się z nim równać."

Riveting Night nie odpowiedziała na to, tylko dalej wpatrywała się w Draco. Jej oczy błyszczały z zainteresowaniem, a złożone emocje kłębiły się w niej. Przeważnie była zimna i zdystansowana do wszystkiego i wszystkich, ale czuła... coś... od niego.

Nikt nie mógł tego usłyszeć, ale Szalony Bóg śmiał się w tle.

.......

Draco wszedł na rynek i podszedł do Stowarzyszenia Kupców. Po wejściu został wpuszczony do dość imponującego salonu, w którym NPC albo odpoczywali, albo rozmawiali na tematy polityczne i finansowe. Ci ludzie byli oczywiście zamożni, w rzeczywistości podstawowym wymogiem, aby wejść do tego budynku było posiadanie tytułu Lorda. Nikt z siedzących tutaj nie był kimś, kogo normalny gracz mógłby sobie pozwolić obrazić.

GUILD WARSΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα